Związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej chcą spotkać się wicepremierem i ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem. Chodzi o wielkość podwyżek wynagrodzeń, które miałyby obowiązywać od początku przyszłego roku. Związkowcy chcą, aby kwota bazowa, od której naliczone mają być wcześniej ustalone podwyżki, została podwyższona poprzez włączenie do funduszu płac wszystkich wypłaconych w tym roku dodatków inflacyjnych.
W przypadku Polskiej Grupy Górniczej oraz pozostałych spółek objętych umową społeczną (chodzi o Tauron Wydobycie i Węglokoks Kraj) rozmowy płacowe już wcześniej zostały niejako przeniesione na poziom ministerialny. Podpisany wiosną br. z przedstawicielami Ministerstwa Aktywów Państwowych aneks do umowy społecznej mówi, że od początku przyszłego roku w tych trzech spółkach podwyżka ma przekraczać o jeden punkt procentowy wskaźnik inflacji, a bazowym poziomem wynagrodzenia, od którego ma być naliczona kwota 9060 zł brutto.
Związkowcy z PGG mają jednak nadzieję, że uda im się podwyższyć tę wcześniej ustaloną kwotę bazową poprzez włączenie do funduszu płac wszystkich wypłaconych w tym roku dodatków inflacyjnych.
- Chodzi o to, żeby kwotą bazową było rzeczywiste wypłacone średnie wynagrodzenie w PGG. Chcemy w ten sposób uniknąć sytuacji, która miała miejsce w tym roku. Nie chcemy, żeby związkowcy znów będą musieli upominać się o wypłatę dodatku inflacyjnego – wskazuje Bogusław Hutek, przewodniczący Solidarności w PGG oraz szef całej górniczej Solidarności.
- Zasygnalizowaliśmy, że chcemy spotkać się w tej sprawie z wicepremierem Jackiem Sasinem. Jeśli nie otrzymamy żadnej odpowiedzi, to zarząd spółki będzie musiał podjąć w tej sprawie decyzję – dodaje związkowiec.
PGG to największa spółka węglowa, która zatrudnia ok. 35 tys. pracowników. W tym roku kopalnie spółki mają wydobyć ok. 23 mln t węgla.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.