Dla większości mieszkańców Katowic i Gliwic tamtejsze rynki są ważniejsze niż centra handlowe - wynika z badań socjologów Uniwersytetu Śląskiego.
Mieszkańcy traktują przestrzeń centrów swoich miast emocjonalnie. Pytani o przestrzeń centrów handlowych, zwykle nie potrafią lub nie chcą określić swego stosunku do nich, albo uważają je tylko za miejsce robienia zakupów.
To jeden z wniosków projektu badawczego "Przestrzeń publiczna miast śląskich. Przypadek Gliwic i Katowic", zrealizowanego w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Śląskiego. Efektem prowadzonego w latach 2009-2012 projektu jest zaprezentowana w poniedziałek w Katowicach publikacja "Rynki, malle i cmentarze. Przestrzeń publiczna miast śląskich w ujęciu socjologicznym".
Autorzy badań i publikacji - dr Krzysztof Bierwiaczonek, dr Barbara Lewicka oraz prof. Tomasz Nawrocki - posłużyli się materiałem badawczym zebranym od października 2009 r. do września 2010 r. w przestrzeni Katowic i Gliwic. To m.in. blisko 1,5 tys. obserwacji - głównie w centrach obu miast i tamtejszych centrach handlowych, po 250 badań kwestionariuszowych w każdym mieście, a także 28 rozmów z ekspertami.
- Jednym z podstawowych pytań badawczych (...) było pytanie, na ile centra handlowe rywalizują z miastem i na ile tę rywalizację wygrywają lub przegrywają - na ile są to przestrzenie znaczące dla mieszkańców, stanowiące dla nich wartość. (...) Wyniki bardzo zaskoczyły - wskazał Bierwiaczonek.
Okazało się m.in., że choć robienie zakupów w centrach handlowych zadeklarowało ok. 90 proc. pytanych, tylko 40 proc. zaznaczyło, że lubi przestrzeń tych miejsc.
Badani odpowiadali też na pytania polegające na uzupełnianiu niedokończonych zdań typu: "Rynek w Katowicach/Gliwicach jest dla mnie..." i "Centrum handlowe +x+ w Katowicach/Gliwicach jest dla mnie...".
W przypadku centrów handlowych na takie pytanie nie chciało lub nie potrafiło odpowiedzieć 40 proc. badanych. Kolejne 40 proc. odpowiadało np., że to tylko "wielkie sklepy" czy "miejsca robienia zakupów". 10 proc. uważało np., że to "fantastyczne", "atrakcyjne miejsca", a ostatnie 10 proc., że to "miejsca koszmarne", "świątynie konsumpcji".
Na pytania dotyczące centrów miast odmowy odpowiedzi praktycznie nie było. Dominowały odpowiedzi nacechowane emocjonalnie - wskazujące, że centra są dla mieszkańców jakąś wartością.
W Gliwicach wartości pozytywnych było więcej - gliwiczanie często mówili o swoim rynku, że to np. ich "ulubione miejsce" w mieście (ok. 40 proc. wszystkich wypowiedzi). W Katowicach podobnych wypowiedzi było mniej (ok. 20 proc.). Katowiczanie często podkreślali np. brak urody swego rynku, ale nawet takie wypowiedzi wyrażały ich emocje.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.