W kontekście tego wszystkiego można zapytać: czym prezes Wirth sie nie zajmuje? Zajmuje się wszystkim, czyli niczym. Tradycyjnie wmawiając nieznającym się na rzeczy rodakom wiadomości typu "gruszki na wierzbie". Trzeba przyznać, że doskonale opanował on umiejętności prestidigatora, który przed zdumioną publicznością wymuje kolejne króliki z kapelusza. Pod tym względem naśladuje on dokładnie metody opisane przez Bułhakowa w jego słynnym dziele "Mistrz i Małgorzata". Oto prestidigitator Wirth obiecuje wszystkim Eldorado, wystarczy tylko, aby mu nie przeszkadzać. Na końcu zaś okazuje się, że wszycy zostali ograbieni do naga. Na skutek tych manipulacji większość, która mu zaufała znalazła swoje stałe miejsce w szpitalu psychiatrycznym. Nomen omen, obiekt KGHM przed wojną był właśnie tego rodzaju szpitalem dla psychicznie chorych.