Górnictwo to nie tylko przemysł. Swoje piętno odcisnęło także na architekturze. I nie chodzi tu tylko o poprzemysłowe budowle, ale też o te nowsze, z okresu PRL-u. W Katowicach przy alei Korfantego 65 pnie się do nieba wieżowiec Górnik I. Dziś jego wysokość, jak i stan mogą wywoływać uśmiech, ale w czasach budowy w latach 1964-65 – budził zachwyt.
Wieżowiec został wzniesiony metodą ślizgową. Tempo budowy było niezwykle szybkie. Rósł błyskawicznie – jedna kondygnacja na dobę. W stanie surowym był gotowy po 38 dniach, przy zatrudnieniu 70 pracowników na 2 zmiany. To wpisywało się w PRL-owskie czasy przodowników pracy.
Tak naprawdę ojcem chrzestnym budynku był Jan Mitręga. Postać na Śląsku znana i wpływowa. Polityk, członek jedynej słusznej wtedy partii PZPR, wicepremier, minister górnictwa i energetyki, ambasador PRL w Czechach. Przede wszystkim jednak, co na Śląsku poważano, absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej, członek Związku Zawodowego Górników i prezes Głównego Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa.
Wieżowiec dla pracowników kopalni Staszic powstał z inicjatywy Mitręgi, który zafascynował się technologią ślizgu podczas wznoszenia wieży wyciągowej kopalni Jaworzno.
Media donoszą, że pod względem architektonicznym Górnik I stanowił adaptację prototypowego ślizgowca opracowanego dla warszawskiego osiedla „Kępa Potocka” przez zespół z warszawskiego Biura Projektów Typowych i Studiów Budownictwa Miejskiego. Autorem projektu był Mieczysław Król. Oprócz niego w skład grupy wchodzili: odpowiedzialny za konstrukcję ślizgu Józef Miksa, projektanci sposobu montażu i konstrukcji stropów Stanisław Makomaski i Juliusz Szczurkowski. W zespole znalazł się także Zbyszko Niziołek, który wraz z Juliuszem Szczurkowskim zaprojektował urządzenia hydrauliczne i transportowe, oraz Stanisław Suski, który zaprojektował koncepcję zabezpieczenia wysokościowca na wypadek wystąpienia w jego rejonie szkód górniczych.
W Górniku I urządzono 173 mieszkania na 17 piętrach. Na każdym poziomie było osiem lokali trzypokojowych i dwa czteropokojowe. Wnętrza zaprojektowano dość nietypowo. Podobno w mieszkaniach typu M-3 kuchnia była pośrednio oświetlona i oddzielona od pokoju wyłącznie meblościanką z wmontowanym stołem jadalnym, a pokój dzienny i sypialnię oddzielono ciężką kotarą. Mieszkania wyposażono w typowe meble.
Górnik I mierzy zaledwie 62 m. Mimo to góruje nad okolicą, bo stoi na wzniesieniu (280 m n.p.m). Dlatego KTW I, który ma 66 m, wydaje się niższy, gdy patrzymy na Koszutkę – bo stoi na wysokości 268 m n.p.m. Z okien rozciąga się piękna panorama na cały Górny Śląsk i Zagłębie.
W momencie ukończenia wieżowiec Górnik I był najwyższym tego typu budynkiem w województwie katowickim. Jego powierzchnia użytkowa wynosiła 6536 mkw., zaś powierzchnia zabudowy 542 mkw. Ma 18 kondygnacji nadziemnych i dwie podziemne.
Poza Warszawą niemal identyczny budynek stanął w Sosnowcu przy ul. Ostrogórskiej. Nie zrealizowano natomiast trzech planowanych Górników w Rybniku.
Prestiżowa była też lokalizacja Górnika I – Koszutka, w tamtych czasach sypialnia Katowic. Jej projektantem był Tadeusz Łobos. To też twórca rozbudowy całego miasta.
Obecnie wieżowcem zarządza Katowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa. Historię budynku opisała dr Aneta Borowik w książce „Nowe Katowice. Forma i ideologia polskiej architektury powojennej na przykładzie Katowic".
Wbrew pozorom słowo „górnik” w nazwach budynków pojawia się stosunkowo często. W Goczałkowicach-Zdroju pawilon Górnik z 1897 roku jest obecnie siedzibą Gminnego Ośrodka Kultury i biblioteki. Pierwotnie mieściła się w nim siedziba Spółki Brackiej, potem sanatorium i szkoła.
Warto też wspomnieć o Domu Kultury Górnik w Sosnowcu w dzielnicy Pogoń przy ulicy Żytniej 10. Budowla ponura, monumentalna – czysty socrealizm. Jego budowę rozpoczęto w 1934 r., dokończono po II wojnie światowej. Zaprojektowany za czasów II RP, z przeznaczeniem dla celów kulturalno-rozrywkowych i pracy twórczej, głównie z młodzieżą. Projekt budowlany nosił wówczas nazwę Domu Społecznego Pracy. Po 1945 r. nie tylko odstąpiono od przedwojennego projektu, ale też podjęto decyzję, by budowla była zgodna „z duchem socjalistycznego czasu”. Efekt? Jest wielki, poważny, odstraszający, choć w zamyśle architektów pewnie miał po prostu robić wrażenie. Od 1973 r. mieścił się tu Wydział Filologiczny Uniwersytetu Śląskiego i biblioteka. A wcześniej był dom kultury.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.