Oficjalnie tego rodzaju kategoria zasobów nie istnieje. Przeprowadzona jednak w ostatnich latach ich „weryfikacja” dotycząca węgla kamiennego wskazuje na to, że u jej podstaw znalazły się kryteria pozamerytoryczne i pozaekonomiczne, a więc subiektywne. Czyli takie, które wbrew logice i posiadanym parametrom zostały skreślone z krajowej ewidencji zasobów. Wszystkie ku temu dane i uzasadnienia zawarte zostały w ogłoszonej nie dawno publikacji dwóch uczonych z Politechniki Gliwickiej1.
To, że nauka polska jest w wiadomym poważaniu u polityków, urzędników i decydentów nie jest żadną tajemnicą. Wspomniana publikacja, a właściwie brak na nią reakcji ze strony Ministerstwa Środowiska odpowiedzialnego za bilans zasobów potwierdzają tylko wspomnianą wyżej opinię. Milczenie w tej sprawie organu właścicielskiego, jakim jest Skarb Państwa oraz Ministra Gospodarki jest też wielce wymowne. Te mało uprawnione skreślenia możliwego do wydobycia węgla kamiennego mogą okazać się wielce niefortunnymi. Paradoksalnie wiąże się to właśnie z antywęglową polityką „ocieplenia klimatu”. Im cieplej na świecie, tym ostrzejsze i dłuższe są zimy. Dostawy gazu z Rosji są coraz bardziej wątpliwe. Do ogrzania pozostaje nam tylko węgiel.
Czy wszystko to było, logiczne, ekonomicznie i technicznie uzasadnione? Są, co do tego poważne wątpliwości. Wydaje się, że zasady mniej lub bardziej uzasadnionej restrukturyzacji tego wszystkiego, co zależy tylko i wyłącznie od ludzi, przeniesiono też na całkiem od nich niezależne warunki przyrodnicze. Zarzucono metody naukowych i jednolitych kryteriów obiektywnych. W ich miejsce wprowadzono metody subiektywnie stosując zasadę nie pokonywania zaistniałych trudności w wydobyciu węgla, ale całkowitego się im poddania. Choć faktycznie zasoby te nadal są, to jednak ich wielkość sprawozdawcza i rachunkowo – administracyjna zmniejszyła się w sposób drastyczny. W ten sposób z ewidencji zasobów spadły miliardy ton węgla. Po tych „operacjach” węgiel kamienny coraz bardziej przestaje być naszym narodowym i perspektywicznym surowcem energetycznym.
W analizowanych kopalniach węgla kamiennego autorzy wspomnianej pracy nie pozostawiają żadnych wątpliwości, co do swoich wniosków. Wykazano w niej, że parcele zasobowe były najczęściej przeklasyfikowywane i skreślane z ewidencji z przyczyn subiektywnych. Czy są to kryteria wystarczające i czy ich dowolne stosowanie nie jest przestępstwem? Z tym pytaniem warto zwrócić się do instytucji odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Przede wszystkim za zasoby i stan ich ewidencjonowania odpowiada Minister Środowiska, a konkretnie Podsekretarz Stanu – Główny Geolog Kraju. Podobnie, jak za kontrolę stanu gospodarki złożem odpowiada Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach, który procedury te zaakceptował. Przeprowadzone tylko w kilku kopalniach badania wykazały, że sprawa ta ma znacznie szerszy zasięg i powoduje znaczące i niczym nieuzasadnione zubożenie naszych zasobów węgla kamiennego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Dobre pytanie. Nie zastanawiałem się nad tym. Spojrzałem jednak do bilansu zasobów. Proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie. Oto w bilansie za rok 2001 wykazano zasoby geologiczne bilansowe złoża rud miedzi Wartowice w Bolesławcu w ilości 59 milionów ton. Oznaczone literą R jako rozpoznane szczegółowo. Nie powinno więc być żadnych wątpliwości. Patrzę do zasobów za rok 2008, a tam już jest tylko 20 milionów tych zaamych zasobów!! A przeciez od 2001 kopalnia jest zatopiona, a gdzieś od 1996 nie była już eksploatowana. W polityce nazywa się to "cud nad urną", a tu cud nad zasobami!! Podobnie jest z doskonałej jakości wodą pitną wydobywaną w ramach odwodnienia kopalni "Konrad" w ilosci ok. 55 metrów sześciennych na minutę (zalecana do picia dla niemowlaków). Podczas zatapiania kopalni połączono poziomy wodonośne i doprowadzono do nadmiernej ilości rozpuszconych w niej siarczanów w taki sposób, że ludzie, którzy pili tę wodę potruli się. Na szczęście tylko z torsjami żołądkowymi. Prezes KGHM zapytał mnie kiedy będzie można przywrócic tej wodzie dawną jej czystość. Odpowiedziałem, że jest to możliwe za jakieś 10 tysiecy lat po kolejnym zlodowaceniu, kiedy lodowiec wypłucze wszstkie te świństawa i sprawa wróci do normy. Zastrzegłem jednak, że w ocenie czasu moge się mylić, ale gdzieś w granicach kolejnych 10 tysięcy lat. Górotwór to nie jet syfon, czy butelka, którą mozna jak sie chce wypłukać byle czym. Prezes nie chciał mi wierzyć, bo myślał, że sobie kpię. Kiedy dostał na piśmie od innych geologów podobną opinię to dopiero sie z tym pogodził. Oto, co się robi również z zasobami rud miedzi i z doskonałej jakości wodą przez ludzi nie mających żadnej odpowiedzialności i wyobraźni przyrodniczej oraz elementarnego w tym zakresie wykształcenia.
Zniszczone zasoby wody mineralne (pierwsze czy drugie w Polsce) z rzadka % magnezu. Okoliczna ludnosc zaopatrywana w wode z dalszych miejscowosci. Zalana kopalnia a z nia zasoby miedzi - w jakiej kategorii sa teraz?
Odnośnie podkładek pamiętam jedną płatną opinię na zamówienie KGHM w sprawie likwidacji kopalni "Konrad". Otóż uczony profesor napisał, że nie wiadomo skąd pochodzą dopływy wody do tej kopalni. Miałem zamiar zwrócić się do Prezydenta o odebranie utytułowanemu uczonemu jego profesorskiego tytułu. Wszyscy przyjęli to jednak jako objawienie korzystne dla decydentów w sprawie zatopienia tej kopalni wraz z jej zasobami przemysłowymi i eksploatacyjnymi, czyli udostępnionymi już robotami górniczymi do wybrania. Każdy uczeń szkoły podstawowej wie, jaki jest obieg wody w przyrodzie, Niestety, dla profesora była to wiedza niedostępna. Być może, że było inaczej i za dobre pieniądze, jak powiada Janusz Korwin Mikke, rżnął on przysłowiowego głupa.
Opisując bilansowanie zasobów, doskonale Pan pokazał naturę Polaków. Te wszystkie nowe podziały zostały wprowadzone przez urzędników, którzy oczywiście uzyskali odpowiednie podkładki/opinie/ od szanownych Panów z Uczelni i innych ważnych jednostek. I to jest istota tego problemu. Można "zadekretować odpowiednio" zasoby. A więc można uchwalić istnienie dowolnego zjawiska. Np. "efekt cieplarniany".
Zasoby bilansowe złoża rud miedzi w podstawowej dokumentacji wyliczono na ok. 2 miliardy ton. Z tego zasoby przemysłowe, to najwyżej 50 procent zasobów bilansowych. Od tego trzeba odliczyć straty eksploatacyjne. Mniej więcej ookoło 20 procent razem ze stratami pozaeksploatacyjnymi. Czyli zostaje do wydobycia znacznie mniej niż połowa tych zasobów. Akurat ją wydobyto w postaci jednego miliarda ton. W drugiej połowie lat dziewiędziesiatych rozpoczęto dalsze dokumentownie złoza w duzo jednak trudniejszych warunkach geologiczno - górniczych W sumie wykono kilkadziesiąt dokumentacji geologicznych zbliżając się do setki. Po udokumentowaniu Głopowa Głębokiego zasoby bilansowe wzrosły do ok 1,2 miliarda ton. Jednak zasoby przemysłowe, czyli te nadające się do wydobycia osiągnęły juz na rok 2006 wskaźnik ich sczerpania w wielkości ok. 80 procent. Czyli KGHM została jeszcze jedna piąta tego czasu, który już ma za sobą. Wychodzi na to, że jeszcze jakieś 10 lat. O zasobach KGHM można by jeszce wiele opowiedzieć, choc tu nigdy nie stosowano tego rodzaju zabiegów jak na węglu, gdyż nie było takiej potrzeby. Bardziej manipulowano zasobami przemysłowymi, które wynoszą raptem w najlepszym wypadku wspomniane tylko 50 procent ich całosci.
Panie Adamie, a co z zasobami miedzi? Tak samo subiektywnie je oszacowano? Ciekawi mnie co jeszcze wyjdzie na jaw?
Należą się słowa uznania dla tych Panów, że podjęli oni jako pierwsi ten temat na forum ogólnym. Nikt zatrudniony w górnictwie tego tematu oficjalnie nie podejmie, dlaczego? Każdy może sobie sam na to pytanie odpowiedzieć. Słusznie Panowie podkreślili, że obwinia się czesto geologów (bezpodstawnie), a oni przecież musieli dokumentować wg wytycznych. pza tym dla firmy liczy sie wynik finansowy, a racjonalna gospodarka węglem, djąca miejsca pracy, pozostaje w tle!!!
Prywatyzacja może być równie dobra, jak i państwowa własność.W naszych warunkach politycznych i gospodarczych jest w tym szalona różnica, co trafnie zauważa TytusW. Jednak np. norweski potentat naftowy Statoil jest państwowy. Jest dobrze zarządzany i przynosi duże zyski. Norwegom nawet nie przychodzi do głowy myśl, aby go sprzedać. W Polsce byłaby to normalka. Można domyslać sie, że tego rodzaju holdingi państwowe są jednak całkiem inaczej zarządzane niż w Polsce. Po pierwsze na stanowiskach są owszem z nadania politycznego, ale niezależni materialnie i zawodowo fachowcy. Ruszyc ich trudno, nie dlatego, że mają wszedzie kolesi, tylko dlatego, że zaraz walną prawdę. Nikogo sie nie boją , bo są niezależni, a w wypadku ich zwolnienia kapitał prywatny przyjmuje ich na podobne stanowiska z dużo jeszcze wyższym wynagrodzeniem, bo są to rzeczywiści fachowcy, a nie tylko mający taki tytuł, jak w Polsce pochodzący od rządowej propagandy. Takimi fachowcami trzeba obsadzać państwowe firmy. Wtedy korupcja sama zdechnie, bo nikomu na niej nie będzie zależało, gdyż każdy z tych fachowców ma już wszystko, co mu do życia potrzebne. W Polsce utrwaliła się jednak tradycja PRL, "nie matura lecz chęc szczera....", mimo że ci proletariusze zarządzania formalnie ją mają, a nawet jakieś dyplomy i studia, które jednak, tak naprawdę o niczym nie świadczą. Po to, aby polskie górnictwo, mogło być na świecie konkurencyjne, a nie mafijno - subiektywne, jak np. w sprawie tych zasobów potrzeba ludzi o całkiem innej mentalności i wykształceniu, choćby minimalnym w zakresie humanistyki, kultury i etyki, a nie tylko technologiczne cyborgi i roboty, z którymi mamy na co dzień do czynienia.
Przepraszam ale wtrącę swoje trzy grosze, odbiegając od głównego wątku. Patrząc na sytuacje na poziomie wyższym czyli spółki – ministerstwa to wyłania się symptomatyczny schemat działania. Minsterstwo Gospodarki broni stanu posiadania za wszelką cenę , nie będę powtarzał tu znanych prawd , dlaczego p.W Pawlak i jego świta tak bardzo o to zabiega. Na horyzoncie jest prywatyzacja. Prywatyzacja staje się celem samym w sobie – hasło , slogan za którym nikt się nie kryje w sensie poprawienia stanu spółek do sprywatyzowania. Wejście na giełdę jest panaceum na wszelkie problemy sektora. Nikt się nie zająknie czy zastanowi, że przecież ci panowie i szanowne panie z MG są odpowiedzialni (i sowicie opłacani) za to aby majątek nasz wspólny dobrze zagospodarować (to od Gospodarki!) i aby ten majątek rósł dla dobra nas wszystkich! Czyż nie tak? Spółki górnicze wcale nie muszą być prywatyzowane , gdyby wypracowywały godziwy zysk mogłyby dostawać nawet kredyty w banku ! Jeśli już jednak prywatyzacja jest jedynym wyjściem, to podkreślam wartość spółki musi być taka abyśmy nie stracili przy sprzedaży. Jednym z ważniejszych jeśli nie najważniejszych składników wyceny spółki górniczej są jej zasoby. Jeśli laik ale z tych co potrafią „zajarzyć” słyszy od dość dłuższego czasu szum na portalach i częściowo w mediach , że pozamykanie na wariackich papierach kopalni węgla szczególnie za czasów Buzka (Wielkiego Guru z Ocieplenia Klimatu) było karygodnym błędem , dodaje do tego informacje od inwestycjach Czechów i Hindusów na śląsku w Buzkowe kopalnie a na końcu dowiaduje się o niezbilansowanych subiektywnych bilansach w zasobach to dochodzi do wniosku , że coś tu śmierdzi i to straszliwie. Według zaś tych co się orientują w temacie po ostatnich wydarzeniach na giełdach surowcowych i działaniach globalnych i regionalnych graczy ewidentnie można stwierdzić, że będziemy mięsem armatnim dla nich i kolejny raz damy się jako właściciele ZASOBU wykolegowani.
Mamy więc powtarzającą się sytuację. Czego człowiek by się nie dotknął , państwo przeszkadza! Jedyny powód jest krycie „d...” urzędnika tak aby nie wyszło , że w takiej skali marnuje się zasoby „nieodnawialne”. Puenta jest jedna, sprzedać to całe górnictwo, bo przy takim nadzorze Ministerstwa czy też Ministerstw nic z tego nie ma oprócz ciągłych problemów. Jak to weźmie prywatny to przypadkiem dokona cudownego „odkrycia Ameryki” i raptem to co nawet nie było bilansowe stanie się bardzo opłacalne. Same kopalnie jak widać po zainteresowaniu Czechów i Hindusów też będą zyskowne!
na Zofiówce mimo tragedii (2 smiertelne zbiorowy) ściana została wybrana do konca na struga. Teraz kompeks ten został przewieziony do KWK Jas-Mos (kopalnia jastrzebskiej spolki weglowej) i tu zaniedlugo bedzie pracował.
Zasoby są kategorią ekonomiczną. To oczywiście czysta teoria i tylko formalne ogólnikowe uzasadnienie nie mające na ogół żadnego odniesienia do rzeczywistości. O zaliczeniu pokładu do odpowiedniej kategorii zasobów decydują tzw. kryteria bilansowości ustalane dla każdej kopaliny przez urzędników ministerstwa środowiska. Nie wolno kryteriów tych przekraczać w dół, gdyż nie otrzyma sie koncesji, pozwoleń itp. uzgodnień urzędniczych. Zapytałem kiedyś odpowiedzialnych urzędników, jak się to ma do gospodarki wolnorynkowej, kiedy niby, jak mi się to opłaci mogę wybierać pokłady poniżej parametrów określonych tymi kryteriami. W odpowiedzi kompetentna w tej sprawie pani w ministerstwie zapytała mnie, gdzie ja pracuję? Oto, próba zastraszenia, jako metoda dyskusji. Jak mawiał jeden z szefów działow prawnych w tej strukturze, od podejmowania dyskusji na jakiś temat to jestem ja. Pan jest od realizacji rządowych postanowień. Na moje zastrzeżenia, że rząd przemija, a państwo zostaje, odpowiedział, ze lepiej będzie dla mnie kiedy zmilknę. Po prostu, nadal w odpowiedzialnym (nieodpowiedzialnym) ministerstwie obowiązuje dogmat o dyktaturze urzędniczego proletariatu.
Panie Adamie, czyż nie jest zastanawiające gdy firma NWR chcąca eksploatować ponownie zamkniętą kopalnie (w 2000 roku) na Śląsku po swoich odwiertach natrafia na stosunkowo płytkie zasoby węgla i zmienia swoje plany? Wydawałoby się, że gdzie jak gdzie ale na Dębieńsku decyzja o zlikwidowaniu kopalni została wcześniej gruntownie przeanalizowana, spodziewam się analizując te właśnie zasoby bilansowe i pozabilansowe? Z drugiej strony ciekawi mnie jeden wątek tutaj – grubość pokładu >1m, staje się granicą zaksięgowania zasobu! Czy polscy geolodzy nie wykonują tutaj roboty pod zachcianki „elit” górniczych, które idą na łatwiznę i chcą pracować tylko w grubych pokładach? A w cienkich nie, bo nie chce im się ruszyć głową lub po prostu nic w tej głowie nie ma? Jest przecież strug oferowany przez Bucyrus (DBT) , który daje super wyniki właśnie dla tego rodzaju złoża. Niemcy potrafią, Bogdanka potrafi, na Śląsku bodajże Zofiówka próbowała (nie orientuje się czy po wypadku dalej to pracuje) ale to tylko wyjątki. Resztę to nie obchodzi . Nie ma zasobu – nie ma problemu. Jest przekonany , że jak kopalnie przejdą pod prywatnego inwestora typu NWR to się raptem okaże , że w Polsce są o wiele większe zasoby węgla, które można wydobyć i to przy dobrym zysku.