trybek, zaraz, zaraz. jak to nie ma wpływu na tąpnięcia? od kiedy to tąpnięcie jest samoistnym, naturalnym nieprzewidzialnym zdarzeniem? czy wcześniej nie wjechali tam kombajnem i nie drążyli chodnik? skoro są wypadki przy tego typu operacjach w tych konkretnych warunkach należy się zastanowić wcześniej jak temu zapobiec.! w kopalniach co krok istnieje RYZYKO wypadku. a gdy jest ryzyko należy je wpierw dobrze rozpoznać . Następnie ocenić/oszacować. Potem podjąć działania aby to ryzyko zminimalizować. Minimalizacja polega na zastosowaniu zabezpieczeń przede wszystkim. na tym etapie w wiekszości przypadków ryzyko wypadku eliminuję się. Jeśli ryzyka nie sposób zlikwidować do zera to w DTR pisze się o tych zagrożeniach tak zwanym ryzyku szczątkowym i dokładnie szkoli się pracowników w tym temacie a później wprowadza się odpowiednie regulaminy pracy. U nas po kopalniach zaczyna i kończy się na tym ostatnim etapie. WUG a potem kopalnie wprowadzają restrykcyjne przepisy i reglamentują zachowania pracowników. Wlaśnie takie podejście do BHP przez kopalnie i WUG powoduje że wypadków nie ubywa ! To nie jest prewencja wypadków to jest biurokratyczne podejście do problemu ! Walka z wypadkami za pomocą dekretu! Ostanie przyglądałem się wypadkowości w kopalniach węgla w Niemczech i byłem zszkowany statystyką! W ciągu ostatnich 10 lat liczba wypadków spadła o 90%! Pierwsze pytanie , które się nasuwa to takie: dlaczego w Niemczech potrafią , co takiego robią , że osiągają takie wyniki?! Nic nie przychodzi do głowy jak tylko jedna rzecz –PREWENCJA. U nas nikt nie myśli o tym aby wypadki ograniczyć czyli dokonać działań podstawowych w prewencji wypadkowej- ocenić ryzyko i jemu przeciwdziałać. W przypadku tąpnięć - jeśli krajowe ośrodki badawcze nie potrafią wprowadzić porządnego monitoringu mikrosejsmicznego ani nie potrafią zrobić systemu prognostycznego to w pierwszym rzędzie należy przeciwdziałać skutkom tąpnięć. Po piersze skoro jest to tak nagminne - wprowadzić zdalnie sterowane kombajny. Są dostępne. Nie stosuje się ich bo jest bardzo głupia kalkulacja - zdalnie sterowany jest droźszy a nie ocenia sie ryzyka i nie kalkuluje się kosztów przysypania ludzi i zwykłego kombajnu, plus ogromnych kosztów społecznych (zabici i ciężko ranni)a dla kopalni kosztów utraty produkcji przez zniszczenie chodnika, zamknięcia ściany/chodnika jak tu w Rudyltowych. Dopóki w krajowym górnictwie nie zacznie się przestrzegać Dyrektyw Unijnych odnoszących się do bezpieczeństwa pracy (brak oceny ryzyka i odpowiedniego zabezpieczenia) , dopóki nie wprowadzi się prawdziwej prewencji a „walka” z wypadkami będzie dalej kontynuuwana za pomocą dekretów WUG, dopóty nic się nie zmieni w statystykach wypadków. A swoją drogą dlaczego w 10 milionowych programie Bezpieczna Kopalnia nie znalazła się złotówka na badania naukowe nad tąpaniami. Według sponsorów , przewodniczy WUG, jak widać problem tąpań nie jest warty poświęcenia mu uwagi. Znalazł się za to projekt : nowej klasyfikacji zagrożeń czy też „zasady zatrudniani pracowników przy zagrożeniu klimatycznym”.