Prezydent Jastrzębia-Zdroju Michał Urgoł poinformował w piątek, że gminy, które rok do roku stracą na zaproponowanym przez Ministerstwo Finansów sposobie obliczania udziałów w PIT i CIT oraz subwencji na 2026 r., zamierzają wspólnie wystąpić do resortu w sprawie korekt lub wyrównań.
W piątkowej rozmowie na antenie Radia Katowice Urgoł odniósł się m.in. do wizyty prezydenta Bytomia Mariusza Wołosza na środowych obradach sejmowej komisji samorządu terytorialnego. Wołosz domagał się tam dyskusji nt. kształtu zaproponowanych przez MF rozwiązań, na podstawie których część samorządów, w tym Bytom i Jastrzębie-Zdrój stracą część wpływów rok do roku.
“Chciałbym podziękować panu prezydentowi, bo wystąpił w imieniu wszystkich samorządów. Przyłączam się w 100 proc. Dochody miast w przeliczeniu na mieszkańca to dla Warszawy 10 tys. zł, dla Bytomia 5,4 tys. zł, a dla Jastrzębia-Zdroju 5,6 tys. zł. A mamy takie same koszty utrzymania edukacji czy utrzymania bieżącego“ - podkreślił Urgoł.
Jak przypomniał, Bytom na zaproponowanych przez MF wyliczeniach straci w 2026 r. rok do roku ponad 2 mln zł, a Jastrzębie-Zdrój 22 mln zł - przy wciąż rosnących kosztach. Wskazał, że w przypadku jego miasta już w tym roku - z racji zastosowania w 2024 r. tzw. korekty zamożności poprzez uwzględnienie Jastrzębskiej Spółki Węglowej - wpłynęło tam do budżetu o 70 mln zł mniej.
“Jeżeli nie umiemy spiąć budżetu i zastanawiamy się, jak wypłacić pensję nauczycielom na początku przyszłego roku, to nie jesteśmy zamożną gminą. Będziemy chyba zwiększali deficyt. Do 15 listopada musimy spiąć budżet, więc na tę chwilę planujemy emisję obligacji“ - zadeklarował prezydent Jastrzębia-Zdroju.
Odnosząc się do konstruowania jastrzębskiego budżetu wskazał, że przed zmianą ustawy obliczającej sposób dzielenia pieniędzy z PIT i CIT, Jastrzębska Spółka Węglowa była liczona jako podmiot działający w mieście i na tej podstawie liczono dochody mieszkańców. Po zmianie brani pod uwagę są tylko pracownicy.
“W zeszłym roku wyszło, że mamy bardzo duży udział w PIT i CIT, ale przekraczamy pewne wskaźniki i obcięto nam te 70 mln zł. Nie protestowaliśmy, bo per saldo mieliśmy więcej w stosunku do 2024 r., spięliśmy budżet i planowaliśmy budżet na 2026 r. i dalej według tych przyrostów“ - zasygnalizował Urgoł.
Zadeklarował, że w obecnej sytuacji miasto jest w kontakcie z Ministerstwem Finansów. Próbuje rozmawiać też z innymi gminami w trudnej sytuacji, aby wspólnie wystąpić do resortu ws. wprowadzenia korekty zaproponowanych rozwiązań czy rozwiązań wyrównawczych.
“W takiej sytuacji gmin jest więcej, bo jeżeli biorąc pod uwagę wzrost dochodów o wskaźnik inflacji, czyli nie tych, które mają mniej w stosunku do zeszłego roku, ale tych, które nie przekraczają 4,7 proc., to jest ich bardzo dużo“ - ocenił samorządowiec.
Nawiązał do wcześniejszych deklaracji rządu, że w nowym systemie wzrost będzie przynajmniej o wskaźnik inflacji i cały system będzie czytelny, prosty i ułatwiający planowanie na kolejne lata. “My dzisiaj nie wiemy, jak planować przyszłe lata. Nie wiemy dzisiaj, na czym stoimy i czy będziemy mieli pieniądze na wynagrodzenia dla nauczycieli“ - zastrzegł Urgoł.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.