Portugalia i część Hiszpanii po poniedziałkowej, 28 kwietnia, awarii na ogromną skalę znowu mają prąd. Nadal nie są znane przyczyny wystąpienia blackoutu, który dotknął Półwysep Iberyjski. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że winne były niestabilne moce z OZE.
Red Electrica, operator hiszpański, poinformował, że do godz. 7 we wtorek przywrócono 99,95 proc. dostaw prądu w kraju. Zaczęła też funkcjonować komunikacja. Szwankował internet i telekomunikacja.
Przerwa w dostawach prądu spowodowała panikę w Hiszpanii. Wprowadzono stan nadzwyczajny w siedmiu regionach. Ruch uliczny był utrudniony. Nie kursowały pociągi i metro, nie latały samoloty. Ludzie byli uwięzieni w windach i wagonach metra. Szpitale pracowały w trybie awaryjnym.
Hiszpania jest w czołówce krajów Europy polegającej na OZE, zielona energia odpowiada średnio za 56 procent miksu. Tymczasem im więcej energii z wiatru i słońca, tym sieć elektroenergetyczna jest mniej stabilna. Tuż przed awarią w miksie dominowała energia z fotowoltaiki - 60,64 proc. Na drugim miejscu znalazła się energia z wiatru - 12,02 proc. W sumie OZE odpowiadała za 78 proc. dostarczanej energii. Francja zwiększyła dostawy energii elektrycznej do Hiszpanii do 2000 megawatów.
Szybciej z problemem poradzono sobie w Portugalii, gdzie napięcie wróciło przed północą z poniedziałku na wtorek. Wcześniej w Lizbonie nie działało metro i kolej. Utrudnienia stwierdzono na lotniskach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.