Triathlon to prawdziwe wyzwanie. Zwłaszcza gdy wcześniej nie miało się bezpośredniego kontaktu z tą dyscypliną. Radosław Grudziński, inspektor ds. wykonawstwa remontów pod ziemią w gliwickiej kopalni Sośnica, postawił przed sobą zadanie nie lada.
- Będę biegał, pływał i ścigał się na rowerze - zadeklarował. Dziś startuje w zawodach, notując coraz lepsze rezultaty.
Za młodu sporo czasu spędzał na siłowni. Następnie przeniósł się nad wodę. Spacerował, biegał, a pewnego dnia nawet chwycił za wędkę. Nawet wystartował w zawodach wędkarskich i prowadził koło miłośników wędkowania. Nadszedł w końcu dzień, kiedy wszystkie te sposoby spędzania wolnego czasu postanowił zamienić na triathlon. Ktoś powiedział mu: „porywasz się, chłopie, z motyką na słońce”. On jednak twardo obstawał przy swoim planie.
Wysiłek i satysfakcja
- Pomyślałem, że warto się wziąć za prawdziwy sport, wymagający z jednej strony dużego wysiłku, a z drugiej dający dużo satysfakcji. No i tak wybrałem triathlon, dyscyplinę sportową będącą kombinacją pływania, kolarstwa i biegania – wspomina Grudziński.
Na początek, aby dobrze sprawdzić kondycję psychofizyczną, zaliczył Koronę Polskich Maratonów. W ciągu zaledwie osiemnastu miesięcy ukończył maratony w Warszawie, Dębnie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu. Za każdym razem uzyskiwał czas w przedziale pomiędzy 3 godz. 30 min do 4 godz.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
No to było pewne ze jak mają koronę to albo z jankowic albo z sosnicy...