Powstaje coraz mniej nowych miejsc pracy. Firmy hamują, więc sytuacja na rynku pracy robi się nieciekawa. Tym razem dla pracowników - pisze poniedziałkowy \"Puls Biznesu\".
Zaczyna się nowe rozdanie na rynku pracy. Komfortowa sytuacja pracowników, z którą mieliśmy do czynienia przez ostatnie dwa lata, powoli przechodzi do historii, choć stopa bezrobocia nadal spada (ministerstwo pracy szacuje, że w czerwcu wyniosła 9,6 proc., wobec 10 proc. miesiąc wcześniej). Na pozór więc nic się nie dzieje: nadal popyt na pracę rośnie, a pracownik jest coraz mocniejszy. Jednak obraz ten może okazać się zafałszowany. Stopa bezrobocia nie uwzględnia bowiem czynników sezonowych, a inne sygnały napływające z rynku pracy — biorące te czynniki pod uwagę — są coraz bardziej niepokojące. Głównie dla pracowników, dla pracodawców — mniej - uważa \"Puls Biznesu\".
Koniec tego dobrego
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w maju z ewidencji bezrobotnych skreślono 248,4 tys. osób — aż o 16,9 proc. mniej niż w tym samym miesiącu 2007 r. Osobom bez pracy coraz trudniej jest się więc wyrwać z bezrobocia. Przyczyna jest prosta — gospodarka hamuje.
— Popyt na pracę słabnie. Firmy czują, że koniunktura jest coraz gorsza. Koszty działalności przedsiębiorstw rosną szybciej niż ich przychody, więc rentowność spada. W takich warunkach pracodawcy są mniej skłonni zatrudniać nowych pracowników — tłumaczy Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ.
Potwierdzają to inne dane statystyczne. W maju 2008 r. w urzędach pracy pojawiło się o 15,3 proc. mniej nowych ofert pracy niż przed rokiem. Z deklaracji składanych do GUS przez firmy wynika natomiast, że w pierwszym kwartale 2008 r. przedsiębiorcy stworzyli aż o 25 proc. mniej nowych miejsc pracy w porównaniu z tym samym okresem 2009 r.
— Rosną koszty zatrudnienia, stopy procentowe poszły w górę, więc kredyty są coraz droższe. Słabnie popyt w strefie euro, konsumpcja w Polsce też zwalnia. Widząc, co dzieje się w gospodarce, firmy zaczynają powstrzymywać swoje plany inwestycyjne, a to właśnie inwestycje tworzą nowe miejsca pracy. Dynamika zatrudnienia więc hamuje — mówi Agnieszka Decewicz, ekonomistka Pekao.
Dlatego stopa bezrobocia będzie schodzić w dół z coraz większym mozołem. Dariusz Winek twierdzi, że przez rok spadnie zaledwie o punkt procentowy. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy bezrobocie stopniało aż o 3,3 pkt.
Coraz więcej chętnych
Opinie wygłaszane przez ekonomistów potwierdzają przedsiębiorcy.
— Rzeczywiście, w ostatnich miesiącach mamy coraz mniejszy problem z pozyskaniem nowych pracowników. Na publikowane przez nas ogłoszenia z ofertą pracy dostajemy coraz więcej odpowiedzi. Jednak w dalszym ciągu trudno jest znaleźć osoby o odpowiednich kwalifikacjach. Kandydaci do pracy to często osoby przypadkowe. Poprawę można więc dostrzec, ale tylko częściową — zaznacza Ewa Mroczek, dyrektor personalna w Deni Cler.
Tendencje odnotowane przez GUS odczuwa też Przemysław Jastrzębski, prezes Viki Family, producenta opakowań.
— Spowolnienie gospodarcze widać już we wszystkich branżach. W takich warunkach firmy nie chcą wykładać pieniędzy na rozwój. Pracownik nie jest więc już tak rozchwytywany jak wcześniej — podkreśla przedsiębiorca.
Koniec ery
Panowanie pracownika na rynku pracy już się więc kończy. To oczywiście cieszy pracodawców. Im mniej pewnie czuje się pracownik, tym mniejszego wynagrodzenia oczekuje. A rosnące koszty to dziś dla przeciętnego przedsiębiorcy największa bariera w rozwoju.
— Spadek popytu na pracę w dłuższej perspektywie przełoży się na niższą presję płacową, a więc i niższy wzrost kosztów pracy — twierdzi Ewa Mroczek.
Na wolniejsze tempo wzrostu kosztów liczy też Przemysław Jastrzębski.
— Spadek popytu na pracę ostudzi żądania płacowe. Jeśli warunki gospodarcze nadal będą się pogarszać, będę musiał redukować zatrudnienie. Przez ostatni rok podwyższyłem płace o 30 proc., przez co moje koszty produkcji mocno wzrosły. Przy słabej koniunkturze nie udźwignąłbym ich — mówi Przemysław Jastrzębski.
Okiem ekspertów
Dorota Cagiel, dyrektor personalna w firmie Carlsberg
- Pracodawcy mogą odetchnąć. Coraz mniej pracowników wyjeżdża za granicę, coraz więcej wraca do kraju. Czujemy tę zmianę na własnej skórze. Nasi dawni pracownicy, którzy rok, dwa lata temu wybrali emigrację, w ostatnich miesiącach wrócili i ponownie rozpoczęliśmy współpracę. Sytuacja na rynku w ostatnich miesiącach uspokoiła się. Dzięki temu rotacja w naszej firmie zmniejszyła się. Dla pracodawcy ostatnie zmiany na rynku mogą mieć jeszcze jeden pozytywny skutek — istnieje szansa, że ograniczą żądania płacowe pracowników. Wysoka ostatnio dynamika płac może więc w przyszłości nieco wyhamować. To ważne, bo koszty działalności rosną ostatnio bardzo szybko.
Łukasz Tarnawa,
główny ekonomista PKO BP
- Pracownik traci przewagę nad pracodawcą. Szacowany przez resort pracy spadek stopy bezrobocia w czerwcu to głównie efekt sezonowy. Takie tempo nie utrzyma się długo, najbliższe kwartały pokażą wyraźne wyhamowanie dynamiki wzrostu zatrudnienia. Czasy przewagi pracownika nad pracodawcą już mijają. Na szczęście spadek popytu na pracę, wywołany spowolnieniem gospodarczym, nie będzie prowadził do masowych zwolnień. Firmy mają za sobą dobry okres, więc ich sytuacja finansowa jest dobra i nie będą zmuszone do restrykcyjnego cięcia kosztów osobowych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.