Związki zawodowe są same sobie winne – dopuściły do tego, że PiS przez lata okradał górnictwo w całości. Teraz robi to PO, a cała sytuacja zatoczyła błędne koło. Zamiast bronić pracowników, trwa nagonka na górników, a największym paradoksem jest to, że same związki na to pozwalają. Doskonale wiedzą, że nie ma jedności wśród związkowców, bo dla wielu liczy się wyłącznie polityka, a nie los ludzi pracy. Solidarność jawnie stoi po stronie PiS-u, bo jak wszyscy dobrze wiemy – została przez nich kupiona. OPZZ trzyma z PO, a jedynym związkiem, który realnie potrafi walczyć o prawa pracowników, jest Sierpień. Sam jestem ciekaw, ilu działaczy z różnych kopalń pojedzie na manifestację OPZZ. Z tego, co już słyszałem, wielu górników woli jechać z Sierpniem niż ze swoimi własnymi związkami, bo wiedzą, że organizacje skupione w OPZZ i tak nie mają żadnej siły przebicia. Jedyne wyjście z tej sytuacji to wziąć sprawy w swoje ręce. Tak jak powiedział przewodniczący – może rzeczywiście przyszedł czas na czwarte Powstanie Śląskie. Smutne jest tylko to, że głowa państwa zachowuje się tak, jakby była przeciwko własnemu narodowi. I dodam od siebie: dopóki górnicy i inne branże nie pokażą wspólnego frontu, politycy będą ich tylko rozgrywać, skłócać i wykorzystywać. To nie partie, ale ludzie pracy muszą wreszcie pokazać, że mają siłę i potrafią mówić jednym głosem.