Protestujący przedstawiciele służby zdrowia zebrali się dziś także pod siedzibą Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego
fot: Bartłomiej Szopa
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
PIENIĄDZE SĄ, JEST ICH DUŻO, ALE NIE
TAM GDZIE TRZEBA
Prawda jest taka, iż w momencie
wstępowania do UE, państwo polskie
wyzbyło się możliwości rozdziału
wypracowanych środków tam gdzie są
one ewidentnie potrzebne na rzecz
podejmowanych decyzji przez brukselską
biurokrację. Dlatego wpłacone przez
nas do UE środki przeznaczane są np.
na różne najczęściej zideologizowane
programy ekologiczne, edukacyjne,
szkoleniowe, propagandowe i
psudogospodarcze, itd., itp., o b.
wątpliwej dla nas przydatności (o ile
nie są wręcz szkodliwe), a brakuje
tych środków np. na służbę zdrowia,
edukację i ratowanie istotnych dla
Polski sektorów gospodarki.
Oto cena, jaką przyszło nam
zapłacić. Polska na granicy
kulturowego i gospodarczego niebytu,
niszczenie albo wyprzedaż resztek
strategicznie ważnych dla Polski
segmentów gospodarki, upadająca
służba zdrowia, systemu
emerytalno-rentowego i szkolnictwa,
wzrost bezrobocia i zubożenia (na
granicy wegetacji b. dużej części
społeczeństwa), rosnące wewnętrzne i
zewnętrzne zadłużenie (a przy tym
złodziejstwo, korupcja, niszczenie
tradycji narodowej), skrajnie kosztowny
i niszczący gospodarkę kryzys
narzuconych Polsce neoliberalnych
dogmatów gospodarczych, wymuszone
karykaturalne decyzje obecnego rządu
albo ich zupełny brak, itd., itd….
Może się okazać, że wreszcie tzw.
„rozwiązanie kwestii polskiej” ze
strony naszych wschodnich i zachodnich
sąsiadów dokona się bez jednego
wystrzału. To cena zabójcza.
PIENIĄDZE SĄ, JEST ICH DUŻO, ALE NIE TAM GDZIE TRZEBA Prawda jest taka, iż w momencie wstępowania do UE, państwo polskie wyzbyło się możliwości rozdziału wypracowanych środków tam gdzie są one ewidentnie potrzebne na rzecz podejmowanych decyzji przez brukselską biurokrację. Dlatego wpłacone przez nas do UE środki przeznaczane są np. na różne najczęściej zideologizowane programy ekologiczne, edukacyjne, szkoleniowe, propagandowe i psudogospodarcze, itd., itp., o b. wątpliwej dla nas przydatności (o ile nie są wręcz szkodliwe), a brakuje tych środków np. na służbę zdrowia, edukację i ratowanie istotnych dla Polski sektorów gospodarki. Oto cena, jaką przyszło nam zapłacić. Polska na granicy kulturowego i gospodarczego niebytu, niszczenie albo wyprzedaż resztek strategicznie ważnych dla Polski segmentów gospodarki, upadająca służba zdrowia, systemu emerytalno-rentowego i szkolnictwa, wzrost bezrobocia i zubożenia (na granicy wegetacji b. dużej części społeczeństwa), rosnące wewnętrzne i zewnętrzne zadłużenie (a przy tym złodziejstwo, korupcja, niszczenie tradycji narodowej), skrajnie kosztowny i niszczący gospodarkę kryzys narzuconych Polsce neoliberalnych dogmatów gospodarczych, wymuszone karykaturalne decyzje obecnego rządu albo ich zupełny brak, itd., itd…. Może się okazać, że wreszcie tzw. „rozwiązanie kwestii polskiej” ze strony naszych wschodnich i zachodnich sąsiadów dokona się bez jednego wystrzału. To cena zabójcza.