Najodleglejsze fronty w kopalniach Południowego Koncernu Węglowego dzieli od podszybia po kilka kilometrów. Górnicy najpierw jadą więc 5 km tzw. pulmanami, później przesiadają się na kolejki, by wreszcie ostatni kilometr do ściany przemierzać pieszo. To powoduje spore przerwy, kiedy kosztowne maszyny bezczynnie czekają na wymianę załogi. Z myślą o lepszym wykorzystaniu sprzętu zarząd spółki rozmawia ze związkowcami o pięciozmianowej organizacji pracy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.