Gram w orkiestrze na tenorze, to już prawie 58 lat – mówi Kazimierz Górny. Przyszedł do pracy w kopalni, gdy miał 18 lat, aby odrobić wojsko. I tak zostało, rozpoczął pracę na KWK Katowice. – Takie były czasy, odpracowałem wojsko i na kopalni zostałem aż do emerytury – wspomina z uśmiechem pan Kazik. W książeczce ubezpieczeniowej ma tylko jedną pieczątkę z zakładu pracy.
– Choć jestem na emeryturze 33 lata, to mam mniej czasu niż wtedy, gdy pracowałem. Zawsze jest jakieś zajęcie: to granie, to ogródek, wnuki wożę do szkoły – opowiada.
Pan Kazimierz pracował 700 m pod ziemią, przy wydobyciu węgla, jako kombajnista, głównie na nocki.
– Mnie się udało do emerytury przepracować na jednej kopalni. Ale ci, co zostali, to wiem, że nawet w kilku kopalniach pracowali – mówi nasz rozmówca.
Miłość do muzyki wyniósł z domu, tata grał i jego czterech braci też. – Najmłodszy brat jest profesorem w akademii muzycznej. Moi synowie Grzegorz i Piotr grają, córka skończyła studia muzyczne – mówi z dumą pan Kazimierz.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.