Wśród przedstawicieli zawodów najbardziej narażonych na wypadki są robotnicy budowlani stanu surowego, robotnicy pomocniczy w górnictwie i budownictwie oraz kierowcy pojazdów. Statystycznie najwięcej wypadków zdarza się we wrześniu i listopadzie. Wśród ich przyczyn wciąż dominuje czynnik ludzki. Najniebezpieczniejszym dniem tygodnia jest piątek.
Dane ogłosił Okręgowy Inspektorat Państwowej Inspekcji Pracy w Katowicach podczas konferencji poświęconej bezpieczeństwu pracy. Analizując zeszłoroczne wypadki pod kątem liczby poszkodowanych, można odnotować znaczący ich spadek, zwłaszcza w górnictwie, do 10,9 proc. wobec 21, 8 proc. w 2010 r. i 22,3 proc. w 2009 r.
Biorąc pod uwagę liczbę poszkodowanych ze skutkiem śmiertelnym, górnicza branża również zanotowała spadek, i to wcale niemały, bo z 35 proc. w 2010 r. do 18,7 proc. w 2011 r. Natomiast wśród gałęzi gospodarki z największą liczbą poszkodowanych w województwie śląskim na niechlubnym pierwszym miejscu było w ub.r. przetwórstwo przemysłowe, na drugim zaś budownictwo. Górnictwo sklasyfikowano ostatecznie na trzeciej pozycji.
Z danych PIP, dotyczących stażu pracy, wynika, iż osoby zatrudnione nie dłużej niż rok stanowią znaczący odsetek poszkodowanych - ponad 41 proc.
Czynnik ludzki
- Górnictwo wychodzi z wieloma inicjatywami w dziedzinie bezpieczeństwa pracy. W kopalniach chętnie podejmuje się dyskusje na temat zagrożeń. Wiele efektów w dziedzinie ograniczania wypadkowości przynoszą również kontrole nadzoru górniczego. Mimo wszystko dochodzi do wypadków, a nawet katastrof. Należy więc wciąż uświadamiać ludziom zagrożenia, których mogą uniknąć, przestrzegając zasad bezpiecznej pracy - mówiła Beata Marynowska, Okręgowy Inspektor Pracy w Katowicach.
Według danych Wyższego Urzędu Górniczego przyczyną większości wypadków jest właśnie lekceważenie przepisów, niedozwolona jazda przenośnikami taśmowymi, nieostrożność przy obsłudze maszyn i w transporcie.
Bezpieczeństwo i higiena pracy to nie tylko wypadki lekkie, ciężkie i śmiertelne, lecz również choroby zawodowe, takie jak pylica. W ciągu ostatnich 10 lat zapadło na nią ponad 350 górników. I w tym przypadku profilaktyka przynosi pożądane efekty.
- Musimy wpajać młodym ludziom, przyjmowanym do pracy w kopalniach, prawidłowe zachowania w dziedzinie stosowania środków ochronnych. Istotne jest przy tym eliminowanie samego czynnika szkodliwego. Podejmujemy działania także w tym kierunku - przyznał w swym wystąpieniu Jerzy Kornaś, zastępca głównego inżyniera bhp kopalni Ziemowit.
Najwięcej straci pracownik
Choroba zawodowa niemało kosztuje zarówno zakład pracy, samego pracownika, jak i całe społeczeństwo. Uwagę na ten fakt zwrócił Janusz Sapiński z Okręgowej Inspekcji Pracy w Katowicach.
- Pracownik ma najwięcej do stracenia: zdrowie, zarobki i utratę atrakcyjności na rynku pracy. Dlatego kształtowanie jego świadomości jest kluczowym elementem prowadzącym do zmniejszenia liczby zachorowań - przekonywał ekspert.
Lekceważenie stosowania środków ochrony indywidualnej i zbiorowej bądź niewłaściwe ich używanie to nie tylko górnicza bolączka. W okresie ostatnich pięciu lat na terenie województwa śląskiego doszło do 364 wypadków związanych z tymi zjawiskami. W większości zdarzenia te dotyczyły budownictwa.
Ogółem liczba wypadków, zbadanych przez inspektorów pracy w 2011 r. na terenie województwa śląskiego, utrzymała się na podobnym poziomie
- 371 wobec 368 w 2010 r. Liczba poszkodowanych spadła z 497 osób w 2009 r. do 450 w 2011 r. - podkreślono w raporcie.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.