Według klasyfikacji niebezpiecznych zawodów, praca górnika znajduje się na jednym z dalszych miejsc. Pod tym względem na pierwszym miejscu w Polsce plasują się kowale, ślusarze i policjanci.
Niezależnie jednak od tego, zawód górnika zawsze będzie na czołowym miejscu tej listy. Dla ścisłości, chodzi tu przede wszystkim o górnika dołowego, pracującego na froncie eksploatacyjnym. Od górnika wymaga się nie tylko sprawności fizycznej, zdrowia i wytrzymałości psychicznej, ale także stałej koncentracji uwagi. Po prostu wymaga się, aby miał on oczy stale otwarte i widział, co się wokół niego dzieje, zarówno z przodu, z tyłu, w górze i pod nogami. Tak przez bite osiem godzin, bez żadnego wytchnienia. Chwila dekoncentracji, nieuwagi, odpoczynku w niedozwolonym miejscu i nie ma górnika na tym świecie. Ponieważ wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, praktycznie nikt w sposób idealny nie może podołać tym wymaganiom. Dlatego wypadki w górnictwie będą się zawsze zdarzać. Warunki pracy trzeba dostosowywać do ludzkich możliwości tak, aby wypadki te wyeliminować i nie stwarzać okazji do ich zaistnienia.
(Nie) bezpieczna miedź
Wiadomo, że przepisy są na ogół ogólne. O szczegółach technicznych decydują osoby zatwierdzające plan ruchu, dopuszczają systemy eksploatacyjne i technologię wybierania złoża. Tak jak one zatwierdzą, tak i jest potem na dole. Tymczasem bezpieczeństwo pracy górnika, owszem, zależy od tych szczegółów, ale wbrew pozorom w zasadniczej części zależy ono od generaliów. Niech przykładem tego rodzaju będzie wybieranie złoża w KHGM Polska Miedź SA. Wbrew wszelkim zasadom od początku rozpoczęto eksploatację złoża od centrum ku jego granicom, a nie odwrotnie, jak nakazuje to sztuka górnicza. Wszyscy o tym wiedzą, ale nie ma odważnych na dole i na górze, aby domagali się odwrócenia tej błędnej decyzji. Bardzo poważnie wpływa ona na bezpieczeństwo pracy. Powoduje, że w pozostawionych filarach ochronnych ciągów komunikacyjnych kumuluje się energia, która wyładowuje się w kolejnych tąpaniach. Oprócz tego wyrobiska te, znajdujące się pod ciśnieniem otaczających je wybranych powierzchni, stale ulegają destrukcji i wymagają nieustannej przebudowy. W tej sprawie jednak decydujący głos ma ekonomia przed bezpieczeństwem. Kosztem bezpieczeństwa pracy uzyskuje się szybkie zyski. Potem tego rodzaju działania stają się standardowe. Kolejnym przykładem jest tu podsadzka, która winna być powszechnie stosowana. W rzeczywistości jak osiąga się dziesięć procent podsadzanych wyrobisk, to jest to już duży sukces. Powstające w wyniku tej technologii tąpnięcia określa się eufemistycznie, jako „samoistne”, „naturalne”, „spowodowane splotem niekorzystnych wydarzeń” itp. itd.
(Nie) bezpieczny węgiel kamienny
Pozostawmy na uboczu wszystkie niezależne od nas czynniki, takie jak: lokalizacja prawie wszystkich kopalń węgla na jednym terenie Górnośląskiego Zagłębia Węglowego, ponad sto lat jego eksploatacji, występowanie wielopokładowego złoża, czy też stale powiększająca się głębokość eksploatacji. Na to nie mamy wpływu i do tego musimy się dostosować, umiejętnie wykorzystując najlepsze rozwiązania. Pozostałe czynniki są zależne od nas. Należy do nich przede wszystkim stałe niedoinwestowanie kopalń pod względem doskonalenia techniki i technologii górniczej. Stosowanie na coraz większą skalę podpoziomowego udostępniania złoża. Nie trzeba dodawać, że w tym ostatnim systemie wszystkie drogi ucieczkowe, awaryjne i komunikacyjne są zagrożone znacznie bardziej, niż podobne roboty wykonywane zgodnie ze sztuką górniczą. Ocenia się, że w tym systemie wydobywa się blisko połowę polskiego węgla kamiennego. Roboty te prowadzi się nawet 50 do 100 m poniżej poziomu udostępnienia. Często w warunkach temperatury przekraczającej 28 stopni Celsjusza. Ktoś to przecież projektuje, ktoś zatwierdza i akceptuje. Wszystkie te strategiczne dla polskiego węgla kamiennego decyzja można zakwestionować. Można, tylko, że nie ma odważnych. Formalnie upoważniony jest do tego prezes Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Nie mniej zdaje on sobie sprawę, że w godzinę po podjęciu tego rodzaju postanowienia nie będzie on już nigdy więcej żadnym prezesem. Jego następca nie popełni już tego błędu. Po prostu, taki jest układ władzy, która z jednej strony jest demokratyczna, wolna, ale z drugiej niebywale zachłanna na pieniądze i w tej sprawie wiadomo, że z nikim i z niczym nie będzie się ona liczyć.
Apel
W ten sposób rola prezesa WUG sprowadza się do rejestrowania tylko najważniejszych strategicznych decyzji gospodarczych dotyczących bezpieczeństwa pracy w górnictwie. Jednakże ma on szereg jeszcze mniej znaczących możliwości, z których ostatnio coraz częściej korzysta. Przede wszystkim sporządza on roczne sprawozdania dotyczące bezpieczeństwa pracy, w których bez ogródek pisze o tym wszystkim. W sposób może całkiem irracjonalny, ale jednak przypominający o istocie rzeczy apeluje on o uwagę, rozwagę, czujność i nadzór nad najtrudniejszymi robotami. W jego ostatnim apelu znalazły się klasyczne dla górniczej braci słowa mówiące o tym, że święta Barbara zawsze czuwa nad górnikami i nigdy ich nie opuszcza.
Telefon „zaufania”
Konkurs
W dobrym kierunku
Wydaje się, że nie mając wpływu na strategiczne decyzje państwowe Wyższy Urząd Górniczy, choćby przez wspomniane inicjatywy próbuje jednak wpływać na sytuację niezależnie od skali napotykanych trudności. To wielka rzadkość w polskiej administracji, ale i wielka zaleta tej instytucji, że nie czuje się ubezwłasnowolniona przez czynniki od niej niezależne. To także z całą pewnością dobra droga do poprawy bezpieczeństwa pracy zarówno w tej mikro skali dotyczącej każdego górnika, jak i w skali makro, czyli dotyczącej decyzji strategicznych w tej branży. Podejmowane przez WUG działania stwarzają nadzieję, że przyjdzie jeszcze czas, że zawód górnika nie będzie już niebezpieczny.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
This forum neeedd shaking up and youve just done that. Great post!
te przyklady z motoryzacją są bardzo trafne z tym ze ... Nie wzieliscie pod uwage postępu z jakim sie rozwija konstrukcja aut. Stan przed 30lat a obecny to niebo a ziemia. Wypadek spowodowany np. Fiatem 126p przy predkosci powiedzmy 90km/h daje nikle szanse na przezycie albo powazne obrazenia a wypadek spowodowany np VW Gofem VI (ABS, ESP, AIRBAG, kontrolowane strefy zgniotu itp itd) mnimalizuje obrazenia dajac duze szanse na przezycie. U nas to dopiero raczkuje jednak zaczęto poprawiać wiele dróg np. likwidacja "Czarnych Punktow" przez GDDiA oraz budowa nowych ekspresowek, autostrad i obwodnic (jednak bardzo duzo nadal jest do zrobienia!!!) A w gornictwie ???? Czy w gorniczym transporcie cos sie dzieje na dobre??? Konstrukcje maszyn i urzadzen do transporu są chyba sprzed 30lat (nie liczac tych bekerow i scharfow ktore sa eksploatowane na potege i z mnimalną konserwacją). Dlaczego nie kładzie sie nacisk na poprawe konstrukcji tych maszyn tak zeby nie urywały konczyn, zeby nie zabijaly tak czesto. Ktos to skonstruowal te 30 roków temu a kopalnie nadal to zamawiają bo tak jest prościej a te firmy nadal to klepią. TAK zgadza sie wypadkow nie da sie uniknąć ale czy one musza byc tak drastyczne w skutkach???? czy ryzyko musi być tak duze ???!!!! Tylko nie mowcie mi ze tego nie da sie zrobić bo tam na dole jest inna rzeczywistosc. Trzeba chciec albo potrząsnac tych u gory zeby sie obudzili i cos w koncu zarządzili a nie tylko stosować te smieszne APELE do pracownikow.
januad jesli tylko w ten sposob masz zamiar zabierac glos w dyskusji na temat poprawy BHP to sobie odpusc poprawianie moich przejezyczen
Jakby co to chyba decydentom a nie dysydentom. Ale ogólnie jest gut!
a mnie sie podoba ze bhp2 podnosi dyskusje w sprawie bhp w gornictwie, bo co niektorym dysydentom w glowie sie poprzewracalo i spoczeli na laurach. Moze przez to obudzi ich sumienie i ruszą swoje tylki w zalatwianiu chociazby typowych spraw zwiazanych z przystosowaniem przenosnikow tasmowych do jazdy ludzi (u nas to raczkuje za granica to standard). Przyklad prozaiczny wrecz banalny: gadam mojemu kierownikowi ze jest duzo chlopakow na oddziele co nie ma kursu obslugi tasm - no i mala klutnia z tego wynikla. Po kilku dniach nagle 10 ludzi idzie na kurs obslugi tasm, chyba sie mu sumienie obudzilo i przetrawil tą informacje ze ponad pol roku nie posylal chlopakow na kursy.
Czy się komu podoba czy nie w Polsce obowiązuje prawa unijne. Od grudnia 2009 wprowadzono na terytorium naszego kraju Dyrektywę Maszynową. Wcześniej Dyrektywy d/s Bezpieczeństwa. Wspólnym mianiownikiem tych Dyrektyw jest słuszne założenie , że aby skutecznie wyeliminować – bo to jest cel ostateczny lub co najmniej zminimalizować wypadki musi się dokonać oszacowaniae ryzyka. Swoje na ten temat wielokrotnie tu już powiedziałem. Jeśli ktoś dalej nie rozumie trudno ale zawsze zostaje lektura tych Dyrektyw lub udział w szkoleniu przez Instytuty Państwowe czy branżowe. Powtórzę raz jeszcze – dostawcy,pracodawcy i WUG nie przestrzegają Dyrektyw unijnych w/w bo okoliczności wypadków do których dochodzi przy maszynach ewidentnie to potwierdzają. Możemy dalej się dawać okłamywać przez zainsteresowane strony , że to górnik jest winny w 70% wszystkich wypadków ! Jeśli tak jest naprawdę to jaki byłby powód dwukrotnych apeli samego prezesa WUG bezpośrednio do górników aby nie ulegali presji ze strony pracodawców, donosili na nieprzestrzegania przepisów przez nadzór kopalniany i tak dalej? Samobójców się leczy lub daje im się kaftan . Apel prezesa WUG do górników wyglądał na całkiem racjonalną próbę przemównienia do nich!
To że bhp2 dawno nie był na dole to oczywiste, ale pisać takie brednie na temat oceny ryzyka to już dowód niekompetencji. Postawiona teza o przyczynach wypadków w związku z eksploatacją maszyn sprowadzona do niewłaściwej oceny ryzyka powinna spowodować wycofanie z użycia wszystkich np. przenośników taśmowych , a górnicy powinni przerzucać urobek łopatami, ale co się stanie kiedy jeden górnik uderzy drugiego w głowę łopatą. Według bhp2 nie będzie to czynnik ludzki, ale niewłaściwa ocena ryzyka przez dostarczającego łopaty do kopalni W związku z wypadkami drogowymi, około 50 śmiertelnych tygodniowo, Policja powinna wstrzymać na zawsze ruch drogowy w każdym miejscu wypadku, dilerzy samochodów to jełopy którzy nie ocenili dobrze ryzyka w związku z czym wszyscy kierowcy nie powinni wychodzić z domu dopóki bhp2 sam nie dokona takiej oceny. A co się stanie jak będzie kolejny wypadek? Wtedy bhp2 zmieni zdanie i będzie bronił tezy że ocenił dobrze, tylko policja za mało wlepiła mandatów i nie zabierała praw jazdy nieodpowiedzialnym kierowcom, a jeżeli tak to kierowca jednak ma w sobie coś ludzkiego tzn. jakiś czynnik typu jazda po pijanemu (nawet 1000 przypadków w tygodniu), przekroczenie prędkości, i w końcu jazda bez przeglądu technicznego Ale drodzy czytelnicy nie martwcie się że już nie będzie bhp2, zastąpi go świeży absolwent wyższej uczelni niby technicznej gdzie uczą dziwnych przedmiotów typu ocena ryzyka zamiast elementarnych zasad techniki górniczej, nazywać się będzie bhp3.
zlikwidujmy samochody bo 50 tyś ludzi ginie rocznie a tu raptem 20 plus minus 10 czasa mi nieco więcej ....takie artukuły to normalnie sensacja bo w kopalni ktoś zginął na budowach więcej ludzi gine i cisza bo co to budowa normalnie śmierć ludzi prasa i tv traktuje w kategori sensacji .....fe nieładnie
Urząd Ochrony Konsumenta - przyznaje podałem zły skrót. Dyrektywa Maszynowa jak i inne Dyrektywy w sprawie bezpiecznego miejsca pracy , które ma zapewnić pracodawca a w DM również dostawca maszyn na pierwszym miejscu określa „oszacowanie ryzyka” a następnie kroki , które dostawca maszyny i pracodawca musi wykonać aby maszyna wprowadzana na rynek i/lub stosowana była zgodna z nią. Jeśli mój adwersarz jest przekonany , że błądzę w tym temacie, to proszę podać jak oszacował ryzyka i co zrobił dostawca maszyn górniczych aby nie powodowały wypadków śmiertelnych i ciężkich przy tamach wentylacyjnych, przenośnikach zgrzebłowych, przenośnikach taśmowych, kruszarkach , itp . bo sam WUG określa te obszary za najbardziej niebezpieczne . Oczywiście WUG aby oczyścić się z zarzutu wyciąga z szuflady przygotowaną na tą okazją standardową przyczynę – Wina pracownika – niezachowanie uwagi, nieprzestrzeganie przepisów, przebywanie w rejonie gdzie nie powinien być, pośliźgnięcie, i tak dalej. W 70% wypadków poszkodowany jest sprawcą! Swoją drogą zapraszam do lektury Dyrektywy Maszynowej, ale to nie tylko ta Dyrektywa ale standardy i normy z nią zharmonizowane musi kochany adwersarz przeczytać aby zrozumieć dlaczego dostawcy i użytkownicy maszyn górniczych i WUG nie wypełniają swoich obowiązków. WUG nie ma narzędzi sprawowania nadzoru i kontroli? To jest po prostu śmieszny zarzut ! Kary pieniężne to niby nie narzędzie? Zakaz pracy na określonym stanowisku dla winnych nieprzestrzeganie przpisów to nie jest narzędzie Wstrzymanie ruchu oddziału , rejonu, itp to nie narzędzie? Wycofanie niezgodnej z Dyrektywami europejskiej maszyny to nie narzędzie? Zgoda lub niezgoda na eksploatacje według projektu takiej Rudnej to nie jest narzędzie? Nie zależy mi na opinii tzw. „środowiska” a wręcz cieszę się , że przedstawiciel tej „familii” przylepia mi łatkę pieniacza, bo uważam tą grupę za dogłębnie skorumpowaną, niekompetentną i współodpowiedzialną za stan BHP i bezpośrednio związane z nim ekonomiczną sytuację spółek węglowych.
Bhp2 jak zwykle chce coś udowodnić, ale niestety po raz kolejny poprzez swoje "cudowne" komentarze pokazuje nam swój brak wiedzy, rozeznania i pomysłów. Najlepiej wychodzi mu prezentowanie cytatów - tutaj jeszcze się nie pomylił, po prostu kopiuj i wklej. Tę umiejętność posiadł w stopniu dostatecznym. Przykłady braku wiedzy podstawowej: 1 nie ma takiego urzędu jak UKE, 2 pojęcie tego pana na temat tzw. dyrektywy maszynowej, o której tak często pisze,jest żadne, niech poda konkretny przykład urządzenia niezgodnego z tą dyrektywą a nie pisze na okrągło, 3 jakie konkretne narzędzia ma Prezes WUG w swoim ręku? Gdyby z łaski swojej Bhp2 zacytował fragment Ustawy Prawo geologiczne i górnicze w zakresie kompetencji tego organu, to może zmienił by zdanie, ogólnie rzecz biorąc kompetencje te w zakresie spraw bhp nie uległy zmianie od kilkudziesięciu lat, a w jakieś części zadbali o to nadzorowani przedsiębiorcy, przykładów można podać ile pan chce. Finał: zgadzam się z jednym, że zadania WUG są konkretne i tylko tyle. Narzędzia niestety nie, dlatego tak łatwo zrozumieć intencje artykułu. Wniosek podstawowy: pana komentarze odbierane są w środowisku górniczym jednoznacznie - jeszcze jeden znawca który nie potrafi wskazać konkretnych działań a jedynie uprawiać tzw. pieniactwo.
Podaję misje, wizję i zadania WUG. Misja Wykonując służbę publiczną, dążymy do poprawy bezpieczeństwa pracy i ochrony zdrowia górników, optymalnego zagospodarowania złóż kopalin oraz ograniczenia uciążliwości oddziaływania górnictwa na ludzi i środowisko. Wizja Urzędy górnicze są postrzegane jako organizacja specjalistyczna i przyjazna obywatelom. Działamy w sposób zaplanowany, stosując nowoczesne narzędzia pracy. Nasi eksperci kontrolują i doradzają. ROZWIĄZUJEMY PROBLEMY POLSKIEGO GÓRNICTWA. Prezes Wyższego Urzędu Górniczego oraz dyrektorzy okręgowych i specjalistycznych urzędów górniczych sprawują NADZÓR I KONTROLĘ nad ruchem zakładów górniczych w zakresie: • bezpieczeństwa i higieny pracy oraz bezpieczeństwa pożarowego, • ratownictwa górniczego, itp. Usiłuję zrozumieć intencje tego artykułu i okazuje się, że autorowi chodziło o pokazanie bezsilności WUG w wykonywaniu swoich zadań i spełnianiu Misji i Wizji. A wcale tak nie musi być! Mamy przykład pani z UKE , która postawiła się biurokratom i partyjnym bossom z Warszawy łącznie z premierem. Jak długo wytrzyma tego nie wiem. Jeśli całe społeczeństwo a szczególnie urzędnicy państwowi dalej będą twierdzić , że nic nie mogą i sugerować, że są tylko przejściowo na fotelu prezesa a zawsze Władza może ich usunąć i przysłać gorszego, to dajemy im przyzwolenie na dalszą drogę w kierunku modelu totalnego skorumpowania polskiego państwa na wzór rosyjski. Prezes WUG ma jasne określone zadania. Ma w swoim ręku konkretne narzędzia do kontroli w tym karania winnych. Nie ma znaczenia czy podlega pod premiera czy pod ministra takiego czy siakiego. To jest drugorzędne , po prostu ma wykonywać swoją pracę i za to powinien być rozliczany przez społeczeństwo.
Wszyscy wiedzą o błędnej technice wydobywczej w KGHM ale nikt się temu nie sprzeciwia. Może prokurator by się tym zainteresował – bo jeśli górnicy giną z powodu zaprojektowanego niebezpieczeństwa wypadków w systemie wydobywczym to ktoś w końcu za to odpowiada . Jedna sprawa to orginalni twórcy a druga sprawa ci którzy obecnie są dyrektorami generalnymi w Biurze Zarządu, wiceprezes i prezes Zarządu. Skoro przyjeli te wysoko płatne stanowiska to także z odpowiedzialnością czyź nie tak? Jest jeszcze Rada Nadzorcza , która nad tym wszystkim czuwa i gdy dowiaduje się o tym musi zareagować w imieniu akcjonariuszy. Sprzątanie pod dywan tego problemu zwykle kończy się nieciekawie, szczególnie , że KGHM nie jest na wojnie i nie potrzebuje „mięsa armatniego” w postaci swoich pracowników , którzy regularnie giną przywaleni skałami. Druga sprawa medalu to straty dla akcjonariuszy , które przynoszą te ciągłe tąpnięcia zwane „samoistnymi wstrząsami” . Wszyscy wiemy , że Rada Nadzorcza to zlepek „ekonomistów” , którzy dostali fuchę od Grada na zasiadanie w niej ale w końcu dla ich bosa też liczy się końcowy rezultat czyli dywidenda do Skarbu. Wypadki powodują ogromne straty sięgające w miliony jeśli nie w dziesiątki milionów utraconych zysków. Zdrowie górników i ewentualne koszty (odprawy, zapomogi, itp) to pryszcz w porównaniu do strat na produkcji .