- Sprawa jest pilna, a przeciąganie w czasie procesu notyfikacyjnego - niezwykle ryzykowne. W każdej chwili jakiś urzędnik z Brukseli może zakwestionować legalność dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych w kopalniach – ostrzega przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek.
Bieżącą sytuację oraz wyzwania stojące przed polskim górnictwem Bogusław Hutek skomentował na portalu górniczej Solidarności. Na wstępie odniósł się do faktu, że wyłoniony został nowy skład Komisji Europejskiej.
- Po długich bojach udało się wyłonić skład Komisji Europejskiej, co dla polskiego górnictwa jest rzeczą nie bez znaczenia. Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, by rozpocząć rozmowy na temat notyfikacji umowy społecznej regulującej zasady transformacji sektora. Skoro przedstawiciele obecnej koalicji rządzącej wielokrotnie nazywali poprzedników nieudacznikami, bo ci nie potrafili porozumieć się z Brukselą i umowy notyfikować, niech sami wreszcie pokażą, na co ich stać. Przypomnę, że są u władzy już niemal rok – zaznaczył Hutek.
- Sprawa jest pilna, a przeciąganie w czasie procesu notyfikacyjnego - niezwykle ryzykowne. W każdej chwili jakiś urzędnik z Brukseli może zakwestionować legalność dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych w kopalniach, a wtedy zakłady górnicze podzielą los polskich stoczni, bo żadnej ze spółek węglowych objętych umową nie będzie stać na zwrot udzielonej pomocy publicznej – przestrzegł związkowiec.
- Sytuację pogarsza polityka koncernów energetycznych, które nie chcą odbierać zakontraktowanego węgla, przez co przychody sektora wydobywczego spadają, a to powoduje, że ktoś będzie musiał pokryć ten deficyt. W przeciwnym wypadku przedsiębiorstwa górnicze ogłoszą upadłość szybciej niż się komukolwiek wydaje, tym bardziej, że rząd zapowiada obniżenie subsydiowania spółek węglowych o 25 procent. Na razie spółki - Polska Grupa Górnicza czy Południowy Koncern Węglowy - obniżają plany wydobywcze względem tego, co wpisano do umowy społecznej. Do tego niezbędne z punktu widzenia kopalń inwestycje zapisane w umowie też nie są realizowane. Jak polskie górnictwo miałoby przetrwać do roku 2049, jeśli energetyka nie wywiązuje się z umów, a rząd - z przyjętych zobowiązań? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi – dodał szef górniczej Solidarności.
Jak wskazał - kolejnym ciosem, jaki spada na górnictwo, jest rozporządzenie dotyczące jakości paliw stałych.
- Jego treść stanowi, że od roku 2027 z rynku będą "wypadać" kolejne sortymenty węgla. Dziwi mnie, że pani minister odpowiedzialna za górnictwo się na coś takiego zgodziła, bo to jeszcze bardziej uderzy w stronę przychodową spółek węglowych. Decyzję tę uważam za szkodliwą i kompletnie niezrozumiałą – podkreślił związkowiec.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.