Myślę,że negatywne opinie miejscowych władz samorządowych nie miały merytorycznego uzasadnienia. O ile wiem nikt z zawodowych ekspertów nie sporządzał dla nich w tej sprawie opinii. Dlatego są one moim zdaniem bez znaczenia. Znam jednak opinie wybitnych w tej sprawie profesorów znanych ze swoich sympatii do Radia M., którzy generalnie są tego samego zadania jakie wyraziłem w artykule i załączonych komentarzach. To, że nie zaproszono ich do oceny projektu mówi samo za siebie. Dwaj profesorowie uznali to za całkowicie zbędne, gdyż oni wiedzieli, że tam jest woda. Tu można tylko wyrazić zdumienie tą pewnością siebie, gdyż w poszukiwaniach geologicznych, nawet pewnych zdarzaja się niespodziewane zmiany, gdyż jedynym, który wie na pewno jest Pan Bóg, wszyscy inni, którzy tak twierdzą uważają się za równych Panu Bogu, co jak wiadomo Pan Bóg nie lubi i na pyszałków zsyła karę. Myślę, że właśnie obaj profesorowie z Torunia za to właśnie zostali ukarani. Przy okazji będa musieli ponieść też karę wszycy ci, którzy finansowo im zawierzyli. Formalnym właśćicielem obiektu jest ten, kto za jego wykonanie płaci, natomiast właścicielem wyników jest również państwo, gdyż wykonawca musi przedstawić po zakończeniu prac dokumentację powykonawczą do Ministerstwa Środowiska, która podlega jego ocenie za pośrednictwem Komisji Dokumentacji Hydrogeolgicznych (KDH). Z tego co czytam w prasie to inwestor już od kilku miesięcy oskarża rząd o niepowodzenie całej sprawy przez wstrzymanie przeznaczonych uprzednio na ten cel funduszy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. To oczywiście niczego nie zmienia pod względem formalnym, jest natomiast usprawiedliwieniem medialnym porażki. Podkarpacka firma, gdyby nie została opłacona może skarżyć tylko i wyłącznie inwestora z którym zawarła umowę. Oczywiście, że nawet w ramach jakiejś rekompensaty może przejąć otwór, tyle tylko, ze to niczego w finasach tej firmy nie zmienia, bo albo trzeba zainwestować dalsze duże pieniądze w zagospodarowaie wyżej położonego ciepłego poziomu wodonosnego i czekać latami na zwrot kapitału, albo i z tego zrezygnować, a otwór jako bezwartościowy zlikwidować. W tej sprawie muszą być podjete stosunkowo szybko decyzje, gdyż nadzór państwowy ze względów bezpieczenstwa sam może nakazać likwidację tego otworu na koszt jego inwestora. Firma nie może domagac się od państwa żadnej w tej sprawie pomocy, gdyż podjęła ona ryzyko na własny koszt. Dodatkowo wiadomo, że ze względów politycznych wszystkie czynniki państwowe zajmą w tej sprawie mozliwie niekorzystne stanowisko zarówno względem inwestora, jak i wykonawcy. Na element ten zwracałem wcześniej uwagę domagając się odpowiednich analiz, które miały wyluczyć niepowodzenie, a w tym wypadku nie dopuścić do niepotrzebnego wiercenia i wyrzucania pięniędzy w przysłowiowe błoto, niezaleznie od tego czyje to były pieniądze i skąd pochodziły.