Mieliśmy być gazowym Eldorado. Nie tylko, że samowystarczalni na trzysta lat, ale jeszcze planowano eksport jego nadwyżek do krajów UE. Kampania ta z udziałem polityków wszelkich orientacji trwa już od trzech lat. Jak na razie jej wyniki nie są zachęcające. Sceptycyzm pod tym względem zaczyna udzielać się też dotychczasowym naszym promotorom. Potwierdzeniem tego jest rezygnacja z poszukiwań w Polsce jednego z największych amerykańskich koncernów naftowych ExxonMobil.
Dla uspokojenia nastrojów komentarze podkreślają, że nie oznacza to wcale, że gazu łupkowego w Polsce nie ma. Po prostu amerykański koncern dostał dużo bardziej intratną ofertę finansową od rosyjskiej firmy Rosnieft. Twierdzi się, że Amerykanie porzucili całkiem dobry projekt w Polsce na rzecz jeszcze lepszego w Rosji. Jest to dyplomatyczny wkręt. Amerykański koncern jest na tyle duży, że mógłby bez żadnego uszczerbku podołać obu tym zadaniom. Wszak w Polsce jego rola była wręcz tylko symboliczna. Zdołał on tu przez dwa lata odwiercić zaledwie dwa otwory negatywne...
Tymczasem takich otworów w USA wierci się miesięcznie pięćset! Z tego też nie wszystkie są pozytywne. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Rosjanie nie życzą sobie dalszych konkurencyjnych dla nich poszukiwań gazu łupkowego na terenie Polski. Przekupują oni naszych amerykańskich partnerów w sposób oczywisty, aby nawet ten skromny swój udział wycofali oni z naszego kraju. Dzieje się tak niezależnie od rzeczywiście zawartych z Rosją umów tego koncernu na poszukiwania niekonwencjonalnych złóż ropy naftowej na terenie Syberii. Odchodząc do Rosji amerykański koncern naftowy życzył nam szczęścia. Trzeba im podziękować i tego samego życzyć Amerykanom w Rosji.
Brytyjski sojusznik
Tymczasem niespodziewanie znaleźliśmy wydaje się bardziej trwałego sojusznika w poszukiwaniach naszego gazu łupkowego. Stanie się nim prawdopodobnie Wielka Brytania. Angielskie przysłowie mówi, że nie ma ona przyjaciół, ma tylko interesy. Zgodnie z tym porzekadłem krytycznie oceniała dotąd wszelkie poszukiwania gazu łupkowego zarówno na swoim własnym terenie, jak i w UE. Działo się tak ponieważ wiadomo było, że na terenie Zjednoczonego Królestwa gazu tego było niewiele.
Wszystko jednak wskazuje na to, że wkrótce stanowisko to ulegnie zmianie. Jak podaje Busines & Finacncial News z 17 kwietnia wynika to z odkrycia kolosalnych zasobów gazu łupkowego w obrębie Morza Północnego. W korespondencji z USA pisze o tym dr Jan Krasoń. Szacuje się, że są to zasoby rzędu 35 bilionów metrów sześciennych, a więc blisko 7 razy większe od najbardziej optymistycznych amerykańskich prognoz dla naszego kraju. Prócz tego są jeszcze do wykorzystania jego zasoby na lądzie. W ten sposób Wielka Brytania zajęłaby pod tym względem jedno z czołowych miejsc na świecie obok Chin, USA i Argentyny.
Jest prawie pewne, że kraj ten będzie starał się uchylić wszelkie sztuczne bariery dla eksploatacji gazu łupkowego. Czynił to będzie nie z sympatii dla nas, ale we własnym dobrze pojętym interesie gospodarczym. Pod tym względem możemy być spokojni, że Wielka Brytania nigdy nie zgodzi się na uszczuplenie swoich zysków, na porzucenie swoich interesów. W ten sposób bez żadnych z naszej strony starań pozyskaliśmy znaczącego, jeżeli nie nawet kluczowego sojusznika. Spory w tej sprawie z Komisją UE można już uznać prawie za bezprzedmiotowe. Będą one załatwione po naszej mysli. Żadne krzyki i protesty ekologów nie będą tu miały znaczenia.
Amerykańska prognoza
Dr Jan Krasoń zwraca uwagę na szacowane zasoby gazu łupkowego w Polsce. Podtrzymuje on prognozowane przez Amerykańską Agencję ds. Energii (EIA) wielkość potencjalnych zasobów gazu łupkowego dla naszego kraju w ilości 5,3 biliona metrów sześciennych.
Agencja ta biorąc pod uwagę obecne zużycie gazu w Polsce szacuje, że zasoby te wystarcza nam na ok. 300 lat! Zauważa on, że w interesie każdego kraju jest posiadanie jak największych szans na odkrycie i eksploatację tego gazu, bo to przyciąga kapitał i jest bodźcem dla dalszych badań mimo czasem braku natychmiastowych wyników. Przy niskich prognozach każdy negatywny wynik natychmiast zniechęca pozostałych inwestorów do dalszego wydawania pieniędzy, które mają małe szanse na przyniesienie sukcesu.
Dlatego niezrozumiałe są dla niego prognozy Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) kwestionujące amerykańskie informacje na ten temat. Blisko ośmiokrotne zmniejszenie tych zasobów przez PIG może mieć negatywny wpływ na dalsze prace poszukiwawcze za gazem łupkowym w Polsce. Może to doprowadzić do wycofania się kluczowych inwestorów i mieć charakter samospełniającej się przepowiedni.
Co innego, gdyby prognozy PIG przebiły szacunki amerykańskiej agencji. To całkiem, co innego! Gdyby byłyby ku temu jakieś podstawy zachęciło to by do dalszych inwestycji. Jeżeli nasza ocena miałby być niższa należało raczej ją schować do szuflady. Wszak nikt na świecie takich rzeczy nie robi, aby sobie samemu szkodzić. Być może, że nie miałoby to większego znaczenia gdyby wszystkie prace na 112 wydanych koncesjach moglibyśmy wykonać własnymi siłami. Nie stać nas jednak na to zarówno ze względów technicznych, jak i ekonomicznych. Tymi poszukiwaniami w Polsce zainteresowane są największe amerykańskie koncerny naftowe takie jak: Chevron, Conoco - Phillips, Marathon, Shell, Total, ENI.
Polska to nie USA
Sukces, jaki Amerykanie odnieśli, w eksploatacji gazu łupkowego jest godny naśladowania. Jednak składa się nań przede wszystkim ogromny potencjał kapitałowy i techniczny tego kraju, którego Polska nie posiada. Po drugie gospodarcza zależność od stosunków z naszymi sąsiadami jest całkiem inna niż USA, które jest hegemonem nie tylko kontynentalnym, ale też i globalnym.
Przy całym szacunku do naszej dumy narodowej to w stosunku do USA na międzynarodowej arenie pełnimy role "małej myszki", która musi z wszystkimi się liczyć. Dlatego zasoby ocenione przez PIG w skali ok. ośmiokrotnie mniejszej od amerykańskich prognoz można uznać za korzystne dla nas chłodzenie gorącej atmosfery wokół gazu łupkowego.
Amerykańskie koncerny jak widać to na przykładzie Exxon i tak, kiedy zechcą to od nas odejdą niezależne od tego, co my zrobimy. Czynią one tak dlatego, że ich interesy nie są polskimi interesami niezależnie od tego, jakie łączą nas więzi emocjonalne, przyjaźni i tradycji. Nad ich odejściem nie ma co rozpaczać, trzeba o ile to możliwe już bez piłkarskich emocji prowadzić poszukiwania, które na pewno zakończa się sukcesem. Być może, że prowadzone dużo spokojniej prace i bez Amerykanów przyniosą znacznie lepsze efekty niż zapowiedzi piłkarskich działaczy...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.