Wbrew pozorom o bezpieczeństwie w górnictwie decydują nie tylko urzządzenia, ale i ludzie. Od ich poziomu odpowiedzialności, wykształcenia, praktyki, spostrzegawczości, ale też i odwagi oraz przekonania o słuszności w swoim postępowaniu bardzo wiele zależy. Najgorzej jest włąśnie z odwagą, bo bardzo łatwo jest znaleźć się za bramą, a tego nikt nie chce. Atmosfera zastraszenia, premiowania kunktatorów i lizusów jest elementem swoistego terroru w górnictwie podziemnym, którego funkcjonowaniem są zainteresowane władze kopalni. Bo to najprostsze, krzyknąć, rozkazać, polecić i egzekwować niezależnie od skutków. Po prostu górnictwo musi wymienić swoje kadry kierownicze na ludzi bardziej odpowiedzialnych za innych, a nie tylko egoistycznie pilnujących własych interesów. Po za tymi interesami nic się nie liczy. Tak naprawdę nie liczą się też ludzie, którzy wykonując polecenia bezwzględnych przełożonych płacą za to życiem. Jest to generalnie temat "tabu", bo zawsze za wypadki najlepiej zwalać winę na "ślepe siły natury".