Jak dotąd media na ogół zachwycały się wszystkimi "sukcesami" KGHM, teraz kiedy nadeszły dla firmy trudne chwile leją krokodyle łzy, byleby tylko nie odwoływać prezesa Huberta Wirtha. Jednocześnie media te nieustannie piszą, jak sobie teraz poradzi tak dotąd wspaniała firma po przyjęciu przez rząd proponowanych podatków od "niektórych" kopalin.
Ustawa jest ustawiona tylko na KGHM, bo te "niektóre" kopaliny, to akurat wydobywana tu ruda miedzi i srebro. O pozostałych kopalinach, jakby ich w Polsce w ogóle nie było. Po prostu wysokie zyski firmy były wyzwaniem dla rządu, aby coś z tym fantem zrobił. Rzeczą charakterystyczna dla tych wysokonakładowych i wszędzie docierających mediów jest ich powierzchowne spojrzenie na problemy KGHM.
Przede wszystkim sprawa odwołania, czy pozostawienia prezesa na tym stanowisku jest praktycznie bez znaczenia. Jedni uważają, że jest to wybitny menedżer, a inni, że dyletant, ale za to wspaniały aktor, który umie w mediach elektronicznych i wszelkich innych grać rolę prezesa firmy o światowym znaczeniu.
Czy nowy prezes mianowany przez ministra skarbu będzie lepszy? Jest to wielce wątpliwe. Pewne jest jednak, że będzie inny. Inne otoczenie, inny profil, wzrost i uśmiech. Inne wirtualne priorytety itp. W tej sytuacji lepiej jednak niech zostanie ten, który teraz nim jest, bo przynajmniej wiadomo...czego można się po nim spodziewać.
Polubili prezesa
Dotąd uważały one cały zarząd firmy za nieudaczników nadających się tylko do wymiany. Jak widać była to tylko retoryczna propaganda. Teraz, kiedy rząd obciąża firmę znaczącym podatkiem, jakby całkowicie zapomniały, że jeszcze istnieje nielubiany przez nich prezes i takiż zarząd.
Lamentują, że tak długo już nie pociągną wspólnie z prezesem i tak nielubianym (przez związkowców) zarządem. Trzeba przyznać, że w KGHM na polityce się znają. Rozumieją tu dobrze, ze najlepszym politykiem jest nie ten, który ględzi o jakichś korzyściach i reformach, na których nikt się nie zna...
Jest nim ten, kto potrafi się... elegancko ubrać i na każde pytanie dowcipnie i obrazowo odpowiedzieć oraz umie się naturalnie uśmiechnąć; oczywiście wówczas, kiedy jest taka potrzeba. Po prostu, prezes Witrh jest pod tym względem dla nich niedoścignionym wzorem do naśladowania.
Teraz jak widać wszystkie te aktorskie podziały były sztuczne i tworzone dla potrzeb związkowego elektoratu. Jednym głosem wszyscy twierdzą, że wprowadzony podatek jest dla KGHM zabójczy. Można się z tym zgodzić, pod warunkiem, że nadal w firmie będzie preferowany konserwatyzm technologiczny, dla którego wzorem jest poziom górnictwa z czasów połowy minionego wieku.
Odkryte tu złoże miedzi należy do najbogatszych na świecie Dlatego np. dla odzysku złota nie trzeba tu nic robić. Ono samo wydziela się w procesie hutniczym w postaci jakże cennych odpadów. Srebro też oddziela się od miedzi samoczynnie. Po prostu samograj.
Mając takie bogactwo, nic dziwnego, że związki zawodowe o nic więcej się nie troszczyły, jak tylko o swoje pensje, które i tak mieszczą się w górnej krajowej skali wynagrodzeń. Korzyści z tej prosperity zabiera teraz fiskus. Związkom, prezesowi, zarządowi i wszelkim innym gremium rząd pozostawia ciężką pracę, pomysłowość i nowoczesność.
Czas najwyższy aby, również na rynku międzynarodowym firma zaczęła funkcjonować, jak wszystkie inne tego rodzaju przedsiębiorstwa. O tym, że całą tą sytuacją związki zostały zaskoczone świadczy ich udział w demonstracji europejskich związków zawodowych, jaka miała miejsce 17 września 2011 r. we Wrocławiu. Przypomnijmy, że z KGHM przybyła symboliczna reprezentacja, która wzięła udział w ceremonii zakończenia tego cały dzień trwającego protestu. Wychodzono tu z założenia, że nie ma się co wysilać, wszak sytuacja firmy jest tak dobra, że nie musi ona brać udziału w protestach "biedaków" Europy...
Miedziowa Solidarność zapowiada strajk, skoro ogłosiła już gotowość strajkową. Zapewne zaszkodzi on rządowi. Jednak najbardziej prawdopodobne jest, że najbardziej zaszkodzi on samym związkowcom i ich firmie. Tym bardziej, że i bez strajku jest ona już w trudnej sytuacji.
Sprzedać akcje
Tymczasem problemem dla KGHM nie jest wcale podatek, ale rzeczywiste ręczne nią zarządzanie przez polityków z Warszawy. Umożliwia im to zachowanie względnej większości akcji w ilości 31,79 procent. Pozostały kapitał jest rozproszony i nie potrafi skupić się, aby w gromadzie przegłosować przedstawicieli Skarbu Państwa.
Skarb zachowuje się, jak tonący, który brzytwy się chwyta i kładzie podatki na samego siebie. Nieporadność w zaistniałej sytuacji zarówno załogi, jak i jej kierownictwa każe spodziewać się najgorszego. Wychodzi na to, że jeżeli w najbliższej przyszłości cena miedzi spadnie poniżej 6 tys. dolarów, to będziemy mieli do czynienia z bankrutem. Na szczęście ostatnio cen te idą w górę powracając powoli do swych wysokich notowań. Wobec stale niepewnej sytuacji rynkowej nie wiadomo jak długo to potrwa. Kolejne załamanie może nastąpić w każdej chwili.
Rząd w tej sytuacji powinien wszystko zrobić, by jak najszybciej pozbyć się pakietu większościowego w KGHM sprzedając wszystkie posiadane akcje. W ten sposób nie tylko podwójnie zarobi przez sprzedaż i podatek, ale też pozbędzie się kłopotu archaicznego zarządzania firmą, która poprzez całkowitą prywatyzację ma jeszcze szanse na dalsze trwanie.
Nowy właściciel zadba zarówno o odpowiedniego prezesa, jak i o odpowiednie technologie i nowoczesne zarządzanie firmą. O to nie musimy się martwić. Specjalistów w tym fachu nie brakuje na świecie.
Tablica Mendelejewa
Kiedy pół wieku temu przystąpiono do eksploatacji tego złoża nazywano je "Tablicą Mendelejewa". Złoże zawierało wszystkie metale występujące w przyrodzie. Początkowo nawet pierwszy sekretarz KC PZPR Władysław Gomółka interesował się ich całościowym odzyskiwaniem. Potem były już tylko rekordy wydobycia i dewizy za wszelka cenę. Umiano odzyskiwać miedź i na tym tylko skoncentrowano swoją uwagę. Reszta zakłócała i przeszkadzała tylko w tym procesie.
Ten styl eksploatacji i przetwórstwa okazał się najłatwiejszy i najbardziej skuteczny. O "Tablicy Mendelejewa" zapomniano. Każdy jednak, kto chciał o niej przypomnieć musiał liczyć się, z tym, że znajdzie się za bramą. Tak trwa to do dziś. Nowy właściciel ma szansę jeszcze wrócić do tej tablicy. Ma szansę na odzyskiwanie złota, platyny i innych metali rzadkich w tonach, a nie w kilogramach, jak ma to miejsce obecnie.
Jest to tym bardziej konieczne, że wobec wstrzymania eksportu przez głównego ich producenta, jakim są Chiny, ceny tych metali poszły podobnie jak złota gwałtownie w górę. KGHM musi dojść do światowego poziomu kosztów, który polega na tym, że wszystkie odzyskiwane metale mają pokrywać koszta eksploatacji i funkcjonowania firmy razem z wszelkimi podatkami. Miedź uzyskuje się wtedy "za darmo" i z pochodzących z jej sprzedaży zysków, niezależnie od jej ceny giełdowej, finansuje się wszelkie inwestycje.
Trzeba się śpieszyć
Zarówno stan finansów państwowych, jak i sytuacja na rynku nakazują podjęcie szybkich kroków prywatyzacyjnych w stosunku do KGHM. Utrzymywanie dalej chorej sytuacji zagraża zarówno firmie, jak i finansom państwa. Jej upadek poprzez kontynuowanie tego, co było dotąd, nieuchronnie zmierza ku katastrofie...
Straci na tym państwo podwójnie. Zostanie bez podatków i dywidendy, ale za to z armią bezrobotnych, których trzeba będzie jakoś utrzymać. Rysujący się coraz wyraźniej kryzys krajowych i europejskich finansów jest doskonałą okazją do przeprowadzenia tej operacji. Trzeba z niej skorzystać natychmiast, bo sytuacja taka może się już nie powtórzyć.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.