Choć niemal każdego dnia spotykali się przy wejściu do kopalni, nie mieli pojęcia, że dzielą wspólną pasję, jaką jest zwiedzanie świata samochodami terenowymi. Bliższą znajomość zawarli na internetowym forum...
Dla Krzysztofa Kruszyńskiego wyprawa do Rumunii była pierwszą poza granice Polski.(fot: ARC)
Grzegorz: Ja miałem mniej szczęścia. W drodze do Maroka, we Francji uszkodzeniu uległa turbina. W takich sytuacjach z pomocą przychodzi... internet. W ciągu dziesięciu minut zakup nowej turbiny był sfinalizowany. Dostawca przywiózł ją na umówione miejsce i po wymianie mogliśmy ruszyć w dalszą drogę. Maroko to ciekawy kraj. Na północy przypomina Europę, im dalej na południe, tym większe zacofanie. Ludzie mieszkają w namiotach, wszędzie bieda i pustynia. Tam przeżyliśmy przygodę mrożącą krew w żyłach. Jechaliśmy w burzy piaskowej. Widoczność była na trzy metry. W pewnej chwili słyszę, jak przez CB radio kolega krzyczy: „Zatrzymaj wóz!”. Natychmiast nadepnąłem hamulec. Samochód zatrzymał się na wydmie, niewiele brakowało, a koziołkowalibyśmy w piachu. Drzwi nie potrafiłem otworzyć, tak wiało.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.