W 2030 r. aż 63 proc. energii elektrycznej, w skojarzeniu z ciepłem, będziemy otrzymywać z węgla kamiennego, brunatnego i gazu ziemnego.
Pod znakiem ostrej krytyki unijnych założeń tzw. "Mapy drogowej 2050" dyskutowano w Katowicach pod auspicjami Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa o przyszłości polskiego górnictwa, a właściwie polskiej energetyki. Uczestnicy debaty "Górnictwo dziś i jutro" skupili się bowiem nie tylko na problematyce węgla kamiennego i brunatnego. Poruszono również kwestie bezpieczeństwa energetycznego kraju w perspektywie przyszłej eksploatacji gazu łupkowego, obecnej sytuacji na rynku gazu ziemnego, rozwoju odnawialnych źródeł energii i energetyki jądrowej.
- Zbyt wiele było w ostatnim czasie sygnałów od ekspertów, że grożą nam wyłączenia prądu, a z realizacją planów w sektorze energetyczno-paliwowym jest źle albo jeszcze gorzej. Dlatego zorganizowaliśmy to spotkanie, bo jako stowarzyszenie górników zajmujemy się wszelkimi rodzajami górnictwa. Chcemy przeanalizować, jak przedstawia się sytuacja kraju w poszczególnych nośnikach energii, jakie istnieją zagrożenia i jak mogą one wpłynąć na politykę energetyczną Polski. W przyszłym roku można będzie wprowadzać poprawki do dokumentu o polskiej polityce energetycznej do 2030 roku. Należy je dobrze przygotować - wskazał prof. Wiesław Blaschke, szef SITG.
Nie tylko łupkowy
Co do tego, że poprawki będą musiały być wprowadzone, wątpliwości nie miał nikt z uczestników dyskusji. Jedna dotyczyć będzie kwestii gazu łupkowego, o którym rządowy dokument "Polityka energetyczna Polski do 2030 roku" nie wspomina ani słowem.
Stanisław Rychlicki i Jakub Siemek w swym referacie zwrócili uwagę na niekonwencjonalne zasoby gazu ziemnego, którym jest metan znajdujący się w pokładach węgla.
- O ile można się spodziewać wydobycia gazu z łupków w perspektywie lat dwudziestych, to zaniechano eksploatacji metanu na obszarze Górnośląskiego Zagłębia Węglowego. Zasoby tych dwóch gazów mogą stanowić duży margines bezpieczeństwa energetycznego kraju - argumentowali w swej prezentacji.
Ireneusz Soliński z Akademii Górniczo-Hutniczej szeroko mówił o perspektywach rozwoju energetyki odnawialnej. W 2008 r. moc instalacji OZE wytwarzających energię elektryczną wynosiła w Polsce 1700 MW. Aby wypełnić zobowiązania wynikające z dyrektywy europejskiej, za niespełna dziewięć lat muszą one wzrosnąć do ponad 10 tys.
- To będzie kosztować blisko 20 miliardów złotych. Przedsięwzięcie wymaga dodatkowych działań ze strony państwa, a w pierwszym rzędzie likwidacji rozmaitych barier administracyjnych i prawnych - wyjaśniał Soliński.
Warto inwestować w górnictwo
Zdaniem ekspertów z krakowskiej AGH, w Polsce jeszcze przez długi czas przeważać będzie model węglowo-gazowy. W 2030 r. aż 63 proc. energii elektrycznej, w skojarzeniu z ciepłem, będzie otrzymywanych z węgla kamiennego, brunatnego i gazu ziemnego. Fakt ten podkreślił prof. Zbigniew Kasztelewicz.
- Branża węgla brunatnego, polskie górnictwo i elektrownie opalane tym węglem oraz krajowa gospodarka są dobrze przygotowane do wyzwań na najbliższe 50 lat. Posiadamy jako jeden z nielicznych krajów na świecie wszystkie atuty do rozwoju tej gałęzi gospodarki na następne dekady XXI wieku: zaplecze naukowe, projektowe i zasoby surowca. Najlepszym sposobem na utrzymanie wiodącej roli węgla brunatnego w wytwarzaniu energii elektrycznej w Polsce jest budowanie nowych, dużych bloków energetycznych o sprawności 45 procent, a nawet 50 procent. To się opłaci, ponieważ energia z węgla będzie dwa razy tańsza niż ta wyprodukowana z odnawialnych źródeł energii - tłumaczył Kasztelewicz.
Przerażają za to plany zeroemisyjnej energetyki i gospodarki, jakie rysuje przed nami Bruksela. Podkreślano ten fakt praktycznie podczas każdej prezentacji.
"Dla paliw stałych, w tym węgla, przyszłość nie wygląda zbyt obiecująco, a energia z atomu to dla Polski perspektywa jeszcze stosunkowo odległa" - akcentowano, zgadzając się, że zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski w oparciu o najnowsze technologie pochłonie ogromne środki. Pytanie więc, czy nasz kraj na to stać?
- Można mieć pewne obawy, zwłaszcza słuchając wypowiedzi wielu polityków, którzy bardzo ładnie mówią o tym, co trzeba zrobić. Ich słowa niestety nie mają odzwierciedlenia w czynach, a szkoda - podsumował dyskusję prof. Wiesław Blaschke, prezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.