Rozmowa z JANEM CZYPIONKĄ, dziennikarzem, fotografem, autorem albumu „Życie podejrzane”
Lada dzień na rynku księgarskim ukaże się album fotografii „Życie podejrzane”. Tytuł publikacji jest niejednoznaczny. Życie może być podejrzane przez aparat fotograficzny, ale ktoś może też prowadzić podejrzane życie, w którym nie wszystko mu się ułożyło...
Ten album to zapis codzienności mieszkańców zapomnianych dzielnic śląskich miast. Mimo bliskich relacji z bohaterami, mam świadomość, że poprzez moje fotografie jedynie podglądam ich świat... Tak należy interpretować tytuł.
Skąd pomysł na album? I gdzie były robione zdjęcia?
Lipiny, Chropaczów, Kaufhaus, Kolonia Zgorzelec, Bobrek – do tych dzielnic przyjeżdżam od wielu lat. Zaczęło się to pewnego dnia, kiedy pojechałem tam z francuskim fotoreporterem Sébastienem Husté, który po raz pierwszy znalazł się na Śląsku. Chciałem mu pokazać coś ciekawego i trafiliśmy właśnie do Lipin. Spacery po tych dzielnicach przekształciły się z czasem w coś w rodzaju happeningu. Przyjeżdżałem tam z wydrukowanymi odbitkami poprzednich zdjęć moich bohaterów, aby im je pokazać.
Powstawały w ten sposób kolejne fotografie, na których pozowali ze swoimi podobiznami. Część tego cyklu miałem okazję prezentować podczas jednego z finałów konkursu Śląskiej Fotografii Prasowej w Katowicach, a w większym zestawie w trakcie jubileuszowego FotoArtFestivalu w Bielsku-Białej w roku 2023 oraz na wielu wystawach, między innymi w Rybniku, Mysłowicach, Katowicach, Włocławku, Świętochłowicach.
Odwiedzałem bohaterów albumu od kilku lat także w ich mieszkaniach, ponieważ fotografowanie jedynie na ulicy to jest jednak za mało. W ten sposób powstało wiele sesji fotograficznych, podczas których wysłuchałem historie ich życia.
Na temat tych dzielnic narosło wiele legend i uprzedzeń...
Bywało początkowo, że spotykałem się ze sporą rezerwą. Nikt nie lubi, kiedy po jego terenie spaceruje obcy z aparatem fotograficznym, ale kiedy bohaterowie zobaczyli, kto jest na zdjęciach, rozpoznali tam siebie albo swoją rodzinę, od razu sytuacja się zmieniała, rodziła się nić porozumienia. Pomyślałem wtedy, że z tej pracy może powstać coś więcej. I stąd pomysł na album.
Iskrą, która zapaliła ten projekt, było zupełnie przypadkowe zdjęcie, które zrobiłem w Świętochłowicach pewnemu mężczyźnie na ulicy. Opublikowałem je na Facebooku i na drugi dzień znalazłem dość długą odpowiedź, którą mój bohater wpisał pod postem. Mówiąc krótko – zareagował entuzjastycznie. Nawiązałem z nim kontakt, on dał mi namiary do innych ludzi i rodzin. To spotkanie z Wilusiem było bezpośrednim impulsem do wydania albumu. Poprosiłem go, żeby napisał przedmowę do albumu, chciałem w ten sposób podkreślić jego udział. I on zrobił to, po śląsku, z czego się bardzo cieszę.
Kompozycja albumu podkreśla, że zdjęcia były robione przez wiele lat, i pokazuje, że chętnie wraca pan do swoich bohaterów.
Fotografia, która rejestruje chwilę, od razu staje się dokumentem, zapisem historii, tej wielkiej, jak i tej prostej, codziennej. Zawsze wracam do swoich bohaterów, ale ich losy są przeróżne, czasem nawet sąsiedzi nie wiedzą, gdzie można ich dzisiaj znaleźć. Wielu ludzi, z którymi rozmawiałem i fotografowałem, nie pamięta tego faktu, ba, są też tacy, którzy nie rozpoznają się na zdjęciach. Długo szukałem pani Basi, która przed laty opowiedziała mi historię swojego życia. Nie mogłem jej znaleźć i kiedy pojechałem na procesję Bożego Ciała do Lipin, niespodziewanie spotkałem ją na ulicy.
Były też smutne przypadki. Poznałem pana Marka z Kaufhausu, bardzo uczynnego człowieka, który pomagał sąsiadom i był zarazem malowniczą postacią. Po pięciu latach odnalazłem go. Nie widział na jedno oko, miał wypadek w pracy. Pamiętał doskonale sesję sprzed lat. Zrobiłem mu kolejne zdjęcia, a dosłownie dwa tygodnie po tej drugiej sesji pan Marek odszedł. Zdjęcie w momencie, kiedy się je wykonuje, być może nie ma żadnej wartości, ale już dosłownie chwilę później staje się dokumentem, który utrwala rzeczywistość. Mam w albumie fotografie kilku bohaterów, których już nie ma wśród nas.
Czy trudno było zdobyć zaufanie bohaterów zdjęć?
Pewnego razu chciałem zrobić zdjęcie licznego grona przed familokiem. Wyraźnie było widać, że grupa ma przywódcę, że tylko z nim trzeba rozmawiać. On decyduje o tym, czy towarzystwo zgodzi się na zdjęcie, czy nie. Mężczyzna wyraził aprobatę, dodał, że on tutaj „jest legalnie”. Zainteresowało mnie to, nie wiedziałem, o co chodzi. A on tłumaczył, że jest na przepustce, że chodzi o jakieś „takie tam głupotki”.
Spotkałem tego pana na ulicy po kilku latach. Tym razem był ubrany bardzo elegancko i zgodził się na publikację poprzednich zdjęć. Okazało się, że wyszedł na prostą. Mam z tego ogromną satysfakcję, bo w dużej mierze utożsamiam się z moimi bohaterami, mimo że to nie jest przecież mój świat.
Dzielnice, które pan pokazuje, jedni uważają za przeklęte, a dla innych są po prostu piękne. Fotografie w albumie pokazują Śląsk nie tylko jaki był, ale i jaki jest. Niektórzy odbiorcy tego wydawnictwa mogą się dziwić, że w „złych” dzielnicach mieszkają szczęśliwi, uśmiechnięci ludzie...
Mieszkają tam ludzie, którzy się w tych dzielnicach urodzili, wspominają czasy świetności, ale i tacy, którzy zostali tam przesiedleni, bo np. nie płacili czynszu. Nie zawsze ich podejście do otoczenia jest tożsame...
Czasem dzieje się coś dobrego, jak w przypadku zrewitalizowanej Kolonii Zgorzelec – przechadzają się tam studenci i podziwiają efekty, ale w wielu miejscach pogłębiają się niestety enklawy biedy. Kamienice grożą zawaleniem, trzeba dużo pieniędzy, żeby te miejsca odnowić.
Lipiny się sypią. Nie widzę, żeby rewitalizacja szła jakoś kompleksowo czy systemowo. Kręcone są filmy, bo tam mamy naturalną scenerię pokazującą lata 50., czy nawet przedwojenne. Rewitalizacja budynku byłej dyrekcji huty to na razie jedyna jaskółka, która nie czyni wiosny.
Urzekło mnie, że na tych zdjęciach wszyscy są razem, nie zamykają się w swoich mieszkaniach. Siedzą przed familokami, rozmawiają, piją piwo, pilnują dzieci. Co pana najbardziej fascynuje w śląskich dzielnicach?
Ta wspólnota jest często iluzoryczna. Wiele razy spotkałem się z sytuacją, że moi bohaterowie wyjechali gdzieś na zawsze. Mieszkanie w tych dzielnicach nie jest ich marzeniem ani życiowym celem. Cenię bardzo tych ludzi, którzy pozornie są outsiderami, ale jak się potem okazuje, bardzo dobrze sobie radzą w życiu. Lubię z nimi nawiązywać kontakt.
Sądzę, że najlepiej na temat bohaterów mojego albumu napisała w przedmowie albumu dr Beata Piecha-van Schagen: „Fotograficzne oglądanie, podglądanie przestrzeni mentalnej mieszkańców miejsca, z którego w ciągu ostatnich 20 lat intensywnie wypłukiwane są ślady węgla, koksu i stali, a robotnicze familoki stają się areną równie intensywnych procesów społecznych, jest trudne. Rozgoryczenie, rozczarowanie, żal po utracie miejsca przynależności staje się często nieprzepuszczalną warstwą ochronną mieszkańców poprzemysłowych dzielnic Górnego Śląska” .
Dlaczego zdjęcia są wyłącznie czarno-białe? Śląsk jest przecież też kolorowy.
Nie do końca odróżniam kolory. Poza tym uważam fotografie czarno-białe za bardziej autentyczne, mimo że istotnie, świat nie jest czarno-biały. Według mnie kolor rozprasza, jeśli chodzi o odbiór fotografii. Mirosław Neinert, dyrektor Teatru Korez, tak odpowiedział na to pytanie: „Co to było, dlaczego te czarno-białe fotografie przykuły mnie do ekranu? Poruszyły jakąś czułą strunę, przywołały dzieciństwo, wywołały tęsknotę za człowiekiem. Człowiekiem prawdziwym, często zniszczonym życiem, pokiereszowanym i poobijanym, a przecież patrzącym nam przez Jankowy obiektyw prosto w oczy i mówiącym: „No i co tak się dziwisz? Taki jestem i nikogo nie udaję”.
Kiedy album „Życie podejrzane” trafi na półki księgarskie?
Wydawnictwo Silesia Progress już prowadzi sprzedaż wysyłkową. Premiera połączona z prezentacją autorską odbędzie się na scenie głównej Targów Książki w Katowicach 8 listopada 2024 r. o godzinie 15.00, na którą wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam.
Album „Życie podejrzane” ukazał się pod patronatem prasowym Wydawnictwa Gospodarczego, wydawcy „Trybuny Górniczej” i portalu netTG.pl Gospodarka-Ludzie
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.