W związku z tąpnięciem, do którego doszło w ruchu Rydułtowy, wśród górników coraz częściej słychać obawy, że kopalnia podzieli los bytomskiego Bobrka. Czy ten strach jest słuszny?
Przypomnijmy, że kopalnia Bobrek musiała skrócić swoje życie o 15 lat. Okazało się, że ze względów bezpieczeństwa w polu Bobrek-Miechowice 1 nie można już prowadzić wydobycia. Po lipcowej katastrofie, do której doszło w ruchu Rydułtowy (część kopalni ROW), tam również pojawiły się obawy o przyszłość zakładu.
Przed tąpnięciem ruch Rydułtowy prowadził wydobycie dwiema ścianami. Pierwsza w pokładzie 712+713 w partii E1, czyli w rejonie, gdzie miało miejsce tąpnięcie, została na razie wyłączona. Wciąż pracuje druga ściana w oddalonej o 2 km partii E2 – tam również warunki są trudne. – Ściana prowadzona jest w warunkach II stopnia zagrożenia tąpaniami i IV kategorii zagrożenia metanowego. Dokładamy wszelkich starań oraz stosujemy wszelkie możliwe środki, zarówno profilaktyki aktywnej, jak i pasywnej, w celu zapewnienia bezpieczeństwa pracującej tam załogi – poinformowali przedstawiciele Polskiej Grupy Górniczej.
Warto przypomnieć, że to wszystko dzieje się prawie 1200 m pod ziemią. To możliwe dzięki budowie nowego poziomu, który nie tylko dał dostęp do perspektywicznego złoża z dobrej jakości węglem, ale również miał przedłużyć życie kopalni. Nowy poziom 1150 został uruchomiony w 2017 r. i stał się jednym z najgłębiej położonych poziomów wydobywczych w polskim górnictwie. Jego uruchomienie wiązało się z pogłębieniem szybu Leon IV z głębokości 1076 m do 1210 m. Czy teraz ta głębokość i coraz trudniejsze warunki mogą okazać się zgubne? Górnicy coraz częściej zastanawiają się, czy Rydułtowy mogą podzielić los Bobrka.
– Takie ryzyko rzeczywiście jest i obawy są rzeczywiście słuszne. Z jednej strony ludzie się obawiają, że kopalnia zostanie zamknięta, a z drugiej często też obawiają się tam pracować. Z tego, co wiem, to tam są dwa rejony, gdzie kopalnia mogłaby prowadzić fedrunek – E1, który został dotkliwie zdewastowany tym tąpnięciem, oraz drugi E2, gdzie też występują tąpania. Z drugiej strony w Polsce nie ma kopalń bezpiecznych. To samo mogło się zdarzyć na kopalni Wesoła czy kopalni Staszic, czy też na wielu innych, na których prowadzimy wydobycie – argumentuje Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80.
– Te ostatnie zdarzenia były bardzo gwałtowne i bardzo dewastujące, ale z tego typu zdarzeniami – a są to absolutnie nieprzewidywalne zdarzenia – jest tak, że one mogą wystąpić z jakimś nasileniem, a potem przez kilka, kilkanaście lat może się tam nic nie dziać. Tę kopalnię trzeba w tej chwili prowadzić pod szczególnym nadzorem i to jest możliwe. Ona musi realizować określony postęp, nie wolno się tam spieszyć. W moim mniemaniu ta kopalnia powinna dostać szansę, powinna fedrować właśnie w takim trybie szczególnego nadzoru. Tam jeżeli będziemy fedrować, to na jednej ścianie, a jakiegoś rozwiązania na dłuższą metę trzeba być może szukać w realizowanym już połączeniu z kopalnią Marcel – wskazuje związkowiec.
Jak dodaje Ziętek, takie rozwiązanie jest konieczne, żeby zachować miejsca pracy.
– Jak mówiłem, wszystkie nasze kopalnie się niebezpieczne, dlatego casus Bobrka jest niebezpieczny, bo w takim trybie możemy w ciągu pół roku zlikwidować każdą kopalnię. Natomiast, tak jak wiele razy wypowiadałem się cierpko na temat zdolności naszego managementu, tak w tym wypadku wierzę, że inżynierowie górniczy i dozór najwyższego i średniego szczebla wykażą się dużą odpowiedzialnością i będą znajdować rozwiązania, które pozwolą tego typu niebezpieczeństwa w dużym stopniu eliminować – dodaje Ziętek.
Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i górniczy ekspert, podkreśla, że kopalnia Rydułtowy po to pogłębiała swój szyb i udostępniała nową partię złoża, żeby prowadzić tam wydobycie w kolejnych latach.
– Poza tym kopalnia weszła w to złoże, żeby wydobycie nie podlegało wpływom wcześniejszej eksploatacji. Boję się, że casus Bobrka wykreował metodę, że teraz wszędzie, gdzie jest ciężko, będziemy kombinowali, jak taką kopalnię zamknąć. Każde takie ustępstwo jest kapitulacją i dowodem na niekompetencję. Od tego jesteśmy inżynierami, żeby umieć sobie z tym poradzić. W Polsce 80 procent węgla pochodzi z pokładów silnie metanowych, 60 proc. z pokładów tąpiących. To co, pozamykamy te wszystkie kopalnie? – mówi Markowski.
Wskazuje też na różnice pomiędzy Bobrkiem i Rydułtowami. – Bobrek to jest obszar górniczy o wielkości ponad 7 km kw., natomiast Rydułtowy to jest ponad 50 km kw. To jest zupełnie inna skala mechaniki górotworu i gospodarki złożem, który daje kopalni w Rydułtowach o wiele większe możliwości – podkreśla Markowski.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.