Górnicze służby ratownicze w kraju naszych południowych sąsiadów zostały już włączone do krajowego systemu ratowniczego. Ściśle więc współpracują zarówno ze strażą pożarna jak i policją.
Ciekawostka niech będzie fakt, że nie tak dawno temu do Głównej Stacji Ratownictwa Górniczego w Ostrawie-Radwanicach z prośba o pomoc zwrócili się...policjanci pionu kryminalnego.
W jakiej sprawie? Na to pytanie odpowiedział Josef Kasper, dyrektor GSRG
- Policjanci przyznali, że mają świadka, który rzekomo widział, jak morderca wrzuca dwaciała do głębokiego wyrobiska na największym poligonie wojskowym w kraju, Libava, w regionie ołomunieckim. Jako że nad wyrobiskiem znajdowało się niebezpieczne zbocze, które groziło w każdej chwili osunięciem, policja poprosiła nas o zbadanie sprawy. Ani wspinacze z policji, ani ze straży pożarnej nie czuli się na siłach, żeby to zadanie wykonać. W końcu wykorzystaliśmy zdalną kamerę, którą opuszczono na głębokość ponad stu metrów.
Zwłok nie znaleźliśmy. Świadek, albo próbował zmylić trop policji, albo pokusił się o dowcip. Akcja jednak została zaliczona - wspomina Kasper.
Cóż, ratowniczy muszą być gotowi na każda sytuację. Kilka lat temu pewien szaleniec powiadomił karwińska kopalnię o podłożeniu ładunku wybuchowego. Chciał wymusić okup, doskonale orientował się w górniczej terminologii i bardzo precyzyjnie określał miejsca znajdujące się w podziemnych wyrobiskach. Na szczęście ratownicy nie musieli tym razem uczestniczyć we wspólnej akcji z policjantami. Szaleńca namierzono metodami operacyjnymi. Okazał się nim były górnik. Ostrawski sąd wymierzył mu karę siedmiu lat pozbawienia wolności.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.