W 2023 roku Jastrzębska Spółka Węglowa wyprodukowała 13,5 mln ton węgla. To najgorszy wynik od lat. Czy to oznacza, że ambitne plany powrotu do wydobycia przekraczającego 16 mln ton można odłożyć na półkę?
Dzięki opublikowanym w styczniu danym produkcyjnym za ostatni kwartał minionego roku można już policzyć, jakim wynikiem JSW zamknęła 2023 rok. Kopalnie spółki w minionym roku wyprodukowały łącznie 13,51 mln ton węgla – w tym 10,88 mln ton węgla koksowego oraz 2,63 mln ton węgla energetycznego. To najgorszy wynik od 2015 roku, kiedy produkcja roczna przekraczała 16 mln ton. Najlepszy pod tym względem był 2016 rok, kiedy kopalnie spółki wyprodukowały łącznie 16,84 mln ton – w tym 11,58 mln ton węgla koksowego oraz 5,23 mln ton węgla do celów energetycznych. Później produkcja już spadała, oscylując ostatecznie wokół 14 mln ton.
Co od tego czasu się zmieniło? Na pewno istotną zmianą był fakt, że od 2017 roku produkcję zakończyła kopalnia Krupiński, która została przekazana do likwidacji. Jednak biorąc pod uwagę perspektywę na kolejne lata, jeszcze bardziej istotne znaczenie ma fakt, że po węgiel trzeba sięgać coraz głębiej – średnia głębokość eksploatacji w kopalniach JSW wynosi około 800 metrów, a duża część ścian pracuje już nawet głębiej niż kilometr pod ziemią. To sprawia, że górnikom pracę coraz bardziej utrudniają warunki, które zmuszają do radzenia sobie z rosnącą skalą zagrożeń naturalnych występujących pod ziemią, zwłaszcza z zagrożeniem metanowym. Jak pokazała historia, to może prowadzić nie tylko do ograniczenia wydobycia, ale również tragicznych następstw, czego przykładem są m.in. tragedie w ruchu Zofiówka i kopalni Pniówek. Te katastrofy wciąż mają wpływ na mniejszą produkcję JSW, a do tego doszły kolejne zdarzenia, tj. pożary w kopalniach Pniówek i ruchu Knurów. Niestety takie zdarzenia nasilają się wraz ze zwiększaniem głębokości wydobycia, co nie jest dobrym prognostykiem na przyszłość.
Kłopoty produkcyjne JSW to także fiasko projektu Bzie-Dębina. Przypomnijmy, że kopalnia miała produkować 2,5 mln ton węgla rocznie, ale przedstawiciele JSW już dziś jasno mówią, że nic z tego nie będzie.
Niemniej jednak nie wycofują się z ambitnych planów, które zakłada Strategia JSW na lata 2022-2030. Według tego dokumentu produkcja w 2030 roku ma wynieść 16,1 mln ton węgla.
– W perspektywie strategicznych JSW podtrzymuje dojście celu produkcji do poziomu 16 mln ton – argumentował w listopadzie minionego roku wiceprezes JSW ds. technicznych i operacyjnych Edward Paździorko.
Czy zrealizowanie tych ambitnych planów jest jeszcze możliwe?
– Takie zapowiedzi mają raczej charakter polityczny, ponieważ teraz ważą się losy kadr w górnictwie, choćby w wyniku zmian politycznych. Perspektywy produkcyjne JSW wymagają rzetelnej weryfikacji, bowiem w międzyczasie mamy już żywe dowody na to, że niełatwo je osiągnąć, a dowodem na to jest zmniejszenie wydobycia po wszelkiego rodzaju katastrofach i awariach, m.in. na Pniówku czy Zofiówce. Poza tym rozjechało się z rzeczywistością planowanie wydobycia uwzględniające wzrost wydobycia wynikający z eksploatacji zakładu górniczego Bzie. To okazało się wizją i fikcją i to również musi zostać zweryfikowane – zastrzega Jerzy Markowski, były wiceminister przemysłu.
– Nie ulega wątpliwości, że jest to region, w którym można szukać węgla koksowego, gdyby oczywiście taka była wola polityczna rządu. Natomiast zwiększenie wydobycia o 2-3 mln ton jest równoznaczne z produkcją jednej dużej nowej kopalni, której przecież nikt w Polsce nie wybuduje – dodaje.
Również w ocenie przewodniczącego WZZ „Sierpień 80” Bogusława Ziętka, zwiększenie wydobycia przez JSW nie jest możliwe bez sięgnięcia po węgiel z nowych złóż. Związkowiec radzi jednak, aby spółka sięgnęła po zasoby istniejących już kopalń.
– Wydobywamy coraz mniej węgla koksowego pomimo tego, że moglibyśmy go sprzedawać w Unii Europejskiej. Moglibyśmy wykorzystać potencjał JSW do poziomu 16-17 mln ton, gdybyśmy mieli gdzie ten węgiel w Jastrzębiu wydobywać. Niestety nie mamy, bo kopalnie JSW to są kopalnie, które są już wyeksploatowane w znacznym stopniu. Nowe nadzieje, które wiązano z kopalnią Bzie, całkowicie rozminęły się z rzeczywistością. Ten ruch będzie likwidowany, bo nie rokuje na przyszłość. Chyba nie ma lepszego pomysłu niż skorzystać z kopalń, które są już zbadane, pracują, są w ruchu, posiadają całą infrastrukturę. Takimi kopalniami, które posiadają zasoby węgla koksowego, są Halemba i Bielszowice, które zresztą pracują na tym samym złożu, co należąca do JSW kopalnia Budryk, co oznacza, że mogłyby korzystać wspólnie z infrastruktury – szybów, przewietrzania, wentylacji itd. To powinni przeanalizować specjaliści. Innym sposobem na zwiększenie wydobycia jest sięgnięcie po złoża zamkniętej kopalni Dębieńsko – argumentuje związkowiec.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Mam prośbę... Nie dawajcie tu wywiadów tego nieudoła Ziętka... Od kilku lat wciska pod JSW Bielszowice i Halembe.. Jak ten pan jest takim jasnowidzem proszę bardzo niech kupuje kopalnie za 1 zł i niech je prowadzi.. Cooo wywiad to te same brednie..
Takie pytanko może nie na temat ale powiedzcie mi czemu górnicy dostają 8ton węgla (deputatu) przecież kto spala 8ton węgla w dzisiejszych czasach, kiedyś może tak jak domy były mniej szczelne itd ale dzisiaj to się kupy nie trzyma Ile ton idzie nie potrzebnie na tysiące górników.