Potrzeba konsolidacji środowisk górniczych w nowych warunkach polityczno – gospodarczych została zmaterializowana w postaci Pierwszego Polskiego Kongresu Górniczego, który został zorganizowany w 2007 roku w Krakowie. Była to jednocześnie generalna próba przed mającym odbyć się rok później XXI Światowym Kongresem Górniczym. Jego obrady były pod każdym względem ogromnym sukcesem polskiego górnictwa. Prezentacja polskich osiągnięć na tle światowych potęg w tej dziedzinie wypadła bardzo dobrze. Cieniem na obradach kongresu była nieobecność na jego prezydenta i premiera RP - honorowych patronów nad tej imprezy. Tuż po zakończeniu jego obrad nastąpił największy powojenny kryzys ekonomiczny w skali światowej, który przyćmił wszystkie jego osiągnięcia. Kongres ten był jubileuszowy i odbywał się w 50 rocznicę zwołania z polskiej inicjatywy Pierwszego Światowego Kongresu Górnictwa, który w 1958 roku odbył się w Warszawie.
Całkiem inaczej jest z eksploatacją węgla kamiennego, szczególnie w Górnośląskim Zagłębiu. Tu coraz bardziej odczuwana jest presja konkurencyjnego węgla kamiennego z Ukrainy i z Rosji. Dzieje się to przy stale wysokich kosztach eksploatacji węgla z własnych pokładów. Nie jest jeszcze zakończona restrukturyzacja przemysłu wydobywczego węgla kamiennego. Na tym tle pozytywnym przykładem jest stan techniczny i ekonomiczny LW „Bogdanka”, która doskonale sobie radzi na rynku uzyskując coraz większe dochody. Innego rodzaju kłopoty ma górnictwo odkrywkowe, a w nim wiodąca branża węgla brunatnego. Społeczny protest przeciwko budowie nowych kopalń węgla brunatnego osiąga skalę ogólnokrajową. Pasywność i bezradność w tej sprawie największych producentów tego rodzaju energii, źle wróży tej branży na przyszłość. Problemy te, choć są dostrzegane, widoczne i dokuczliwe w niewielkim tylko stopniu są przedmiotem studiów naukowych, organizacyjnych, i ekonomicznych. W tym kontekście widoczna jest niechęć górnictwa, jako całości do przedstawiania swoich racji, uzasadnień i studiów pod ocenę publiczną. Brakuje w tym zakresie masowych wydawnictw, publikacji naukowych i popularno – naukowych, zawodowych, organizacyjnych, a nawet historycznych. Jeżeli nawet są, to mają one na ogół charakter symboliczny, marginalny i są dostępne tylko w zamkniętych środowiskach górniczych. Tym samym mają one bardzo ograniczony charakter informowania opinii publicznej o stanie polskiego górnictwa. Być może, że odbywający się właśnie Drugi Kongres Górniczy coś zmieni w tej materii.
Zniecierpliwienie
Nie przesądzając tej sprawy stwierdzić trzeba, że obecne położenie administracyjne WUG jest szkodliwe dla tej instytucji oraz dla polskiego górnictwa. Bardzo oględnie swoje zniecierpliwienie bezradnością WUG wobec skali wypadków w górnictwie wyraził sam prezes tej instytucji. Oto, mimo spadku wydobycia węgla kamiennego, zmniejszonej ilości kopalń i zatrudnionych w nich górników ogólna ilość wypadków, w tym śmiertelnych i ciężkich nie ulega zmniejszeniu. Można do tego tylko dodać, że nie będzie ulegać, jeżeli WUG będzie pozbawiony wszelkiej samodzielności. Po prostu kontrolowani przez te instytucję mają na ogół większe przebicie administracyjne i zawsze mogą zagrozić jej pozycji. W ten sposób instytucja ta staje się raczej biernym i statystycznym rejestratorem katastrof górniczych. Stąd chyba bierze się wspomniane zniecierpliwienie jej prezesa.
Spór o jego szczegółowość, ewidentną dominację geologii nad górnictwem, trzeba w jakiś sposób przeciąć. Najlepszym rozwiązaniem byłoby rozdzielenie prawa geologicznego, od prawa górniczego. To ostatnie nie wzbudzając większych sprzeciwów mogłoby by być uchwalone stosunkowo szybko. Poważnym mankamentem obecnej wersji tego prawa jest sam jego wnioskodawca. Prawo to wnosi pod obrady Sejmu RP Ministerstwo Środowiska stawiające sobie za cel ograniczenie polskiego górnictwa do symbolicznego tylko stanu w formie skansenu. Dominować ma środowisko. Zrównoważony rozwój to tylko hasło, które może nadal być głoszone nawet po likwidacji górnictwa. Nie wnikając w szczegóły tego prawa wydaje się, że Kongres winien zaproponować rządowi, aby od strony formalnej prawo geologiczne i górnicze było wnoszone do Sejmu przez ministra gospodarki odpowiedzialnego za jego funkcjonowanie.
Kadry
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nie widzę tego, aż tak czarno, jednak coś jest na rzeczy. Proszę o zwrócenie uwagi, że nikt się nawet nie zająknął na temat fatalnego projektu prawa geologicznego i górniczego. Podobnie branża nie chce istnieć medialnie. To jest w jakiś sposób zrozumiałe, bo po to, aby istnieć trzeba w mediach coś nowego i nowoczesnego proponować. Jak powtarza się tylko stare komunały, to jest to raczej nudne i nikogo nie interesuje. Krótko mówiąc wydaje się, że wystąpienia kongresowe adresowane są do samych siebie. Stąd rezonans kongresu jest bardzo mierny, żeby nie powiedzieć, że zaden.
Nie widze zadnej inicjatywy na tym Kongresie ktora zaslugiwala by na miano pochwaly, byc moze tylko WUG poprzez prezesa Litwe przedstawil fakty jakim sa i probuje cos zmienic. Reszta w okopach i stara sie bronic status quo. Nie chce mi sie nawet komentowac wystapien niektorych prelegentow z central, ministerstwa i grupy dostawcow. To jest po prostu zalosne. Czarno widze przyszlosc tego sektora w Polsce przy takim podejsciu. Szkoda dorobku pracy pokolen Slazakow , ktore na naszych oczach zostaje marnowane przez bezmyslna i bezladna polityke i zarzadzanie tym sektorem. No coz, nic nie nauczylismy sie po doswiadczeniu z sektorem stoczniowym.
Zgoda Wdaje się, że Sejm jest najlepszy Ministerstwo Pracy też nie jest złe. Tu byłaby ścisła i naturalna współpraca z PIP. Moja propozycja ministerstwa gospodarki jest jedną z wielu. Nie jest ona najlepsza, ale tak jak jest to obecnie, to wydaje się, że chyba już gorzej być nie może. No chyba, ze WUG trafi do kultury lub sportu. To byłby już jednak tylko ponury kabaret.
Przepraszam za niesluszne "podejrzenia". Uwazam, ze umocowanie WUG powinno byc przy Sejmie badz w Ministerstwie Pracy. Kojarzenie z MG byloby niefortunne z prostego powodu: to jest obecnie wlasciciel kopalni wiec zawsze jest pokusa by tych co robia za duzo szumu uciszyc.
"I w tym momencie dochodzimy do pytania, dlaczego pomimo tylu katastrof i ogromnych kosztow wypadków nikt w Warszawie nie pomyśli, żeby wydać przyslowiową złotowkę na prewencje niż płacić tysiące na koszty powypadkowe. Lub zmusić kopalnie do placenia stawek ubezpieczeniowych i chorobowych odzwierciedlajacych rzeczywiste koszty wypadków, co wymusi inne spojrzenie na BHP. Stosunkowo proste rozwiazanie." No właśnie, jak Pan słusznie zauważył problem jest pogrzebany w Warszawie. Dlatego tak, a nie inaczej zinterpretowałem wypowiedź prezesa, choć dosłownie chodziło w niej o to, o czym Pan pisze. Prezesowi nie wolno niczego domagac się od swoich zwierzchników pod groźbą, że poleci jego głowa. Zrobiłem to w jego zastępstwie i na własną odpowiedzialność. Proszę zwrócić uwagę, czy nawet po najtragiczniejszych wydarzeniach w górnictwie, zwierzchnik prezesa w osobie minstra środowiska zabrał w tej sprawie głos. Nigdy! Róbta, co chceta, co mnie to obchodzi. Takie w uproszczeniu jest stanowisko tzw. warszawki. Mając wiele pretensji do działalności WUG nie możemy też zapominać w jakich okolicznościach i w jakich granicach może się on poruszać. Te granice i okoliczności trzeba zmienić, na korzyść dla polskiego górnictwa. W ten sposób nawet pod względem organizacyjnym jest ono świadomie i z premedytacją dezorganizowane. Wypadki i ich narastająca ilość są między innymi jedną z przyczyn tego stanu rzeczy. Podobne propozycje stawek ubezpieczeniowych w zależności od poziomu wypadków zgłaszałem już w poprzednich tekstach i nadal je popieram. Bicie po kieszeni w skali milionów złotych jest najbardziej skuteczną formą przestrzegania wszelkich przepisów i samoistnego dbania kadry o bezpieczeństwo zatrudnionych górników.
Prezes Litwa swoje zniecierpliwienie wyrazil w inny sposob. Chyba nie zrozumial Pan dobrze jego wymowy! Pomimo wielu "akcji" WUG wypadkowosc nie zmniejszyla sie lecz sie zwieksza ilosciowo! Doszlismy do typowej sciany czyli rozwiazywania problemow BHP przez nakazy, zakazy, kontrole i szkolenia. Potrzebne sa zmiany jakosciowe. Czyli wprowadzenie systemowej ochrony pracownika w kopalni. WUG nie ma i nie bedzie mial takich kompetencji aby to robic, musi to wyjsc z kopalni i srodowiska dostawcow takich systemow. Co jedyne WUG powinien zrobic to inicjowac dyskusje wsrod kopalni na te tematy, popierac , wspierac ich inicjatywy i co bardzo im sie chwali zabiegac w Warszawie o konkretne srodki na badania i rozwoj nowych technologii dla poprawy BHP. I w tym momencie dochodzimy do pytania, dlaczego pomimo tylu katastrof i ogromnych kosztow wypadkow nikt w Warszawie nie pomysli, zeby wydac przyslowiowa zlotowke na prewencje niz placi tysiace na koszty powypadkowe. Lub zmusic kopalnie do placenia stawek ubezpieczeniowych i chorobowych odzwierciedlajacych rzeczywiste koszty wypadkow, co wymusi inne spojrzenie na BHP. Stosunkowo proste rozwiazanie.