W sobotę 20 lutego cała Polska będzie dmuchała w ekrany telewizorów, byle tylko pomóc Adamowi Małyszowi w zdobyciu drugiego medalu olimpijskiego. - Bardzo liczę na to dmuchanie, nie wiem, czy pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi – śmieje się „Orzeł z Wisły”, który dzień wcześniej wystartuje wraz z młodszymi kolegami w kwalifikacjach do konkursu na skoczni K125.
- Wszyscy oczekują medalu, ja też, ale ta sytuacja wcale nie wywołuje we mnie stresu. Jestem spokojny i odporny na ciśnienie – przyznaje skoczek z Wisły, któremu w bogatej kolekcji olimpijskiej brakuje złotego krążka.
Jego największym rywalem znów będzie Simon Ammann, który na średniej skoczni w Whistler wygrał w wielkim stylu. Teraz czas na rewanż – przynajmniej takie plany ma polski skoczek. Po konkursie na średniej skoczni rozpętała się burza w sprawie wiązań Szwajcara, które zdaniem wielu fachowców były niezgodne z przepisami. Kwestię wiązań podniósł jako pierwszy trener Austriaków Alexander Pointner. Jego zdaniem nowinka techniczna, stosowana od kilku tygodni przez Ammanna, nie uzyskała homologacji FIS. Protesty Austriaków i innych federacji nie przyniosły jednak skutków, FIS nie widziała powodów, by odebrać złoty medal Ammannowi.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.