Prezes Prawa i Sprawiedliwości przypomniał, że zawarta w maju ub. roku między górniczymi związkami a rządem umowa społeczna, zakłada likwidację polskich kopalń węgla energetycznego do 2049 roku, przy czym na szerszą skalę kopalnie miałyby być zamykane od 2034 r. W ocenie prezesa PiS, w sytuacji obecnych wyzwań potrzebna jest nowa analiza tego programu.
- Dziś jest tutaj wielki znak zapytania (…), bo jest problem naszej suwerenności i bezpieczeństwa energetycznego w razie kryzysu. Dziś świat się rozchwiał, kryzysy różnego rodzaju są możliwe i trzeba taki zapas mieć – mówił Jarosław Kaczyński. Przypomniał, że UE dotąd nie zatwierdziła zapisów umowy społecznej.
- Do 2034 roku jeszcze trochę czasu zostało, nawet sporo. To trzeba będzie jeszcze raz przeanalizować. I trzeba będzie tutaj wykazywać wobec partnera europejskiego duże zdecydowanie. Musimy być zabezpieczeni, a czas, w którym będziemy zabezpieczeni przez energię atomową, z dzisiejszego punktu widzenia jest jeszcze odległy – tłumaczył prezes PiS.
Wyjaśnił, iż budowa mocy jądrowych jest procesem czasochłonnym, podczas gdy – jak mówił – „elektrownie węglowe mają to do siebie, że są pewne i stosunkowo proste. Krótko mówiąc, ten problem musimy postawić” – podsumował prezes.
Jarosław Kaczyński skrytykował politykę rządów PO-PSL wobec górnictwa, przytaczając m.in. nagraną w restauracji wypowiedź b. wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej o tym, jak zarządzający górnictwem „pili i palili lulki”, a także wydarzenia z Jastrzębskiej Spółki Węglowej, gdzie w 2015 r. policja użyła wobec protestujących związkowców broni gładkolufowej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.