Osiemdziesiąt lat temu Władysław Broniewski pisał, że „Węgiel dobywa Zagłębie, Zagłębie dobywa śmierć”. Postęp techniczny, nowe wynalazki, automatyzacja, a ostatnio komputeryzacja procesu eksploatacji węgla i innych surowców w znacznej części zredukowały powszechnie występujące wtedy zagrożenie dla życia i zdrowia górnika. Na pewno, od tamtego czasu warunki jego pracy uległy zdecydowanej poprawie. Niestety, nadal jednak w górnictwie podziemnym zbyt często ginął ludzie oraz ulegają oni ciężkim wypadkom.
Przykładem zastosowania nowej technologii w chilijskim górnictwie jest transport. System transportowy składa się z następujących podsystemów: system sterowania ruchem pociągów, system pomiaru poziomu rudy na zsypach, zdalne sterowanie załadunku pociągów, automatyczna operacja pociągu, automatyczny rozładunek pociągów, pomiar dynamiczny masy ładunków. Ekonomiczny skutek informatyzacji jest taki, że koszta uzyskania jednej tony miedzi są tu trzykrotnie mniejsze niż w KGHM! Pod ziemią istnieje elektroniczny system ewidencji ludzi, nie po to, aby ich szpiegować, ale po to, aby mieć pełną ewidencję przebywania ich w określonych miejscach i w znanych warunkach. Dziś telefoniczne porozumiewanie się z dyspozytorem, jako podstawowa łączność załogi z jej kierownictwem to całkowite zacofanie w porównaniu do równorzędnego cywilizacyjnie i rozwojowo kraju, jakim jest opisane tutaj górnictwo Chile. Jedną z podstawowych polskich bolączek, jakich trzeba się pozbyć, to jest wygrywanie wszelkich przetargów nie przez oferowaną jakość usług, ale przez ich najniższą cenę. Dobrze przeprowadzona informatyzacja polskich kopalń to także eliminacja podstawowych zagrożeń dla życia i zdrowia górników. Cyfrowa kopalnia, to nowoczesna, bezpieczna i wydajna jednostka gospodarki. To informatyzacja sprawi, że nowoczesna kopalnia wydobywać będzie życie, a nie jak prawie sto lat temu tylko śmierć.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Bardzo dziękuje za propozycję z której chętnie skorzystam. Współpraca z Czytelnikami jest dla mnie przede wszystkim obowiązkiem, ale także wyróznieniem.
W sprawie BHP, nadzoru i przestrzegania prawa to zgadzam sie z Panem generalnie. Co do WUG jako "malowanego" organu nadzorczego, to chyba nie jest tak do konca! Jesli nie sprawilo by to Panu trudnosci prosze o kontakt na : behapowiec2@googlemail com. Posiadam ciekawe informacje w sprawie BHP w krajowych kopalniach.
Zgodnie z tym co pisałem wcześniej, w KGHM rozprzestrzeniła się legenda ludowa o unikalności i złożoności problemów jakie muszą pokonać zarządzający tym przedsiębiorstwem! Nic to , że ich konkurenci mają nieraz 3 razy głębsze kopalnie! Nie dochodzi do nich, że temparatury u konkurencji są o wiele większe i sobie z tym radzą i myślą cały czas aby schładzać optymalnie. W KGHM jedynie słuszna decyzja to budowa elektrownii no bo chłopaki z dołu potrzebują produkować zimno. Nie ma znaczenia, że aby doprowadzić wodę, energię czy dowieźć ludzi do pracy konkurencja musi się nieźle napocić aby wszystko zgrać a koszty organizacyjne są ogromne. KGHM ma to wszystko pod nosem . Co tam , że zawartość miedzi w rudzie El Teniente to mniejniż połowa tego co mają w ZG Lubin , który jest przeznaczony do „wygaszania”. Automatyzacja? A komu to potrzebne – i tak nie wyjdzie. My tutaj na kopalni stosujemy metody sprawdzone typu linijka i kątomierz Chłopaki kumate ale i uczone pamiętają ze szkoły tego Pitagorasa i jego teorie, więc po prostu je stosują! Idąc dalej można podejrzewać, że maszyny pewnie są wyposażane w sznurki od snopowiązałek (tu pole do popisu czyli zastosowanie na maszynie SMG jest prawie nieogranicznone!) , paliwo zastępują moczem , silniki są z turbinkami Kowalskiego Kierowcy kierują się instynktem kierując SMG w tunelu. Siódmym zmysłem ważąc z dokładnościa do 100 gramów zawartość ładunku na łyżce a na węch koncentracje skały płonnej. Geolodzy w KGHM pewnie tylko popatrzą na ścianę i wiedzą z dokładności do mikrometra rozkład poszczególnych warstw a na oko mogą stwierdzić grubość, %Cu, stopień wznoszenie, rozkłady , itp. Po prostu liczy się u nich doświadczenie zawodowe,a przede wszystkim zdrowy rozsądek Ludzie od wentylacji na przykład ślinią palec i go wystawiają w tunelu aby potwierdzić kierunek prądu powietrza i prędkość. Po co drogie anemometry to przecież kosztuje tyle co Syrenka czy Trabant wypasiony. Od mierzenia wilgotności i stężenia gazów najlepsi są Kazik , Wacek i ziutek, bo ciągle są na kacu i bardzo dobrze reagują na wszelki smród a reagują jak psy Pawłowa (suszy ich niemiłosiernie) gdy tylko poczują zwiększoną zawartość wody w powietrzu!Jak dostaną dreszczy to wiemy czy to jest wilgotność sucha czy mokra! Po co higrometry. Pomiar ciśnienia ? Przecież Kazikom chce głowę rozerwać jak tylko się podniesie! Zamiast kupować wypasione instrumenta stosujemy tu w KGHM sprawdzone metody pomiarowe, a koszty kolejnego upicia Kazika, Wacka i Ziutka sa minimalne. Wilk systy i owca cala. A sesjmologia jak wszystkim wiadomo na dole a szczególnie mieszkańcom regionu to jeden wielki przekręt. Wstawiono 20 letnie instrumenta nic nie przewidują ciągle te wstrząsy. Więc grupa naszych racjonalizatorów dała wniosek patentowy aby wpuścić zwierzęta pod ziemię , najlepiej szczury , to mają lepszy od nas nawet zmysł i uciekają jak z tego tonącego statku! Każdy górnik będzie miał takiego osobistego szczura wraz z lampką i aparatem ucieczkowym. Racjonalizatorzy spodziewają się podobnych uposażeń za ten wynalazek jak goście z poprzedniej ekipy co przesunęli wannę za kilkanaście milionów od razu i kilka milionów rocznie tantiem. Dla niedowiarków czy śmiejących się KGHM odpowie tylko jedno: a co robią kanarki w kopalniach węglowych? Dobry przykład na wykorzystanie natury i zaoszczędzenie na „automatyce” Bardzo ciekawie wygląda wybieranie filarów ochronnych. Mamy tu piękny przykład cofania się cywilizacyjnego. Konkurencja robi to drogo bo stosują wg. KGHM wymyślne metody inżynieryjne, typu podsadzania pokładów i inne duperele nie wiadomoo po co U nas starym zwyczajem rządzi rosyjska ruletka – uda się w ciągu kilku sekund wydrzeć filar to operator dostanie stówkę premii, nie uda się to ZUS zapłaci rodzinie odszkodowanie i rentę pośmiertną. W sumie dla zarządzających jest jak by nie patrzeć taniej -stówa zamiast wypasionego Passata lub państwo pokryje odszkodowanie dla samobójcy a najważniejsze wysoko opłacana kadra nie musi się wysilać intelektualnie, znaczy się udawać, że takowy posiada.
Pisze Pan artykuły o tematach znanych ale o których nikt głośno nie odważy się powiedzieć. Nigdy nie zapomnę sposobu fedrowania który zobaczyłem na jednym z oddziałów Lubina. Od czasu istnienia KGHM tzw. kostki (filary) które podtrzymywały strop były pozostawiane mimo wartościowego urobku które zawierały. Obecnie ruda jest tak bezcenna że urabia się je wbrew elementarnym zasadom bezpieczeństwa. Operator 40 tonowej ładowarki podjeżdża i zeskrobuje łyżką kostkę po napełnieniu łyzki ma 5-8 sekund na wrzucenie wstecznego i naciśnięcie gazu do tzw. dechy. Jeśli nie zdąży lub maszyna zawiedzie zostanie po prostu zasypany przez walący się strop, można sobie wyobrazić jaką odporność psychofizyczną trzeba posiadać aby pracować w takich warunkach. Automatyzacja na dużą skalę istniejącej kopalni jest niemożliwa przekonała się o tym firma Sandwik realizując kilka projektów np. Kiruna osiągając połowiczne sukcesy. Pełne efekty i zalety automatyzacji osiąga się wtedy jeśli buduje się kopalnię zakładając że będzie ona zautomatyzowana, w pozostałych przypadkach koszty automatyki przewyższają korzyści. I znów podam przykład z Lubina kilka lat temu szkoląc górników z obsługi komputerowego systemu pomiarowego zainstalowanego na maszynie który automatycznie mierzył kąty i długosci wierconych otworów strzałowych na zakończenie wspomniałem żeby dbali o te urządzenie gdyż kosztuje tyle co nowy wolkswagen passat dobrze wypasiony. Górnik aż przysiadł z wrażenia i odpowiedział że jak mu dorzucą stówę do wypłaty to zrobi to samo co komputer za pomocą metrówki i kątomierza i ja mu wierzę. Jeśli chodzi o koszty to w przypadku KGHM wyznacza je nie specyfika kopalni głebinowej a niektóre spółki grupy kapitałowej które są furtką do wyprowadzania liczonych w miliardach pieniędzy.
Czy się temu tylko przyglądamy? Chyba nie tylko, bo przecież piszemy. O tym co się dzieje. Ktoś to też może i czyta. Może coraz większa ilość rodaków przekona się, że trzeba inaczej rządzić krajem, a nie tylko polityka, polityka i polityka. Opocz polityki trzeba przecież umieć robić coś konkretnego, popierać ludzi utalentowanych, zdolnych, pracowitych i mądrych. Trzeba wreszcie skończyć z negatywną selekcją, która polega na tym, że im kto głupszy, bardziej cyniczny, układny i zakłamany, ten może obejmować stanowiska, reprezentować władzę i podejmować najważniejsze decyzje.
Zgadzam się, ale... Czy mamy temu całemu procesowi zarządzania krajowym górnictwie przyklaskiwać? Lub podchodzić z apatią jak to robią nasi sąsiedzi z Rosji? Faktem jest , że nie ma w Polsce alternatywy dla obecnego układu, duopolu partyjnego, partii która by chciała wprowadzić wzmocnienie państwa poprzez powrót do faktycznych zadań czyli służby dla ludzi a nie odwrotnie, poszanowania (mądrego) prawa, odbiurokratyzowanie gospodarki i dania ludziom więcej wolności w tym wolności ekonomicznej! Nadciąga potężna burza z Eurozony nad Polskę. Wypowiedzi polskich polityków o wielkich sukcesach gospodarczych i jakieś brednie pismaków o tym , że ktoś tam gdzieś wypowiedział o Polsce jako wzorcu dla Zachodu wydaje się tym samym co przed 70 laty wypowiadano w II Rzeczpospolitej o naszej potędze wojskowej! I jakich to mamy przyjaciół we Francji i Anglii. Jak tylko goście od inżynieringu finansowego uporają się -znaczy pożywią na Portugalii , potem Hiszpanii i b prawdopodobnie Belgii, zwrócą swoje oczka na budżet Polski i stan naszych sumarycznych zobowiązań! Nie łudźmy się, ci goście z City potrafili już pokazać 2 -3 lata temu co potrafią z opcjami walutowymi, zdołowaniem w ciągu miesiąca waluty prawie o 50% czy rozsiewaniem pogłosek o zerowej wartości firm polskich. Oni z tego bowiem żyją i to dość dobrze patrząc na ich dochody netto za 2 lata od kiedy podatnicy im podarowali biliony zapomogi. Przyjdzie moment , że City zapragnie pożerować na łatwej pożywce jakim dla nich jest Polska. I co zrobią nasi politycy? Podniosą jeszcze bardziej podatki czy zwolnią ludzi z administracji? Prawdopobnie wybiorą trzecią drogę aby pozatykać dziury w budżecie. Sprzedadzą te czarne złota (węgiel) i kurę znoszącą złote jaja (czyli KGHM) . Prawdopodobnie energetyki nie tkną bo dobrze wiedzą, że tu jest źródło największego dochodu a zarazem kontroli rynku. Po co podwyższać podatki VAT czy PIT jak można podnieść ceny na dostarczany gaz czy prąd o przysłowiowego grosika a efekt dla budżetu jest kolosalny? I zawsze Warszawcy hosztaplerzy mogą się wyprzeć , to nie my to niezależne spółki dystrybucyjne. Sprzedaż tych „złót” będzie za marne pieniądze, bo raz , że w pośpiechu a dwa co najważniejsze nasze „Złotka” to tombak! Nie kury tylko zajeżdźone na śmierć szkapy! Nie będzie problemu ze znalezieniem kupców, o to nie ma się co martwić. W końcu mieliśmy przedsmak przyszłości niedawno, gdy taki inżyniering finansowy chciał zakupić w sumie jedynie dobrze zarządzaną firmę węglową!
Dziekuję za obszerne wpisy uzupełniające mój tekst. Może najpierw od końca. Wyższy Urząd Górniczy powinien mieć nazwę włąściwą do swojej roli i znaczenia. Moim zdaniem najwłaściwsza nazwa byłaby Niższy Urząd Górniczy. Dlaczego? Jego rzeczywista ranga jest w skali dyrektora departamentu. Proszę sobie wyobrazić, ze szefem Prezesa WUG jest Główny Geolog Kraju (w randze wiceministra Ministerstwa Środowiska) który nigdy nie pracował w żadnej kopalni. Podległość WUG pod to ministerstwo ma charakter kabaretowy, gdyż ministerstwo to jest głównym inicjatorem likwidacji polskiego górnictwa. Tu rządowo - urzędniczy kabaret, a tam śmierć kosi niby łan. Jeżeli panowie z WUG tylko podskoczą to już ich nie ma. Na ich miejsce czekają inni, gotowi, usłuzni itp. Na tym polega całą tajemnica WUG. Wydaje się wręcz, że jest on utrzymywany tylko dla pozorowania, ze ktoś dba o bezpieczeństwo górników. Nawet za ponurych czasów PRL prezes WUG miał rangę ministra na ogół w formule bez teki. Choć w rzeczywistosci nie wiele mógł on wiecej uczynić, bo wtedy paraliżowany był przez struktury partyjne. Dziś koło zatacza okręg i WUG znów wraca do stanu bezsilności. Oczywiście na papierze to on może dużo. Wiadomo jednak, że papier jest cierpliwy i wszystko wytrzyma. Pewnie, ze państwowe może być równie dobrze zarządzane, jak i prywatne. Tylko, ze rządzący w Chile i gdzie indziej na świecie nie robią ze wszstkiego polityki, tak jak to się dzieje w Polsce. Nawet sprzątaczka zatrudniona w BZ KGHM musi mieć rekomendację miejscowej struktury PO, przedtem PiS, potem SLD itd, itp. Bo wiadomo, ze tu nic za darmo! Nie liczy sie, co kto umie i na czym się zna, liczą się koneksje, kliki, aby nie powiedzieć, ze polityczne gangi. W takim Chile rządzący stawiają na czele koncernu fachowca, który ma uzyskiwać największe dla państwa zyski, tak dziś, jak i w przyszłosci. Jego przynaleznośc partyjna i poglądy polityczne nikogo w ogóle nie interesują, szczególnie kiedy ma on najlepsze biznesowe notowania na świecie. Postkomunizm w Polsce jest nie dlatego, ze postkomuniści rządzą, są u władzy itp, ale dlatego że wszyscy politycy nieżależnie od koloru i nazwy inaczej rządzic nie umieją, jak tylko w starym dobrym stylu, teraz bardzo już złagodzonym, ale co do istoty rzeczy niczym nie różniącego się od tego, co w tej materii wymyslił, wdrożył i utrwalił Józef Dżugaszwilii zwany Stalinem. Terror, strach, rozkaz, ślepe posłuszeństwo, lizusostwo do granic nieprzyzwoitosci, to cechy tego sytemu twórczo nadal rozwijane w KGHM. W tym stylu trudno konkurować z najlepszymi na świecie, a raczej pewne jest, ze wszystko to źle się skończy i to chyba szybciej niż się ktokolwiek tego spodziewa.
Panie Adamie, utrafił Pan w sedno problem! Chciałbym dodać swoje trzy grosze, ważne w poruszanej tematyce. Po pierwsze należy uzmysłowić polskim decydentom a głównie dużej części nieprzychylnej górnictwie krajowej opinii publicznej, że państwowe wcale nie musi być nieopłacalne! Kopalnie Codelco należą do chilijskiego Skarbu Państwa! I potrafią mądrze inwestować i efektywnie produkować. Politycy w Chile jednak nie ślą na stanowiska ludzi z „łapanki” lub po telefonie , że kolega X jest rekomendowany przez podstawową organizację partyjną, tylko fachowców, którzy tak jak to Pan podaje , sprawdzili się w podobnych przedsiębiorstwach , najlepiej prywatnie zarządzanych. Codelco w swoich raportach rocznych oficjalnie podaje „benchmark” do swoich konkurentów na rynku. Oczywiście nie porównują się do naszego potentata KGhM aby mieć satysfakcję zwaną Schadenfreude, tylko do najlepszych na rynku. I otwarcie mówią, że są w tyle do „prywatnych” o 10 do 15% w efektywności. Dlatego nie głoszą „wojny” czy „boju” tylko zatrudniają ludzi od tych liderów. Po drugie należy rozwiać mit rozprzestrzeniany przez niedołężnych decydentów i zarząd KGHM, rozgrzeszających się za wysokie koszty przy produkcji miedzi w Polsce z powodu wydobycia z kopalni głębinowych, unikalnych wg. nich na świecie! Codelco produkuje taniej w El Teniente, dwie następne kopalnie podziemne są budowane. Takie same kopalnie głębinowe miedzi są w USA, Kanadzie, RPA czy Australii , i innych krajach. Proszę sobie zobaczyć gdzie jest zlokalizowana kopalnia El Teniente! Jakie problemy natury technicznej musiano rozwiązać aby w takich warunkach geograficznych można było produkować Cu! Porównanie do otoczenia w jakich znajdują się krajowe kopalnie można określić jednym słowem – sielanka. 90% kopalni na świecie jest zlokalizowane w terenie , które można określić jako „nieprzyjaznym”. Menadżerowie i udziałowcy spółek gorniczych wiele by dali aby ich kopalnie były oddalone 50 km od autostrady A4, na płaskim terenie, zurbanizowanym z właściwie nieograniczonym zasobem ludzi do pracy, z całą rozwiniętą infrastrukturą medialną , łagodnym klimacie i odbiorcami na swój produkt w zasięgu rzutu beretem. Po trzecie , informatyzacja krajowego górnictwa to być albo niebyć. To nie podlega dyskusji. Problem w tym , że krajowe podejście dotychczasowe i zamiary jakie słyszymy od prezesów koncernów jest skazane na niepowodzenie. Jest takie powiedzenie , które szybko wyjaśnia o co mi chodzi „Garbage IN, garbage OUT” . Wprowadzenie systemu IT na nic się nie zda jeśli nie będzie rzetelnych danych wprowadzanych do systemu IT. Cyfrowa kopalnia to przede wszystkim monitorowania potoku produkcji , rzetelne zbieranie danych z miejsca pracy i jego warunków. Dopiero potem można myśleć o SAP czy podobnym systemie a nie odwrotnie jak to od lat próbuję się „wdrożyć” w KGHM z wiadomym skutkiem.
Cztery zadania przed WUG: 1 Zrewidowanie procedur ustalania przyczyn wypadków : 70% z winy poszkodowanych i 30% Dopustu Bozego powinno odejsc do annalow historii PRL-bis. 2 Konsekwencją pierwszego zadania będzie mozliwosc wypracowanie skutecznych metod prewencji. Kto nie zna prawdziwych przyczyn wypadkow NIGDY nie zrealizuje ich zmniejszenia. Przepraszam, jest inna opcja. Pozamykac dwie kopalnie :Halemba i Rydultowy, wyrzucic na bruk 8000 gornikow, zmniejszyc produkcje o te prawie 10 mln ton i statystyki BHP sie poprawia. Czy do tego zmierza WUG i panie + panowie z Ministerstwa Gospodarki? Rosjanie bardzo sie uciesza z takiego prezentu z okazji wizyty ich prezydenta. 3 Kontrola w kopalniach na wprowadzenie systemów ścisłej ewidencji pracowników w strefach zagrożenia i systemu zbierania informacji o przebywaniu górników w strefach zakazanych. Takie systemy mamy wprowadzone od Pekinu po Demokratyczna Republike Konga. Dwa dni temu minela pierwsza rocznica zapowiedzi W Pawlaka, ze takie systemy beda wprowadzone w polskich KWK. I nic. Wstyd. 4 Wysłanie inspektorów do kopalń a przede wszystkich do dostawców maszyn aby skontrolować przestrzeganie przez kopalnie i dostawców wymogów Dyrektywy Maszynowej na ocenę i zmniejszenia ryzyka spowodowania wypadku przez te maszyny. Tu tkwi prawdziwa przyczyna tych 50% wypadkow smiertelnych! Trudno zrozumiec polityke WUG jak i Ministra Gospodarki , ktoremu podlega nadzor rynku nad wprowadzaniem i przestrzeganiem tej Unijnej Dyrektywy Maszynowej. Wszystkie te zadania są już w statutowej działalności Wyższego Urzędu Górniczego. Po prostu trzeba je realizować! Z chwila gdy te cztery zadania zostana wykonane panowie z WUG beda mogli sobie u siebie na Poniastowskiego , nie wychodzac zza biurka kontrolowac przestrzegania swoich przepisow.