Prywatyzacja może być równie dobra, jak i państwowa własność.W naszych warunkach politycznych i gospodarczych jest w tym szalona różnica, co trafnie zauważa TytusW. Jednak np. norweski potentat naftowy Statoil jest państwowy. Jest dobrze zarządzany i przynosi duże zyski. Norwegom nawet nie przychodzi do głowy myśl, aby go sprzedać. W Polsce byłaby to normalka. Można domyslać sie, że tego rodzaju holdingi państwowe są jednak całkiem inaczej zarządzane niż w Polsce. Po pierwsze na stanowiskach są owszem z nadania politycznego, ale niezależni materialnie i zawodowo fachowcy. Ruszyc ich trudno, nie dlatego, że mają wszedzie kolesi, tylko dlatego, że zaraz walną prawdę. Nikogo sie nie boją , bo są niezależni, a w wypadku ich zwolnienia kapitał prywatny przyjmuje ich na podobne stanowiska z dużo jeszcze wyższym wynagrodzeniem, bo są to rzeczywiści fachowcy, a nie tylko mający taki tytuł, jak w Polsce pochodzący od rządowej propagandy. Takimi fachowcami trzeba obsadzać państwowe firmy. Wtedy korupcja sama zdechnie, bo nikomu na niej nie będzie zależało, gdyż każdy z tych fachowców ma już wszystko, co mu do życia potrzebne. W Polsce utrwaliła się jednak tradycja PRL, "nie matura lecz chęc szczera....", mimo że ci proletariusze zarządzania formalnie ją mają, a nawet jakieś dyplomy i studia, które jednak, tak naprawdę o niczym nie świadczą. Po to, aby polskie górnictwo, mogło być na świecie konkurencyjne, a nie mafijno - subiektywne, jak np. w sprawie tych zasobów potrzeba ludzi o całkiem innej mentalności i wykształceniu, choćby minimalnym w zakresie humanistyki, kultury i etyki, a nie tylko technologiczne cyborgi i roboty, z którymi mamy na co dzień do czynienia.