Równo cztery lata temu u naszych południowych sąsiadów doszło do katastrofy górniczej, w której życie straciło 13 górników - 12 Polaków i jeden Czech. Ponadto 10 osób zostało rannych. Dramat rozgrał się w czeskiej kopalni ČSM w Stonawie. Wybuch metanu na poziomie 800 wyrwał wszystkich ze świątecznego nastroju i sprawił, że uwaga była skierowana na tę czeską wieś położoną w pobliżu Karwiny. O ofiarach katastrofy z 2018 r. przypomina granitowy obelisk w kształcie łzy, który odsłonięto w 2019 r. w centrum Stonawy z inicjatywy lokalnych władz i koncernu OKD.
Do tragedii doszło o godz. 17:16. Stwierdzono, że w rejonie, w którym doszło do zdarzenia, pracowało 23 górników, w tym 22 Polaków. Skierowano tam trzy zastępy ratownicze oraz lekarzy. Na miejsce dotarli po ok. 20 minutach. Ich akcja była utrudniona ze względu na warunki panujące w wyrobisku po wybuchu. Tego dnia udało się odnaleźć 10 rannych oraz jedno ciało. Poszkodowani trafili m.in. do szpitali w Karwinie i Ostrawie. Do Czech – parę godzin po informacji o wybuchu – zostały skierowane zastępy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Dzień później do kopalni przyjechali premier Polski Mateusz Morawiecki i premier Czech Andrej Babiš. Niestety 21 grudnia akcję poszukiwawczą trzeba było zawiesić z powodu warunków zagrażających życiu ratowników. Zapadła decyzja o budowie tam, które miały odciąć rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. Powstały one w dniach 22-23 grudnia. Do rejonu zaczęto podawać azot. To sprawiło, że warunki umożliwiały penetrację miejsca zdarzenia przez zastępy. Wówczas udało się odnaleźć i wywieźć na powierzchnie trzy ciała. Niestety potem akcję trzeba było przerwać na prawie cztery miesiące. Powodem była rosnąca temperatura, stężenie gazów i ryzyko powtórnego wybuchu.
W kwietniu 2019 r. na bazie pomiarów ustalono, że pożar został ugaszony. Czeski nadzór górniczy wydał zgodę na wznowienie akcji. W jej ramach zaplanowano wydostanie pozostałych ciał, zabezpieczenie zamkniętego rejonu i przywrócenie w nim właściwej wentylacji i likwidację tam. 23 kwietnia wydobyto ciało pierwszego górnika. Znajdowało się w pobliżu tamy izolacyjnej, którą w zamkniętym wcześniej wyrobisku zbudowali ratownicy. 27 kwietnia ratownicy dotarli do czterech kolejnych ciał. Akcja zakończyła się w dn. 11-12 maja. To wtedy na powierzchnie wywieziono ostatnie cztery ciała. Po przeprowadzonych sekcjach zostały one przekazane rodzinom.
W katastrofie zginęło 12 Polaków i jeden obywatel Republiki Czeskiej. Najmłodsza z ofiar miała 29 lat, najstarsza 54. Polacy byli zatrudnieni w firmie Alpex. Głównie pochodzili z woj. śląskiego, ale także z kujawsko-pomorskiego, wielkopolskiego i świętokrzyskiego. Byli to: Zbigniew Adamski, Arkadiusz Brzozowski, Aleksander Gamrat, Bogdan Góral, Kamil Jaguś, Artur Jokiel, Patryk Kaczmarek, Krzysztof Krażewski, Marcin Leśniewski, Marek Oświęcimski, Martin Přeček, Stanisław Trela, Piotr Wojciechowski.
O ofiarach katastrofy przypomina granitowy obelisk w kształcie łzy, który został odsłonięty w centrum Stonawy w pierwszą rocznicę katastrofy. Jej autorem jest czeski artysta Martin Kucharz. Była to inicjatywa lokalnych władz oraz koncernu OKD. Rzeźba powstała podczas pleneru rzeźbiarskiego w Strzegomiu jako kropla symbolizująca początek wszelkiego życia. Tragedia w czeskiej kopalni sprawiła, że dzieło zyskało nową interpretację. Stało się „wieczną łzą”.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.