W tłoczni gazu w Goleniowie (Zachodnipomorskie) symbolicznie uruchomiono dziś, we wtorek 27 września, przesył gazu przez gazociąg Baltic Pipe. Od 1 października br. popłynie nim do Polski gaz ze złóż na Norweskim Szelfie Kontynentalnym.
Symbolicznego odkręcenia zaworu na gazociągu dokonali prezydent Andrzej Duda, premier Danii Mette Frederiksen i polski premier Mateusz Morawiecki.
– Baltic Pipe miał na swojej drodze wielu przeciwników i przeciwieństw. W dobie kryzysu gazowego, otwieramy nowe połączenie gazowe. Z tej tłoczni gaz będzie mógł być rozdzielany tam, gdzie on będzie potrzebny – mówił m.in. prezydent RP Andrzej Duda.
Mateusz Morawiecki zaznaczył, że rozpoczynamy nową erę współpracy z Danią i Norwegią. – Gazociąg Baltic Pipe to gazociąg bezpieczeństwa i przyjaźni. Ten dzień jest podwójnie symboliczny – pokazujemy światu, że można zwiększać bezpieczeństwo i suwerenność energetyczną naszego regionu – mówił premier.
- Dziś możemy obchodzić otwarcie nowego korytarza gazowego w Europie. Jest to krok bardzo ważny w kierunku uniezależnienia się od gazu rosyjskiego - zaznaczyła premier Danii Mette Frederiksen podczas wtorkowej konferencji prasowej połączonej z symbolicznym uruchomieniem przesyłu.
Zwróciła uwagę, że kiedyś była to wielka wizja, dziś jest to rzeczywistość. - Putin myślał, że nas podzieli - mylił się jednak. - Nie może zwyciężyć w tej wojnie. Będziemy nadal wspierać Ukrainę i wspólnie będziemy w stanie Putina pokonać - zapewniła.
Jak wskazała Mette Frederiksen, od samego początku ideą Gazociągu Bałtyckiego było uniezależnienie Polski od rosyjskiego gazu oraz zapewnienie bezpieczeństwa i niezależności dla całej Europy poprzez współpracę.- Udaje nam się zrealizować tę wizję - podkreśliła duńska premier.
- Baltic Pipe jest wyrazem europejskiej solidarności, współpracy i woli politycznej - oceniła szefowa dyrektoriatu ds. energii Komisji Europejskiej Ditte Juul Jorgensen.
Jak mówiła Juul Jorgensen, zakończenie projektu Baltic Pipe wypada w czasie brutalnej ingerencji Rosji w rynki energii. - Dziś razem wysyłamy wyraźny sygnał, że Rosja nie da rady. Widzimy tu europejski projekt, wyraz solidarności, współpracy i woli politycznej - podkreśliła. Ten projekt stanowi znaczący wkład w nasze wysiłki w celu zdywersyfikowania źródeł energii i ograniczenia skutków kryzysu. To ogromne osiągnięcie - dodała.
- Gazociąg Baltic Pipe to krok milowy w kierunku uniezależnienia się od energii z Rosji - ocenił we wtorek Terje Aasland, minister energii i ropy Norwegii. - Świętujemy dzisiaj krok milowy na bardzo ważnej drodze w kierunku niezależności europejskiej od energii rosyjskiej. Baltic Pipe jest tym strategicznym projektem, który łączy Polskę z Danią dalej z siecią norweską - powiedział Aasland.
Przypomniał, że zdolności przesyłowe gazociągu sięgają 10 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa rocznie w kierunku Polski. Podkreślił, że gazociąg ten wzmacnia Polskę, Skandynawię i inne kraje w regionie pod względem bezpieczeństwa energetycznego.
Prezes operatora przesyłowego Gaz-Systemu Tomasz Stępień spodziewa się, że w pierwszych dniach działania, gazociągiem Baltic Pipe będzie płynąć ok. 200 tys. m sześc. gazu na godzinę przy maksymalnej przepustowości ponad 1 mld m sześc. na godzinę. - Spodziewamy się że przepływ na początku 200 tys. m sześc. na godzinę przy przepustowości nominalnej ponad 1 mln m sześc. na godzinę - powiedział Stępień na konferencji prasowej.
Stępień zapewnił, że polski system gazowy jest dzisiaj gotowy na przyjęcie i przesłanie 10 mld m sześć. rocznie gazu ziemnego z Norwegii do polskich odbiorców. Dodał, że pierwszy gaz do Polski popłynie Baltic Pipe 1 października.
- Baltic Pipe został zakończony na czas również w kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej - powiedziała z kolei minister klimatu Anna Moskwa. Dodała, że Polska może stać się gazowym sercem Europy.
Budowa Baltic Pipe została ukończona w 2022 r., za wyjątkiem dwóch odcinków na terenie Danii, gdzie w 2021 r. na kilka miesięcy wstrzymano prace ze względu na uchylenie pozwoleń środowiskowych. Z powodu tego opóźnienia 1 października system Baltic Pipe ruszy z ograniczoną przepustowością, wykorzystując część systemu duńskiego; system zdolny jest transportować do Polski 10 mld m sześc. gazu.
Liczący ok. 900 km system przesyłowy Baltic Pipe kosztował co najmniej 1,6 mld euro, które wyłożyli inwestorzy - polski operator przesyłowy gazu Gaz-System i jego duński odpowiednik Energinet. Projekt dostał m.in. ponad 250 mln euro dofinansowania z UE.
Baltic Pipe składa się z pięciu elementów - połączenia systemu norweskiego na Morzu Północnym z systemem duńskim, rozbudowanej trasy przesytu gazu przez Danię, tłoczni gazu na duńskiej wyspie Zelandia, podmorskiego gazociągu z Danii do Polski wraz z terminalem odbiorczym, oraz z dodatkowych elementów polskiego systemu przesyłowego.
W ramach całego projektu Gaz-System sfinansował ułożenie 275 km gazociągu podmorskiego na Bałtyku. Umowa na to przedsięwzięcie z koncernem Saipem opiewała na 280 mln euro. Polski operator sfinansował też w dwóch trzecich budowę tłoczni Everdrup na wyspie Zelandia. Całkowitą wartość tej inwestycji szacowano na 140 mln euro. Niemal 1,5 mld zł wyniosły inwestycje Gaz-Systemu związane z budową lądowej części Baltic Pipe na terenie Polski, z czego ok. 1,1 mld zł kosztowała budowa gazociągu Goleniów-Lwówek, a ok. 0,4 mld zł - gazociągu Niechorze-Płoty.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.