- To na pewno hologram, a papież Franciszek już nie żyje, tylko nie chcą tego nam powiedzieć — słychać od czasu do czasu głosy sceptyków, poważających wszystkie oficjalne doniesienia na temat stanu zdrowia papieża. – Ależ nie! Żyje, chociaż, rzeczywiście źle wygląda. Przecież w internecie są zdjęcia papieża z maską tlenową na twarzy! – odpowiadają im osoby z natury ufne, wierzące w to, co widzą, zwłaszcza jeśli to są zdjęcia. Za prawdziwe biorą wszystkie teksty pisane, wszystko, co ukazuje się drukiem, wszystko, co „powiedziano w telewizji” albo opublikowano w sieci.
Owe zdjęcia papieża Franciszka, rzekomo ze szpitala Gemelli w Rzymie, do którego trafiają papieże w przypadku poważniejszych chorób, wymagających hospitalizacji, nie są jednak prawdziwe. Są fałszywe. Wymyślone przez sztuczną inteligencję.
Sieć obiegła szpitalna fotografia Franciszka w maseczce tlenowej, który siedzi na łóżku w… białej sutannie z piuską na głowie. Nikt, nawet głowa kościoła, nie leży w szpitalnym łóżku w ubraniu, zwłaszcza tym oficjalnym. Nawet papież. A skoro tak, skoro w portalach społecznościowych, gdzie zdjęcia takie najczęściej są umieszczane, zawrzało od komentarzy i dementi, to… pojawiło się kolejne zdjęcie. Tym razem Franciszek był już w piżamie. Takim zdjęciem można przekazać niemal wszystko – zatem spod przezroczystej maski na twarzy przebijała twarz pełna bólu i cierpienia. Czy to tylko radosna twórczość autora „fotografii”, który sztucznej inteligencji polecił taki właśnie obraz stworzyć, czy też chodziło o naprowadzenie opinii publicznej na pewien tor myślenia: iż papież jest tak chory, że już nigdy ze szpitala nie wyjdzie? Faktem jest, że nawet niektórzy dziennikarze, na co dzień zajmujący się innymi tematami, którzy zjechali do Rzymu, by tym razem przekazywać informacje o stanie zdrowia papieża, dopytywali watykanistów, czy to prawdziwe zdjęcia.
Tymczasem do papieża Franciszka przez ponad trzy tygodnie jego pobytu w Klinice Gemelli dostęp miało bardzo wąskie grono współpracowników: lekarzy, pielęgniarzy, ochrony osobistej i wyznaczonych pracowników kurii watykańskiej. To nie teoria spiskowa, to unikanie kontaktu z bakteriami i wirusami. W takich sytuacjach ani nie zaprasza się zawodowych fotografów, ani nie robi się selfie z papieżem. A już na pewno nie ma zgody na ich publikację. Taką zgodę za każdym razem musi wydać Watykan.
Dlaczego właśnie teraz jest dobry czas dla takich tworów sztucznej inteligencji? Spójrzmy w stronę Kliniki Gemelli i służb prasowych Watykanu. Skoro pod szpitalem stoją dziesiątki dziennikarzy, fotografów i ekip filmowych czekających na jakiekolwiek wieści, by przekazać je w świat i skoro ich redakcje naciskają na nowe, interesujące odbiorców wieści, bo to gwarantuje wzrost słupków oglądalności, klikalności i czytelnictwa, to najlepiej byłoby, gdyby papież codziennie wychylił się z okna swojego pokoju na dziesiątym piętrze szpitala: uśmiechnięty albo przeciwnie - skrzywiony w bólu. Gdyby dodatkowo komunikaty lekarskie i watykańskie były mniej medyczne, a bardziej sensacyjne, to wielu by się ucieszyło, bo mieliby czym „szyć”- jak to się określa w dziennikarskim żargonie. Na informacje dotyczące stanu zdrowia głowy państwa i przywódcy duchowego takiego formatu zawsze budzą zainteresowanie. Tyle że papież jest w szpitalu przede wszystkim człowiekiem, pacjentem, który w obliczu choroby staje się równym każdemu 88-latkowi. Przechodzi to samo, jak tysiące 88-letnich seniorów, którzy zachorowali na zapalenie płuc i to nie tylko w ostrej fazie, ale także w fazie rekonwalescencji, która nie tylko może się wydłużać, ale też jej czas i efekt jest niepewny. Konia z rzędem temu, kto w podobnym przypadku dotyczącym swojego bliskiego zażądał od lekarzy, czy i kiedy pacjent odzyska siły, otrzymał od lekarzy konkretną, pewną odpowiedź. W ciągu trzech tygodni, aż do tego weekendu, lekarze spotkali się z dziennikarzami tylko raz. Nie chcą udzielać takich konkretnych, definitywnych odpowiedzi na ich pytania – wybierają więc przekaz pisemny w postaci komunikatów, gdzie koncentrują się na faktach i nawet gdy te brzmią optymistycznie, dopowiadają, że ich prognozy co do dalszego stanu zdrowia papieża są ostrożne. Nawet u pacjenta otoczonego opieką najlepszych specjalistów, biorąc pod uwagę jego podeszły wiek i współistniejące choroby, wiele zależy od cech indywidualnych i siły organizmu. Brak konkretu jednak stanowi podłoże dla rozmaitych przypuszczeń i interpretacji. Te zaś, im dalej w świat są bardziej koloryzowane, aż stają się „pewnikami”.
Za takie pewniki wielu przyjmuje zdjęcia papieża stworzone przez AI. I już zdaje się powstawać nowy grunt dla tworzenia takich „pewników”: po czwartkowym przesłaniu Franciszka do wszystkich, modlących się za niego, a wyemitowanym przed modlitwą na Placu Św. Piotra, nie wykluczone, że powstaną fałszywe filmy przedstawiające papieża w szpitalnej sali. Sądząc po tym, jak słabo i niewyraźnie brzmiał nagrany głos papieża, zapewne i jego twarz zostanie adekwatnie do głosu wykreowana przez AI. A wówczas znowu przeczytamy w wywodach tych, którzy uznają się za najlepszych fachowców i chcą sprawić wrażenie znawców tematu, że do konklawe co prawda jeszcze trochę zostało, ale że już w watykańskich gabinetach, na korytarzach, w restauracyjkach w małych uliczkach wokół Watykanu wybór papieża trwa. A żeby podkreślić odkrywczy charakter swoich wypowiedzi, dodadzą słowo „tajny”.
I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od niewinnego zdjęcia Franciszka przechadzającego się w białej, zimowej kurtce-puchówce z kubkiem do yerba mate w ręku…
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.