Wśród prawie 140 pocztowych sportowców w gołębniku Jana Długosza jest uprzywilejowana grupka - jak je nazywa - dziadków. W trakcie codziennej krzątaniny wśród swojego stadka giszowiecki hodowca gawędzi z dziadkami, a one siadają mu na przedramieniu i wydziobują ziarno wprost z dłoni.
- Zasłużyły sobie na specjalną emeryturę. Jeśli w 69 konkursach w ciągu sześciu lat jeden z dziadków wracał do gołębnika z punktami, to coś mu się przecież ode mnie należy - uśmiecha się Jan Długosz.
W życiu 56-letniego Jana Długosza gołębie pocztowe były zawsze obecne.
- Urodziłem się w Bogucicach. Koło domu - jak to jeszcze wtedy w rodzinie górniczej bywało - trzymało się króliki, kury, świnkę, a przez jakiś czas nawet dwa barany. Z tymi ostatnimi była zresztą niezła komedia, bo dość głośno przypominały o swojej obecności. No i zawsze były też gołębie. Bywało, że mama gderała na te ostatnie. Nie ma pieniędzy, a one kosztują - fukała gniewnie na ojca. Cóż, w 7-osobowej rodzinie nigdy się specjalnie nie przelewało. Ale gołębie jak były, tak pozostały - wspomina hodowca.
- Z tymi prezesurami to jest trochę tak, jak z koniem pociągowym. Jak dobrze ciągnie, to mu się dokłada - nie tyle narzeka, ile żartobliwie opowiada o swoich licznych obowiązkach, wypełniających codzienność górniczego emeryta pośród takich jak on pasjonatów pocztowych sportowców.
Fedrowanie w kopalni Wieczorek zakończył trzynaście lat temu.
- Na emeryturę przeszedłem po 25 latach w ścianach i przodkach. Zaczynałem - jak to się mówi - od ślepra, z czasem dochodząc do rabunkarza i górnika strzałowego. Po wyjechaniu z ostatniej dniówki zapomniałem, jak wygląda na dole. Nie wyobrażam sobie siebie „fedrującego” pod sklepem z flaszką piwa, aż zabraknie wozów - podkpiwa z gnuśności niektórych dawnych kolegów.
Skrzydlata menażeria nigdy nie pozwala mu zresztą na taką bezczynność.
- Bywało, że człowiek wracał z kopalni zajechany, ale cóż, trzeba było iść do gołębi. Chciały jeść i koniec - opowiada.
Zagadnięty o tę radość, mówi, że to najczęstsza ciekawość, z jaką się spotyka. Jest o nią dopytywany nawet na spotkaniach przyjaciół ze szkolnej ławy. Owszem, bogata kolekcja medali i pucharów, zdobyta przez jego pocztowych czempionów, to na pewno powód do satysfakcji.
- Tydzień spędzony z paczką fantastycznych przyjaciół, w gronie identycznych pasjonatów nie tylko z Europy. Przy okazji zwiedziło się królewski Wersal, zobaczyło wieżę Eiffla...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.