Coś mi tu śmierdzi-czyżby związki zawodowe były na sznurku rządowym,a premier sznurek czyli smycz na sprężynce raz podciąga raz popuszcza i robi z nimi co chce?Niedobrze -oj niedobrze tzn.że co-zostaliśmy sami?Na to wygląda ,że to co robi rząd ma ciche pozwolenie związków?