Hrabia Aleksander Fredro - generał i adiutant Napoleona Bonaparte - doskonale znał swoich rodaków. Ich przywary ujął w wierszu "Paweł i Gaweł". Ten ostatni "najdziksze wymyślał swawole". Wydaje się, że spór o opodatkowanie wyrobisk górniczych między kopalniami, a gminami w jakiejś mierze odpowiada tej dziewiętnastowiecznej rymowanej historii.
Nie można jednak rozstrzygnąć, kto tu jest, Pawłem, a kto Gawłem. Obie strony w zależności od zmiennych okoliczności dokonują odpowiednich transformacji raz z Pawła w Gawła, a innym razem odwrotnie. Problem opodatkowania wyrobisk górniczych wykopał przepaść pomiędzy społecznościami, które z natury rzeczy we wspólnym interesie winne ze sobą współpracować. Ostatecznie zwyciężyli górnicy, co zostało potwierdzone w nowym prawie geologicznym i górniczym, które 1 stycznia 2012 r. weszło w życie.
Zwycięstwo to jest jednak nadal kontestowane przez jego przeciwników. Dlaczego?
Wszak jednoznaczny zapis winien zamknąć już dyskusję na ten temat. Niestety, tak nie jest. Wynika to przede wszystkim nie tyle z naruszenia takich, czy innych zapisów przyjętych przez Wysoką Izbę, ile z braku wystarczającej logiki i przekonywujących argumentów uzasadniających to rozwiązanie. Przy tej okazji nasuwają się trzy dodatkowe kwestie.
Pierwsza: czy prawo musi spełniać warunki logiki?
Druga: czy prawo musi przyznawać jednej stronie pełne zwycięstwo, nie troszcząc się o żaden sensowny i uzasadniony kompromis?
Teoretycznie odpowiedź na pierwsze pytanie jest pozytywna. W praktyce, bywa już jednak różnie. Tak właśnie jest w przypadku nowego prawa geologicznego i górniczego. Sprawa kompromisu wydaje się być tu nie na miejscu, bo albo ktoś ma rację, albo jej nie ma. Kwestia ta jest czytelna, jednak tylko w prostych przypadkach. Kopalnia zaś to na ogół twór wielce skomplikowany.
Trzecia wreszcie kwestia: jeżeli przyzna się rację samorządom, to wyrządza się krzywdę górnictwu i odwrotnie. Być może, że tak to jest odbierane. Jednak czy nie lepiej pominąć zagadnienie, kto, komu, co wyrządza, a zająć się właśnie logiką i sprawiedliwością. Na tej jedynie drodze można osiągnąć rozwiązanie, które nie wszystkich będzie satysfakcjonowało, ale będzie ono miało za to mocne podstawy prawne i uzasadnienie trudne do obalenia. Tymi ostatnimi kwestiami warto się zająć.
Słuszność prawa
Trzeba zaznaczyć, że wyrobiska górnicze eksploatacyjne, przygotowawcze i wszelkie inne prowadzone w tymczasowej obudowie górniczej w żaden sposób nie mogą być uznawane za obiekty budowlane. Zostały one wykonane klasycznymi technikami górniczymi i po spełnieniu swego zadania są one likwidowane. Nie jest tu ważny czas ich użytkowania i likwidacji. Są to chodniki i wyrobiska eksploatacyjne, wentylacyjne, komunikacyjne itp. Zasadnicze znaczenie ma technika wykonania i utrzymania wyrobisk górniczych. Zastosowanie mają tu obudowy podporowe, kotwiowe i łukowe itp. Stanowią one około 80 - 90 procent wszystkich wyrobisk w kopalniach podziemnych.
Stan faktyczny
Nowe prawo geologiczne i górnicze w art.6, p.4 stanowi, że:
• "obiektem budowlanym zakładu górniczego - jest znajdujący się poza podziemnym wyrobiskiem obiekt zakładu górniczego, będący obiektem budowlanym w rozumieniu ustawy z dn. 7 lipca 1994 - Prawo budowlane".
Czyli inaczej mówiąc wszystkie obiekty budowlane na powierzchni terenu są nimi zgodnie z tym prawem. Pod ziemią już nimi nie są. Brak tu logiki.
Dlaczego, ten sam obiekt tylko ze względu na swoje położenia ma być inaczej traktowany przez prawo. To coś takiego, jakby zapisać, że broń palna jest tylko w użyciu wojska, a w rękach cywili już nią nie jest...
Takich przykładów można mnożyć bez liku. Oto tunele metra, kolei i wszelkie inne podlegają przepisom prawa budowlanego, a w trakcie ich wykonywania również przepisom prawa geologicznego i górniczego. Tu znaleziono zdrowy kompromis którego, nikt rozsądny nie kwestionuje. Czym jednak jest szyb, którym górnicy zjeżdżają do podziemnej kopalni? Czym jest ten sam szyb jako wydobywczy, czy też wentylacyjny? Jest takim samym tunelem wykonanym, jak dla metra, kolei, czy autostrady. Różni się on jedynie swoim pionowym ustawieniem. Jednak jego cel jest ten sam. Ta sama technika robót górniczych i budowlanych. Wszystko to samo, a prawnie całkiem inna kwalifikacja.
Nawet to samo jest jego komunikacyjne przeznaczenie. Jednak ze względu na to, że jest on jednocześnie "wyrobiskiem górniczym" przepisy prawa budowlanego nie mają w stosunku do niego zastosowania. Podobnie rzecz ma się z obiektami nadszybia i podszybia. Te pierwsze tylko z tego powodu, że są na powierzchni ziemi są obiektami budowlanymi. Te drugie pod ziemią, choć wykonane w obudowie betonowej i murowej oraz służące tym samym celom, co te na powierzchni, już nimi nie są.
Podszybie
Pozostaje te 10 - 20 procent wyrobisk na podszybiu i w filarze szybu. Znajdują się tu na ogół wszystkie warsztaty i komory zaplecza. Ponieważ zaplecze jest trwałe, również obudowa tych pomieszczeń ma ten sam charakter. Przekopy główne są tu w obudowie betonowej, a komory zwykle w obudowie murowej z podłożem wykonanym z betonu. Mieszczą się tu komory materiałów wybuchowych, warsztaty naprawcze, magazyny i komory odwodnieniowe.
Na niektórych kopalniach te ostatnie mają kształt i wygląd identycznych, jak na powierzchni hal produkcyjnych. Ustawione rzędem ogromne agregaty pompowe z silnikami dużej mocy mają takie same parametry dostępu i bezpieczeństwa, jak te na powierzchni. Podobnie wyglądają komory napraw sprzętu dostawczego, samojezdnych maszyn ciężkich. Są to podziemne fabryki, a jednak nie są kwalifikowane, jako obiekty budowlane.
O co chodzi?
Nie chodzi tu o zmianę przyjętego już prawa geologicznego i górniczego, któremu prawidłowo podlega blisko 90 procent wyrobisk prawie w każdej kopalni podziemnej. Chodzi o około 10 procent trwałych podziemnych obiektów budowlano-górniczych związanych z szybami i wyrobiskami podszybia oraz znajdujących się w filarze szybowym. Są one niewątpliwie obiektami budowlanymi, których aktualne prawo wrzuca do jednego worka razem z wszystkimi wyrobiskami eksploatacyjnymi.
Podział wyrobisk górniczych na podlegających prawu budowlanemu i jemu niepodlegających jest w tej chwili koniecznością. Wiąże się to z pobranymi przez niektóre gminy podatkami od wszystkich wyrobisk, które teraz będą musiały one zwrócić kopalniom. Przede wszystkim gminy pieniędzy tych nie posiadają, bo zostały one już wydane. Można powiedzieć, co to kogo obchodzi? Takie jest prawo i nic na to poradzić nie można.
Owszem tak to wygląda. Jednak w konsekwencji stracą na tym wszyscy, a także górnicy pracujący w kopalniach, które uzyskają zwrot niesłusznie pobranych podatków. Zabraknie na pensje dla nauczycieli . lekarzy, ośrodków zdrowia itp. Przyznanie nowych podatków od szybów i ich zaplecza w żaden sposób nie będzie rekompensować dawniej pobieranych sum od wszystkich wyrobisk. Jednak rozłożenie podatku szybowego mogłoby pozwolić na ratalne spłacenie zaległych sum bez uszczuplania gminnego budżetu.
Czy nie lepiej by było, aby kopalnie w tej sprawie nie stawiały oporu? Czy ten tok postępowania nie doprowadziłby wreszcie do zgody zwaśnionych dotąd stron? Czy zwycięzcy nie mogą choćby minimalnie, ale za to słusznie podzielić się swoim zyskiem z przegranymi gminami? Są to pytania retoryczne. Po półtora wieku od napisania przez Fredrę wiersza "Paweł i Gaweł" czas również i w tym sporze wyciągnąć z niego konkluzje, że zgoda buduje, a kłótnia i wojna rujnuje obie strony.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.