- Są oficjalne dokumenty Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które już dzisiaj prognozują deficyt energii elektrycznej, spowodowany niezdolnością do wytwarzania przez system energetyczny w tak zwanej podstawie. O tyle jest to niebezpieczne, że nie mamy technicznej zdolności do importu energii elektrycznej z zagranicy, ponieważ brakuje połączeń transgranicznych, mniej więcej 10 TWh rocznie. Po drugie żaden kraj ościenny nie ma takiej nadwyżki energii, żeby mógł ją nam sprzedać – podkreśla Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.
- Jeśli już dziś nad tym się zastanowimy i uchowamy te zdolności energetyczne w energetyce węglowej, którymi dysponujemy, nie pozbawimy się do końca dostępu do surowców energetycznych i zmodernizujemy swoje sieci przesyłowe, to nie będziemy się mieli czego obawiać - dodaje.
Do chwili obecnej nikt nie był stanie w miarę precyzyjnie zaplanować okresu funkcjonowania kopalń węgla w Polsce.
- Wszyscy mają na ten temat jakiś pogląd. Moim zdaniem rzeczywistość będzie brutalna. To się stanie wcześniej niż niejednemu się wydaje, chyba, że zmądrzejemy – tłumaczy dalej Jerzy Markowski.
W jego opinii doczekamy czasów, w których przeciwko Zielonemu Ładowi protestować będą najgłośniej ekolodzy. Zacznie się obserwowanie lotów ptaków w pobliżu elektrowni wiatrowych i powstanie problem złomowania paneli fotowoltaicznych.
- Tych problemów nie unikniemy. Na razie mamy w Polsce dostatek zasobów energetycznych i nie powinniśmy ich niszczyć, dopóki nie stworzymy dla nich realnej alternatywy. Z latami i kolejnymi doświadczeniami przybywa nam niestety coraz więcej motywacji sprzyjających zamykaniu kopalń. Bezpieczeństwo załóg górniczych to nowy rodzaj kryterium. Są też kryteria technologiczne i ekonomiczne. Nie mamy na to wszystko pomysłu. Martwi mnie, dziwi i oburza, że wszyscy stajemy bezradni wobec losów najlepszej polskiej kopalni Bogdanka, fedrującej w komfortowych warunkach. Jeśli z takim problemem nie jesteśmy sobie w stanie poradzić, to bardzo źle wróży na przyszłość. Im wyższy poziom władzy, tym niższy poziom kompetencji. Przełożony musi mieć świadomość, czego może wymagać. Musi posiadać taki poziom kompetencji, aby mógł mieć zdolność do kreowania celu. Cóż, kiedy odpowiedzialność i wyobraźnia kończy się na kierowniku ruchu zakładu górniczego, który ma co najwyżej dylemat w stylu, ile nafedrować węgla dziś, a co najwyżej jutro. Po prostu, jesteśmy słabi – podsumowuje Jerzy Markowski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu braku związku z tematem.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu braku związku z tematem.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu braku związku z tematem.
Zawsze możemy zacząć się szeroko uśmiechać....
A co z Kopalnia Bobrek? Przecież niby pokłady niebezpieczne i co? Zamykają? I co dalej? A dalej koncesje na wydobycie tego samego pokładu dostaje prywatna spółka. Przecież.to jest wszystko ukartowane. Ale czego możemy się spodziewać po wiejskiej? Wieśniaków właśnie Tragedia będzie jak się nie obudzimy. Uzależnimy się od innych państw, a historia już pokazała że nie można liczyć na nikogo.
Nie pozwolili Australijczykom na budowę kopalni niedaleko Bogdanki, zaniechali budowy szybu w Bogdance. przypominam, że to nie wina Tuska bo go w Polsce wtedy nie było . Lubelszczyzna miała szansę na dwie kopalnie a nie będzie miała wcale i to będzie wina Tuska
Brakuje połączeń transgranicznych, to co robiło PSE przez ostatnie 25 lat?
Oczywiście związki zawodowe są beż winy.
Przecież nam nie trzeba wojny żeby się wykończyć, wystarczy obecność w unii.