Komentarz do artykułu:
Ruch Śląsk: górnicy uwięzieni w szoli

Witam, byłem w tej klatce. Na powierzchni byliśmy o 17:20. Na zrębie czekała na Nas gorąca herbata (gorzka ale rozgrzewała). Całe szczęście, że w szybie nie było nieszczelności na rurociągach. Ogólnie nie było tragicznie ale wydaje mi się, że można było to inaczej rozegrać bo naprawdę byliśmy kilka metrów pod poziomem 850. Nikt jednak nie podjął decyzji o ewakuacji bo z tego powodu, że nie ma wydobycia każdy może być za byle co zwolniony i wszyscy boją się pana Gaha. To po pierwsze. Druga sprawa to stan maszyn i urządzeń oraz załogi. Po naprawieniu usterki w maszynie wyciągowej znów była awaria około godziny 20 jednak udało się usunąć ją. W nocy natomiast połamał się wysięgnik przenośnika taśmowego Gwarek 1200 bo był już tak zgnity. Nikt jednak tego tematu nie poruszał bo mamy teraz tylko jedną ścianę i ważniejsze są metry. I każdy zwykły pracownik widzi co się dzieje, tylko dozór wyższy nie chce problemu widzieć.