W ważnej roli obsadzili gliwicką kopalnię Sośnica realizatorzy filmu dokumentalnego, emitowanego właśnie w holenderskiej telewizji publicznej NTR. Film upamiętnia górnictwo węglowe w prowincji Limburgia na południu Holandii, gdzie ostatnią kopalnię zamknięto dokładnie pół wieku temu. Aby pokazać widzom pracę górników pod ziemią, ekipa postanowiła przyjechać do Polski - poinformowała Polska Grupa Górnicza.
Film "Kurz opada" opowiada historię ośmiu limburskich kopalń, które od przełomu XIX i XX w. wydobywały w Holandii węgiel kamienny, zatrudniając 75 tys. pracowników. Pretekstem do nakręcenia czterech 50-minutowych odcinków była okrągła rocznica likwidacji zagłębia: w Sylwestra 1974 r. z kopalni Oranje-Nassau w Heerlen wywieziono ostatni wagonik węgla z Limburgii.
Holenderski reporter Winfried Baijens wraz z kamerzystą, dźwiękowcem i asystentką planu przyjechali do Polski, by sfilmować pracę pod ziemią. W Górnośląskim Zagłębiu Węglowym docierają do Konrada Kołakowskiego, historyka i etnografa z zabrzańskiej Zabytkowej Kopalni Guido.
- Byłem raczej sceptyczny i bardzo ostrożny, gdy zatelefonowali realizatorzy z Holandii. To dlatego, że w przeszłości nieraz mocno się już zawiodłem. Bywało, że w dobrej wierze pomagałem europejskim mediom nakręcić materiał o węglu, a w dniu emisji łapałem się z przerażeniem za głowę, jak można było tak tendencyjnie i nieuczciwie przedstawić temat. Niestety hejt w stosunku do węgla jest na Zachodzie powszechny – wspomina Kołakowski cytowany w komunikacie.
Jak podaje PGG, w zamyśle Holenderów wizyta miała ograniczyć się do Guido, ale Polak wytłumaczył autorom, że jeśli chcą naprawdę coś zrozumieć, muszą zjechać do prawdziwej, fedrującej kopalni. W realizacji tego planu pomogła Polska Grupa Górnicza. Dyrektor gliwickiej kopalni Sośnia Sebastian Stopa przyjął wyzwanie, a Grzegorz Choroś, szef działu BHP cierpliwie asystował ekipie telewizyjnej podczas całego dnia zdjęć na dole.
W towarzystwie Konrada Kołakowskiego przez cechownię, lampownię, markownię dotarli kolejką do przodka chodnikowego na poziomie 950 m. Filmowali budowę wyrobiska, działanie potężnego kombajnu, instalowanie urządzeń i maszyn. Uchwycili też ciężki fizyczny wysiłek, gdy młodzi górnicy przenoszą na ramionach ciężkie stalowe ringi (łuki) obudowy chodnikowej.
- Przy realizacji filmu największe wrażenie robiły na mnie historie starych górników. Ci ostatni, którzy przeżyli, fantastyczni ludzie, mający tak wiele do powiedzenia. Na Zachodzi niewiele o nich wiemy. Chociaż czytałem wiele o górnictwie, nie rozumiałem, dlaczego ci ludzie wspominali swoją pracę z takim romantyzmem. Zrozumiałem to dopiero, gdy nagrywaliśmy w Polsce i zjechaliśmy tam do kopalni – w środowisku podobnym do Limburgii, z tą samą kulturą górniczą i katolicyzmem. W polskich górnikach zobaczyłem moich wiekowych rozmówców. Jakby zatrzymał się czas - opowiadał holenderski reporter.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu braku związku z tematem.