Nowe, opublikowane właśnie zasady UE dotyczące pomocy publicznej są ciosem dla europejskiego przemysłu czystych technologii i baterii, twierdzi think tank T&E. Przepisy utrzymują zakaz subsydiowania produkcji – czyli dopłat zależnych od faktycznej wielkości produkcji – pomimo tego, że USA wykorzystały podobny mechanizm w Inflation Reduction Act, aby z powodzeniem zbudować przemysł akumulatorowy od zera i wyprzedzić Europę.
Nowe zasady pozwalają rządom na przejmowanie udziałów w firmach zajmujących się czystymi technologiami, ułatwiają pomoc dla projektów zweryfikowanych przez unijny Fundusz Innowacyjny i sugerują, że pomoc dla inwestycji zagranicznych w sektorze motoryzacyjnym będzie uzależniona od transferu własności intelektualnej i umiejętności. T&E wskazuje jednak, że nie jest to wystarczające do rozwiązania problemu konkurencyjności unijnego sektora produkcji czystych technologii.
„Unia Europejska zmarnowała ogromną szansę na uruchomienie silnego impulsu dla rozwoju czystych technologii – prostego, przewidywalnego i opłacalnego wsparcia dla produkcji w Europie. Tym, czego europejski sektor baterii naprawdę potrzebuje, jest wsparcie produkcyjne na wzór amerykańskiej ustawy IRA – tak jak obiecywała Ursula von der Leyen w planie działania dla branży motoryzacyjnej” – uważa Adam Guibourgé-Czetwertyński, dyrektor polskiego biura T&E.
T&E podkreśla, że Komisja wciąż ma szansę zaprojektować skuteczne, ogólnounijne mechanizmy wsparcia w ramach 1,8 miliarda euro, które do końca 2025 roku są jeszcze zarezerwowane na baterie w Funduszu Innowacyjnym, lub później – w ramach Funduszu Konkurencyjności w kolejnym unijnym budżecie. Nowa perspektywa finansowa ruszy jednak dopiero w 2028 roku. Nie wiadomo, ilu europejskich producentów technologii czystych dotrwa do tego momentu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.