Tytułowa teza znalazła się w artykule publicystek "Rzeczypospolitej" Karoliny Bacy i Izabeli Kacprzak. Autorki tym stwierdzeniem nawiązały do słów Waldemara Pawlaka, wicepremiera i ministra gospodarki, który przyznał, że sytuacja jaka ma miejsce w "Halembie" "nie może trwać w nieskończoność".
Zakład znajdujący się w Rudzie Śląskiej w latach 2003-2009 przyniósł 1,2 mld zł strat. Dlatego zarząd Kompanii Węglowej zadecydował o zamknięciu nierentownej kopalni. Autorki zadają pytanie dlaczego tak długo z tym zwlekano. Zarząd największej spółki górniczej w Europie dawał szanse "Halembie" ale żaden z planów ratowania kopalni niestety się nie powiódł.
Dlaczego jednak zamknięcie nierentownego zakładu budzi tyle emocji? Na to pytanie odpowiedział Jacek Korski, wiceprezes KW, który stwierdził, że z tej właśnie kopalni wywodzą się niektórzy związkowi liderzy i dlatego związki w tym zakładzie są bardzo silne i muszą działać, bo okaże się, że są niepotrzebne. Ponadto prezes zaznaczył, że górnicy z innych kopalń należących do KW zadają zarządowi pytania jak długo jeszcze będą dopłacać do "Halemby"?
Plan likwidacji rudzkiej kopalni ale też - jak uważają górnicy - innych śląskich kopalń to jeden z powodów protestu. Dziś związki zawodowe działające w zakładach należących do KW SA mają podjąć decyzję o strajku. Wcześniej zostało przeprowadzone zostało referendum, w którym ponad 90 proc. głosujących opowiedziało się za akcją strajkową. Ale nie wszyscy górnicy chcą bronić "Halemby". - Ona żyje naszym kosztem. Może to czas skończyć - powiedział dziennikarkom "Rz" pracownik KWK "Ziemowit".
Ludzie związani z "Halembą" mają rózne zdanie na temat jej funkcjonowania. Wdowy po górnikach, którzy zgineli w rudzkiej kopalni w czasie wybuchu metanu w 2006 roku mówią, że zamknięcie "Halemby" będzie dramatem wielu tysięcy rodzin. Podobnego zdania jest Jan Góra, który w wypadku na kopalni stracił nogę. - W Halembie pracują moi sąsiedzi, znajomi. Każdy wie, że będzie makabra, bo ta kopalnia to jedyna żywicielka. Martwie się tak samo jak oni - mówi 50-letni Góra. Zakład górniczy to jedno z niewielu miejsc pracy w mieście, a życie bez pracy to jakby powlna śmierć - zauważają autorki artykułu. Wśród górników są jednak tacy, którzy uważają, że "Halembę" trzeba zamknąć. - Będe łamistrajkiem? Mowy nie ma. Ale te kopalnie trzeba było zamknąć. Mam małe dzieci, po co mi to? - powiedział "Rz" młody górnik.
W 2006 roku po wspomnianym wybuchu metanu koledzy tych, którzy zginęli, mówili z goryczą, że to przeklęta kopalnia, którą powinno się zamknąć. Takie słowa padły także z ust ówczesnego wiceministra gospodarki Pawła Poncyljusza. Po tych stwierdzeniach przypomniano sobie jednak, że kopalnia to żywicielka wielu rodzin.
"Halembę" próbowano już zamknąć pare razy. Za każdym razem udało sie jednak obronić kopalnie. Związkowcy uważaja, że zamknięcie "Halemby" uruchomi efekt domina i likwidowane bedą inne zakłady górnicze. Takiej argumentacji używali w czasie masówek, które odbyły się w ubiegłym tygodniu przed poranną szychtą. Zarząd Kompanii Węglowej zapewnia, że nikogo nie zwolni, a załoga zostanie przeniesiona do innych zakładów. Górnicy jednak zapowiadają, że będą bronić swojej kopalni. Dominik Kolorz, z szef górniczej "Solidarności" mówi, że za jego kadencji nie zamknięto żadnej kopalni poza tymi gdzie wyczerpało się złoże.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.