W przypadku konieczności wyłączenia części jednostek wytwórczych, wobec unijnej reformy rynku energii elektrycznej, zapewnimy miejsca pracy dla ich załóg - powiedział PAP prezes Tauronu Grzegorz Lot. Przypomniał, że nie zapadły jeszcze wiążące decyzje ws. terminów wyłączeń bloków węglowych.
W rozmowie z PAP szef Tauronu odniósł się do pytania o terminy zakończenia pracy elektrowni węglowych koncernu m.in. w kontekście unijnych regulacji zakładających, że w 2050 r. nastąpi dekarbonizacja europejskiego przemysłu. Lot podkreślił, że celami Unii Europejskiej są niezależność energetyczna i dekarbonizacja; w tym kontekście Tauron stoi przed ogromnym wyzwaniem - do 2050 r. 100 proc. energii zużywanej przez klientów ma pochodzić z odnawialnych źródeł i atomu.
Proces transformacji energetycznej w Polsce już trwa. - W krajowym systemie elektroenergetycznym widać znaczący przyrost mocy zainstalowanych w OZE. Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju kluczowe jest utrzymanie źródeł dyspozycyjnych, które zagwarantują bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej - zaznaczył prezes.
Przypomniał, że do czasu uruchomienia elektrowni jądrowych jednostkami stabilizującymi system i zapewniającymi jego bezpieczeństwo są bloki węglowe. Zapewniają one stabilność dostaw w okresach braku generacji fotowoltaicznej, przypadającej na poranne i wieczorne szczyty zapotrzebowania. Jako dyspozycyjne źródła energii zapewniają też ciągłość dostaw w przypadku wahań lub braku generacji źródeł wiatrowych.
Jednocześnie energia wyprodukowana w OZE ma pierwszeństwo w sieci, więc wypiera z systemu bloki węglowe, zwłaszcza mniejsze i starsze, które nie pracują już w jego podstawie, a jedynie jako jednostki uzupełniające.
Pytany o paradoks, w którym bloki węglowe są potrzebne, aby gwarantować bezpieczeństwo dostaw, a z drugiej strony nie ma kto pokrywać kosztów ich funkcjonowania, szef Tauronu stwierdził, że w najbliższych latach dyspozycyjne moce węglowe będą niezbędne w systemie dla zagwarantowania pewności dostaw energii elektrycznej w czasie niskiej generacji z OZE.
- Obecnie podstawową rolą bloków węglowych klasy 150 czy 200 MW nie jest ciągła praca, a świadczenie gotowości do pracy tak, by w momencie kiedy brakuje generacji z OZE, móc je uruchomić i zagwarantować pokrycie bieżącego zapotrzebowania na energię elektryczną. W ostatnich latach widać wyraźną zmianę w sposobie eksploatacji tych jednostek. Przy takiej charakterystyce pracy, nie mamy szans na pokrycie generowanych przez nie kosztów. Do końca 2025 r. mamy wsparcie z Rynku Mocy, ale jeszcze nie wiemy, co czeka nas dalej - zastrzegł.
Odnosząc się do kwestii przyszłości pracowników bloków węglowych Lot przypomniał, że w grudniu ub. roku Komisja Europejska, Parlament Europejski i Rada osiągnęły porozumienie ws. reformy rynku energii elektrycznej. Unia Europejska zgodziła się na przedłużenie możliwości wsparcia dla bloków węglowych do 2028 r., na określonych zasadach.
- Zabiegamy o szybkie przeprowadzenie aukcji uzupełniających na Rynku Mocy na lata 2026-2028, ponieważ pomoże to pokryć koszty stałe bloków, a co za tym idzie - pozwoli na planowanie dalszej działalności tych jednostek. Zabiegamy także o wypracowanie innych niż Rynek Mocy, krajowych dedykowanych mechanizmów pozwalających na finansowanie utrzymania tych jednostek - wskazał szef Tauronu.
- Chociaż nie zapadły jeszcze wiążące decyzje, analizujemy różne scenariusze, także ten, w którym nasze bloki węglowe klasy 150 i 200 MW zostaną uznane za niepotrzebne z końcem 2025 r. Musimy przygotować się na wszelkie ewentualności, ponieważ naszym bezwzględnym priorytetem jest zapewnienie stabilności życiowej naszym pracownikom - zadeklarował.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Zapewnimy miejsca pracy przy zbiorach szparagów... Wymagany jedynie giętki kręgosłup....