W środę 21 marca w Muzeum Geologicznym Państwowy Instytut Geologiczny - Państwowy Instytut Badawczy przedstawił długo zapowiadany "Raport o polskich zasobach gazu i ropy w łupkach". Geolodzy ostudzili zapały polityków. Nie ma w Polsce 5,3 bln m sześc. gazu niekonwencjonalnego, lecz - tylko, albo aż - 1,9 bln metrów. I to maksymalnie oraz w sumie: w zasobach na lądzie i w morzu.
- To jest raport otwarcia, który w przyszłości będzie uzupełniany o nowe dane - mówił Piotr Woźniak, wiceminister środowiska i główny geolog kraju. - W połowie jestem z nie go zadowolony w połowie jestem niezadowolony.
O raporcie, oprócz wiceministra na konferencji prasowej wypowiadał się dyrektor PIG-PIB prof. Jerzy Nawrocki. Po konferencji dyrektor Instytutu przyznał portalowi górniczemu nettg.pl, że przedstawione szacunki mogą być kubłem zimnej wody na optymizm prezentowany przez polityków. A przypomnijmy, że z różnych stron sceny politycznej, w oparciu o najbardziej optymistyczne, amerykańskie prognozy, mówiono o pokryciu zapotrzebowania na gaz na trzy wieki, o niezależności energetycznej i o rysujących się możliwościach tego, iż Polska stanie się znaczącym eksporterem gazu łupkowego. To jednak przeszłość. A jak wygląda przyszłość według "Raportu o polskich zasobach..."?
Sporządzono go, jak przyznał dyrektor PIG, w oparciu o pomoc amerykańskich służb geologicznych. Do szacunków posłużyły materiały i dane pozyskane z 39 tzw. otworów archiwalnych. Wywiercono je w w ubiegłym wieku, w latach 1960-1980. W tworzeniu raportu nie można było oprzeć się na danych uzyskanych z obecnie prowadzonych lub przeprowadzonych odwiertów, gdyż z 22 takich odwiertów do Ministerstwa Środowiska (wydaje koncesje na poszukiwanie) zraportowano tylko wyniki z dziewięciu.
Te 1,9 bln m sześc. to wartości - jak przyznano podczas konferencji - maksymalne, czyli najbardziej optymistyczne. Dodajmy, że na tyle zasoby gazu szacował kilka dni temu prof. Mariusz Orion Jedrysek, który przed 6 laty zainicjował poszukiwania gazu łupkowego.
Maksymalne zasoby zlokalizowane są w analizowanym (przez raport) pasie, czyli bałtycko-podlasko-lubelskim. Prawdopodobnie wielkości te mogą być niższe. Wówczas mielibyśmy od 345 do 768 mld m sześc. gazu łupkowego. Zakładając taki scenariusz, wystarczyłoby to na minimum 35 lat pokrycia zapotrzebowania Polski na gaz (maksimum na 65 lat).
- To i tak 5,5 raza więcej od udokumentowanych złóż gazu konwencjonalnego - tłumaczył w połowie zadowolony minister Woźniak.
Rzecz jednak w tym, że większość tego gazu ma złoża w szelfie bałtyckim, a tam dziś nikt nie prowadzi poszukiwań. Te trwają na lądzie i w 2012 r. wykonano 14 otworów wiertniczych. Koncesjonariusze zapowiadają, że do roku 2017 wywiercą jeszcze 127 otworów, co - jak przyznaje sam PIG - nie jest wielkością imponującą.
Wiceminister Woźniak w podczas konferencji oraz w pokonferencyjnej rozmowie z portalem górniczym nettg.pl podkreślał, że raport otwarcia jest prognozą obiektywną, bo ci, którzy go opracowali "nie są od przerysowywania rzeczywistości". Nie sądzi, by obniżone wartości o zasobach gazu implikowały spadkiem zainteresowania poszukiwaniami i w drugim etapie - wydobywaniem gazu łupkowego.
Zapytany przez nas, czy dyrektywa węglowodorowa w myśl której, koncesje na wydobycie miałyby być udzielane drogą przetargów, główny geolog kraju powiedział, że za trzy tygodnie będą przedstawione rozwiązania będące "złotym środkiem" w rozwiązaniu tego problemu. Dodał, że w Sejmie trwają prace nad ustawą, która gwarantowałaby inwestorom zaangażowanym w gaz łupkowy prawa nabyte.
Do raportu o zasobach gazu łupkowego będzie szerzej wracać na łamach portalu górniczego nettg.pl i Trybuny Górniczej.
W galerii: Publikacja "Raportu o polskich zasobach gazu i ropy w łupkach", Warszawa 21 marca 2012 (zdjęcia Andrzej Bęben - portal górniczy nettg.pl)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.