Spójrz mi w oczy człowieczku i powiedz że jestem leniwą babą.... JESTEM WDOWĄ PO GÓRNIKU. Mojego męża poznałam w pracy w KWK Zabrze. Pracowałam w lampiarni ( na 3 zmiany), chociaż miałam juz jedno dziecko. Po urodzeniu trzeciego dziecka mąż zadecydował, ze zbyt ciężko pracuje by latać od żłobka , do przedszkola i szkoły. Powiedział:" Jestem mężczyzną i wiem na co się decydowałem zakładając rodzinę. Chcę mieć zadbany dom, obiad na czas i szczęśliwe dzieci. O kasę się nie martw. Będę ciężko pracował , a Ty zajmij sie domem". I tak było charował jak wół, zrobił kurs kombajnisty, zachrzaniał ile się dało by w domu niczego nie brakowało. Miał za to czysty zadbany dom , dobrze wychowane dzieci. Co miesiąc duża część wypłaty była potrącana na ZUS. Gdy mąż zginął dzieci miały 16 , 8 i 9 lat. I co?? miałam je oddać do świetlicy szkolnej? Za karę że ojciec nie żyje? Najmlodszy syn był 3m-ce po komuni św. Wpadł w depresję, płakał , zamknął sie w sobie. Najstarszy moczył sie w nocy..córka zachorowała na nieuleczalną chorobę tkanki łącznej "Twardzinę" A ja? Nie ma prawa ocieniać mnie nikt , kto nie był nigdy w takiej sytuacji!! Uszanowałam decyzję męża. Zajęłam się dziećmi. Jestem z nich dumna. Córka mimo choroby dobrze się uczy . Pozostałe dzieci też. Mają wiele zainteresowań. Rentę otrzymuje z tego samego ZUS-u do którego szły składki z zarobków męża. Pracuję... tylko czy dam radę się utrzymać , gdy za rok zabiorą mi rente bo syn skończy 18 lat?? Nie mam w domu chlopa który naprawi samochód, wymieni uszczelkę w kranie, pomaluje mieszkanie itp. Dzieci moich dzieci nie będa miały dziadka , a z babci też nie będzie pożytku , jeśli na stare lata będzie musiała iść do pracy. Górnik - to brzmi dumnie. Wdowa po górniku - ( brak słów)....dlaczego traktujecie nas jak smieci?????