Od początku istnienia górnictwa uważani byli za branżową elitę. W Kompanii Węglowej jest ich 3141. Oznacza to, że co czternasty pracownik spółki zatrudniony pod ziemią jest ratownikiem górniczym. Na co dzień pracują w różnych oddziałach dołowych, wykonując żmudną pracę prewencyjną...
Raz na kilka tygodni, według kolejności zapisanej w grafiku, oddelegowani są na sześciodniowe dyżury w okręgowych stacjach. Ale zdarza się i tak, że narażają życie, i to od ich determinacji i wyszkolenia zależy los ludzi i mienia kopalni. Zainteresowanie tą swoistą służbą - także z powodów finansowych - jest tak duże, że w kopalniach Kompanii Węglowej na jedno miejsce w zastępie oczekuje obecnie siedmiu chętnych. Dzięki temu liczba ratowników w spółce dwuipółkrotnie przewyższa wielkości zapisane w przepisach.
- To od ratowników zależy bezpieczeństwo pracy w kopalniach. Kompania Węglowa dysponuje bardzo dobrze zorganizowaną służbą ratownictwa górniczego, a polski system ratownictwa, który opiera się na Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, okręgowych stacjach ratowniczych i stacjach kopalnianych, jest wzorem w zakresie organizacji dla wielu górnictw, których przedstawiciele uczą się od Polaków. Mamy świadomość, że pracujemy w coraz trudniejszych warunkach i dlatego dokładamy wszelkich starań, aby szkolenia i profilaktyka stały w spółce na najwyższym poziomie - wyjaśnia wiceprezes Marek Uszko, sam mający za sobą ratowniczą przeszłość.
Nie szczędzą kasy
Deklaracje te mają pokrycie w faktach. Kompania z roku na rok przeznacza na ratownictwo górnicze coraz większe środki. W 2003 r., w momencie powstania spółki, wydatki na ten cel wynosiły 21,3 mln zł rocznie. Dwa lata później sięgnęły 30 mln. Dane za zeszły rok mówią o nakładach wysokości niemal 36 mln zł.
Pieniądze wydatkowane przez Kompanię na ratownictwo kierowane są pod trzy adresy: wpływają do stacji kopalnianych, "okręgówek" i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. W czterech stacjach okręgowych, pod których jurysdykcją znajdują się kopalnie Kompanii, spółka pokrywa koszt dniówek oddelegowanych przez siebie pracowników, płaci za posiłki profilaktyczne dla oddelegowanych. W skali zeszłego roku wydatki te pochłonęły 3,5 mln zł. W kopalnianych stacjach pieniądze wydatkowane są na wyposażenie, m.in. aparaty ratownicze, sprzęt pomiarowy i specjalistyczne narzędzia, specjalistyczną odzież i obuwie, koszty ćwiczeń i dodatki ratownicze (do tych ostatnich wlicza się także koszty dowozu na ćwiczenia i dyżury).
W 2011 r. wydatki te zamknęły się kwotą 12,8 mln zł. Największe nakłady, bo aż 19,6 mln zł, skierowane zostały do CSRG. Z pieniędzy Kompanii finansuje się m.in. utrzymanie CSRG, dniówki pracowników oddelegowanych, koszty delegacji, szkolenia (także ratowników biernych) oraz badania ratownicze.
Trening czyni mistrza
Jedną z form podnoszenia sprawności zastępów ratowniczych są w Kompanii Węglowej coroczne zawody, organizowane od 2006 r. Do roku 2010 rozgrywane były na stadionie GKS Walka Makoszowy w Zabrzu. Przed rokiem rywalizacja przeniosła się na stadion Górnika Boguszowice w Rybniku.
- Trzy lata temu została zmieniona formuła zawodów. Oddzielnie punktowane są konkurencje na torze przeszkód, oddzielnie konkurs z zakresu udzielania pomocy przedmedycznej. W tegorocznych rozgrywkach brało udział 17 drużyn ratowniczych. Konkurs na torze przeszkód polegał na pokonaniu 8 stanowisk przygotowanych na bieżni stadionu. Czynności, które należało wykonać prawidłowo w jak najkrótszym czasie, są typowymi czynnościami mogącymi wystąpić podczas akcji ratowniczej - relacjonuje Andrzej Pakura, dyrektor Biura BHP w Kompanii Węglowej.
Równolegle z torem przeszkód rozegrany został konkurs pomocy przedmedycznej, który polegał na wykonaniu resuscytacji krążeniowo-oddechowej, połączonej z defibrylacją zewnętrzną, przy użyciu półautomatycznego defibrylatora.
- Poziom wiedzy medycznej ratowników jest bardzo wysoki. Podstawowe czynności życiowe rozpoznawali bezbłędnie. Dobrze radzili sobie także z wykonaniem resuscytacji krążeniowo-oddechowej, a potwierdzały to wskazania komputera - dzieli się refleksją Jolanta Patlewicz, dyplomowana pielęgniarka z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.
Tegoroczne zawody drużyn ratowniczych były sprawdzianem dla zastępu z kopalni Bobrek-Centrum, który będzie reprezentował Kompanię Węglową na zawodach międzynarodowych, organizowanych we wrześniu br. w Doniecku. Ratownicy z Bobrka byli najlepszą drużyną ratowniczą Kompanii Węglowej na ubiegłorocznych ogólnopolskich zawodach ratowniczych, organizowanych przez Centralną Stację Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. W tym roku w Boguszowicach zajęli czwarte miejsce...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Koledzy! Nikt się za to nie weźmie bo duża część dozoru to "ratownicy". Taki kierownik KSRG podobiera se zastępców z kierownictwa na grubie i nikt mu nie podskoczy. Do tego kompania finansuje CSRG i tu też ręka rękę myje. To kto sie za nich weźmie? Nikt!
elita? Proszę Was...kupa leni i nic więcej, ostatnio jak była akcja u mnie na grubie, pracownicy robili po cichu w strefie, a ratownicy spali na gumie pod ociosem. I potem wypłaty po 6-7 tysięcy za 10 dni akcji. A Ci co rypali za nich dostali pańskie dniówki. Ale prawda taka, że jak kto ma możliwość to idzie do ratownictwa dla tych dodatków i nie mówcie jeden na drugiego bo każdy jakby miał okazję to by poszedł. Ale na leni trzeba uważać i brac ich z przymrużeniem oka. Akcja jak była to na 7 zastępów tylko jeden umiał obsługiwać klejarkę, kupa śmiechu
a później górnictwo wygląda jak wygląda, przez takich cwaniaków i kombinatorów jak Ty jesteś ;)
jo je takim ratownikiem że wcale na dól nie zjeżdzam bo robia przy komputerach i nie ma nic lepszego jak dodatk ratowniczy 300 zl za nic :) co 3 lata mam jubilata i większego leberstwa jak ratownik to ni ma na całyj grubie :)ale kto mo łeb niech kombinuje tyla w temacie :) jak żeś je głupi to ciepej łopatą 25 lot :)
dokładnie, niech napiszą lepiej z ilu tych ratowników to sztygarzy, nadsztygarzy, którzy nie wiedzą jak obslugiwać aparat czy urządzenia pomiarowe, Nie wspominając już o takich "ratownikach " co nigdy nie byli na dole,a siedzą w biurach i w h**a tną,
Ciekawe ilu z tych 3141 ratowników umie obsługiwać aparaty a ilu z nich tylko pobiera dodatek ratowniczy i ma przelicznik 1,8??? za to powinien się ktoś wziąść nie dla powiedzenia czy się stoi czy się leży to i tak się należy TYLKO DLA RATOWNIKÓW z krwi i kości