Zatrzymanie przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego pracowników Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych na czele z jej dyrektorem Ewą Z., dokonane w dniu 10 stycznia odbiło się szerokim echem w polskich mediach. Sąd zwolnił zatrzymanych za kaucją wynoszącą od 30 do 200 tysięcy złotych.
W komentarzach na ten temat pojawia się słowo "skandal". Padają coraz ostrzejsze oceny. Kluby parlamentarne wydają w tej sprawie oświadczenia, żądają nadzwyczajnych posiedzeń komisji, wnioskują o dokonanie nowelizacji świeżo uchwalonego prawa geologicznego i górniczego. Pozornie nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że jakiegoś urzędnika podejrzewa się o korupcyjne powiązania w sprawach wydawanych przez niego decyzji, pozwoleń itp. Takie sprawy są na porządku dziennym w naszej rzeczywistości.
Tu jednak nadano im bardzo wysoką rangę. Jest to w jakiejś mierze pozycja, jaką wcześniej nadano poszukiwaniom gazu łupkowego w Polsce. Eksploatacja tego gazu miała nam według amerykańskich prognoz zapewnić bezpieczeństwo energetyczne na mniej więcej około 300 lat. Zasoby tego gazu oceniono na ok. 5,3 bilionów metrów sześciennych. Licząc po najniższych cenach ok. 200 dolarów za jeden tysiąc metrów sześciennych, stanowi to rząd jednego biliona dolarów! Inaczej licząc, jest to ok. 3,5 biliona złotych, czyli wartość około dwunastu aktualnych budżetów RP! Wartość tę powierzono kilku pracownikom wspomnianego departamentu, nie troszcząc się o to, jak ją rozdysponują.
Komunikat
Dwa dni po tych wydarzeniach Ministerstwo Środowiska, któremu podlega wspomniany departament, wydało oświadczenie. Nie ma w nim ani słowa o jakichkolwiek podejrzeniach o korupcję. Mówi się tylko o zmianie na stanowisku zastępcy dyrektora "czasowo kierującego pracami departamentu". Ministerstwo współpracuje z ABW i instytucji tej udziela wszelkich wyjaśnień. Jednocześnie "trwa analiza pracy departamentu".
Komunikat ten w jakiejś mierze potwierdza najgorsze przypuszczenia, co do pracy tego resortu. Oto, teraz nagle zaczęto interesować się tym departamentem. Przedtem ministerstwo miało poważniejsze sprawy na głowie. Przewodziło światowym rokowaniom związanym z ograniczeniem procesu globalnego ocieplenia klimatu. Na drugim już planie były prace związane z europejskim programem efektywnego wykorzystania zasobów. Na europejskiej i światowej arenie ministerstwo odnosiło same "sukcesy".
Nic więc dziwnego, że nikt nie miał tu zrozumienia dla jakichś tam zasobów gazu łupkowego w swoim własnym kraju. Do ministerstwa nie docierała krajowa i międzynarodowa skala poszukiwań gazu łupkowego w Polsce. Kilkakrotnie na ten temat głos zabierał sam premier i zwierzchnik tegoż ministerstwa. Nie przykładano do tego jednak większej wagi, gdyż premier mówi różne rzeczy, a potem się z nich wycofuje. Liczono, że i tym razem będzie podobnie. Podawane zasoby tego gazu przez amerykańskie instytucje przyjmowano jako mało uzasadnione fantazje.
Persona non grata
O tym, że tak sprawy wyglądają w tym ministerstwie, świadczy traktowanie przez tę instytucję Amerykanina polskiego pochodzenia dr Jana Krasonia. Z jego inicjatywy sześć lat temu podjęto badania i poszukiwania tego surowca w Polsce. Sprowadził on też do kraju pierwsze koncerny naftowo-gazowe z USA, które podjęły się poszukiwań tego gazu. Ministerstwo nie raczyło zasięgnąć jego opinii, czy choćby skorzystać z jego konsultacji. Po co? Wszak ministerstwo samo potrafi nawiązywać kontakty z naukowe i biznesowe z USA?
Tak, potrafi. Tylko z jakim skutkiem? Geolog o światowej renomie i inicjator poszukiwań gazu łupkowego w naszym kraju dla Ministerstwa Środowiska jest personą non grata.
Z głową w chmurach
Tuż obok omówionego powyżej komunikatu w sprawie pracy departamentu geologii i koncesji geologicznych" znajduje się informacja ministerstwa pt. "Dobra prezydencja - silniejsza Polska w nowym roku pełnym środowiskowych wyzwań".
Tak, wyzwań ministerstwu nie brakuje. Jednym z nich jest efektywne wykorzystanie zasobów, jako flagowa inicjatywa Strategii Europy 2020. W jej ramach Komisja Europejska proponuje nowe "horyzontalne" podejście do ochrony środowiska. Polega ono na integrowaniu wszystkich działów związanych z eksploatacją zasobów.
Polska poprzez ministerstwo ma swój udział w przyjęciu "Planu działań na rzecz Europy efektywnie korzystającej z zasobów". Tego rodzaju "mapa drogowa" wskazuje kierunki działań prowadzących do osiągnięcia efektywnego zarządzania zasobami. Europa i świat wiele zawdzięcza pracom naszego ministerstwa.
W kraju jest jakby odwrotnie. Ich skala w żaden sposób nie może się równać do globalnych wyzwań. Nic zatem dziwnego, że jak ma się głowę w chmurach, to łatwo się potknąć o byle co.
Pouczając cały świat o efektywnym wykorzystaniu zasobów, ministerstwo niszczy własne zasoby węgla kamiennego. Kilka lat temu całkowicie bezpodstawnie skreślono z ewidencji około 4,5 miliarda ton zasobów węgla kamiennego. Ich wartość to ok. 0,5 biliona dolarów. Na ich udokumentowanie wydano mniej więcej tyleż złotówek. Można zadać kolejne retoryczne pytanie. Po co najpierw wydaje się pieniądze na poszukiwania złóż węgla kamiennego? Po to, aby po udokumentowaniu zasobów, potem skreślić je z ewidencji! Sprzedając Czechom kopalnię Morcinek zapomniano doliczyć się 85 milionów ton węgla wartego ok. 10 miliardów dolarów.
Nasi sympatyczni południowi sąsiedzi otrzymali to w prezencie od tegoż ministerstwa. Pytanie, czy otrzymali oni to za darmo, można zaliczyć do retorycznych. No cóż, kogoś uczyć jest łatwo. Samemu dotrzymywać tych wymagań jest znacznie trudniej.
Nowe prawo geologiczne i górnicze
Nie minęło jeszcze trzy tygodnie od nowego roku, kiedy nowe Prawo geologiczne i górnicze zaczęło obowiązywać, a już w Sejmie RP składane są wnioski o jego pilną nowelizację. Pierwszy z nich wpłyną do Laski Marszałkowskiej w dniu 21 grudnia ubiegłego roku i o miesiąc wyprzedził aferę związaną z przyznawaniem koncesji na poszukiwanie złóż gazu łupkowego. Proponowane zmiany mają na przyszłość zapobiec korupcji związanej z wydawaniem koncesji na eksploatację złóż.
Trzeba przyznać, że większości rządowej nie brak poczucia humoru. Przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska zapewnił wnioskujących, że sprawa ta zostanie rozpatrzona zgodnie z planem w ciągu najbliższego półrocza! Podnoszone są argumenty, że nie wiadomo, kto jest właścicielem koncesji, gdyż są one przedmiotem intensywnej wymiany handlowej pomiędzy zainteresowanymi podmiotami.
Przychylając się do wniosku o nowelizację tego prawa, trzeba zauważyć, że wymaga ono przede wszystkim znacznego uproszczenia. Sprowadza się ono do likwidacji prawie połowę zbędnych w tym dokumencie przepisów, które zamulają ustawę i czynią ją nieczytelną. Są to szczegółowe przepisy, które winne znaleźć się w rozporządzeniach ministerialnych, a nie w ustawie. Np. przepis prawny dokładnie formułuje komu wolno przesłać kopię jawnych dokumentów i decyzji związanych z tym prawem itp. Po prostu nowelizacja tego prawa winna być całościowa, a nie tylko fragmentaryczna.
Korzystny kryzys
Zasada, że wszystkie zasoby przyrodnicze winne być skupione w Ministerstwie Środowiska jest słuszna. Jednak wobec międzynarodowych zobowiązań tego resortu związanych z pakietem klimatycznym i globalnym ociepleniem, jego zadnia przekraczają realne możliwości wywiązywania się z konstytucyjnych zobowiązań w kraju. Dotyczy to przede wszystkim zasobów surowców naturalnych, które obok kapitału ludzkiego, stanowią podstawowe bogactwo narodowe. Nie może być ono marnowane ze względu na inne zobowiązania tegoż ministerstwa. Pod względem gospodarczym geologia jest ściśle związana z górnictwem. Odkrycia i ustalenia zasobów surowców poprzedzają wszelkie decyzje eksploatacyjne. Geologia i górnictwo są jak bracia syjamscy. Jeden nie może istnieć bez drugiego. Dlatego tylko ze względu na efektywność gospodarczą oba te działy gospodarki winne funkcjonować w jednym resorcie.
Resortem tym jest Ministerstwo Gospodarki i to niezależnie od tego, kto nim kieruje. Jednocześnie trzeba, aby - tak jak to jest obecnie - Główny Geolog Kraju był gospodarczym menedżerem, a nie profesorem i naukowcem, jak było to dotychczas.
Kierunek ten również odpowiada ministerstwu gospodarki, o czym niedawno wypowiedział się wicepremier i minister tego resortu. W tej sytuacji kryzys administracji geologicznej może spowodować, że nowe rozwiązania będą bardziej korzystne dla polskiej gospodarki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Pani Andziu! Jeszcze raz dziękuję Pani za nadesłane uwagi. Redakcja po napisaniu Pani komentarza usunęła z tekstu wspomniane zdanie, na które trafnie Pani zwróciła uwagę. Przy tej okazji przepraszam wszystkich zainteresowanych oraz Czytelników portalu nettg za wprowadzenie ich w błąd. Panią Andzię zapraszam do dalszej krytycznej analizy moich tekstów, za co będę jej bardzo zobowiązany. Zapewniam, że wszystkie Pani istotne uwagi zostaną podobnie, jak tym razem natychmiast uwzględnione.
Pani Andziu! Bardzo dziekuję za zwrócenie mi uwagi na błędną informację jaką podałem na ten temat. Źle odczytałem komunikat Ministerstwa Środowiska na który powołuję się w tekście. Mozna było sie z niego domyslać takiej sugestii, co jednak nie było jednoznacznie jednak powiedziane. Ma Pani w tej sprawie rację. Wszystkich zainteresowanych przepraszam za nieumyślną krzywdę jaką mogłem wyrządzić im tą informacją. Nie było to celem mojego tekstu. Sprostowanie to moim zdaniem w niczym nie zmienia zasadniczego tematu, jaki przedstawiłem w tym materiale. Jeszcze raz przepraszam za pomyłkę i dziekuję Pani Andzi za jej zauważenie i zwrócenie mi na to uwagi. Adam M.
- znając życie, nikomu włos z głowy nie spadnie .... - a zmiany prawa są potrzebne jak woda i powietrze, prawo musi dawac pewne ułatwienia przedsiębiorcom a nie pełną swobodę - zwłaszcza w tak ingerencyjnej w środowisko działalności, jaką jest górnictwo - prawo musi także uwzględniac interes państwa i jego skuteczny nadzór nad tą działalnością, z zaznaczeniem, iż nadzór ten nie może byc fikcją i absurdem ....., taka rolę powinna pełnic PSG; nowe pgig nie rozwiązuje żadnej z tych kwestii .....
Szanowny Panie Adamie, niestety ZNOWU mija się Pan z prawdą. Dzisiaj (tj. chwilowo) tylko jedno uszczypnięcie. ŻADEN z pracowników Dep. Geologii, o których Pan pisze, NIE ZOSTAŁ ZWoLNIONY z pracy. Co Pan na to ? A jeżeli Pan ma dowody, że jest inaczej, proszę je przedstawić. Bo jak nie, to narusza Pan dobra osobiste tych ludzi. Mam nadzieję, że wie Pan co to znaczy i jakie mogą tego być konsekwencje (rzecz jasna konsekwencje dla Pana).