Rozwój wydarzeń w dalekim Chile powoduje, że z polskiego punktu widzenia istnieje przynajmniej kilka kwestii, które w jakiejś mierze wpływają na sytuację w naszym kraju.
Powszechną uwagę zwraca zaangażowanie KGHM w inwestycję odkrywkowej kopalni rud miedzi Sierra Gorda. Jest to zapewne sprawa istotna, ale nie jedyna. Drugą z nich jest cena miedzi, gdyż Chile jest pierwszym na świecie jej producentem. I trzecią jest ocena sytuacji politycznej w Chile.
Dlaczego ma to nas interesować? Wszak Chile leży nad Pacyfikiem, kilka tysięcy kilometrów od Europy, a interesy KGHM w tym kraju, mają dla nas niewielkie znaczenie polityczne. Chodzi tu o ich ocenę i rozeznanie naszych służb dyplomatycznych oraz związane z tym skutki ekonomiczne, które najsilniej odczuje właśnie KGHM, a wraz z nim gospodarka krajowa. Narasta bowiem ryzyko utraty inwestycji liczonej w miliardach USD.
Poszukiwanie zagranicznych inwestycji
Od czasów polskiej transformacji polityczno-gospodarczej w 1989 r., KGHM intensywnie poszukiwał miejsca dla swoich globalnych inwestycji. Pierwszym jej wyborem było bogate w miedź zagłębie Katangi w Kongo. Przedłużająca się wojna domowa w tym kraju i inne wydarzenia spowodowały upadek tej koncepcji ze stratami blisko 100 mln USD.
Po tym przykrym wydarzeniu firma skierowała swoje zainteresowania w kierunku największego producenta miedzi na naszym globie, jakim jest Chile. Jednym z kluczowych argumentów mających zapewnić długotrwałe zyski była głoszona teza o jego stabilności politycznej i wynikającym z tego gwarancjom inwestycyjnym. Te zaś nie były wcale małe i łącznie ze strony naszego inwestora wyniosły ok. 5 mld USD. Ta oczekiwana „stabilność polityczna Chile” była zapewne gwarantowana przez nasze MSZ, jako że trudno sobie wyobrazić, aby zarządzana przez państwo firma nie zasięgnęła w tej materii opinii naszych służb zagranicznych.
Dla laików usprawiedliwienie jest takie, że nikt nie mógł wtedy przewidzieć tak niekorzystnego dla nas obrotu sprawy w Chile. Odnosząc to do odpowiednich służb KGHM i MSZ, trzeba zauważyć, że nie mają one charakteru amatorskiego rozeznania.
Prawdopodobnie jednak jesteśmy na drodze do powtórki z Konga z różnicą, że tym razem kosztować może ona 50 razy więcej.
Decyzja Komisji Konstytucyjnej Chile
Górnicze media na całym świecie odnotowały postanowienia chilijskiej komisji ds. środowiska Zgromadzenia Narodowego, jakie podjęła ona 1 lutego 2022. Komisja ta opracowuje nową konstytucję Chile, i zaleciła „nacjonalizację oraz nowe zarządzanie społeczne i środowiskowe dla górnictwa miedzi, litu i innych aktywów strategicznych”.
Rozważany wniosek miałby przejąć prywatne operacje wydobywania surowców mineralnych i na tej podstawie zakończyć koncesje. Uzasadnienie jest takie, że strategiczne zasoby powinny służyć interesom wszystkich Chilijczyków, a zatem zostać włączone do „pełnej i wyłącznej domeny państwa”, zgodnie z dokumentem Zgromadzenia Konstytucyjnego, jakie zostało ogłoszone na jej stronie internetowej.
Od strony formalnej, to tylko wstępna propozycja, która musi być jeszcze zatwierdzona przez Zgromadzenie Narodowe i w połowie roku poddana ma być referendum.
Odnotować trzeba, że tydzień wcześniej, ta sama komisja wydała pierwszą aprobatę dla wniosku o anulowanie umów i koncesji, które naruszają rdzenną ziemię. Inne jej propozycje obejmują ustalenie limitów czasowych na koncesje, przy czym branża mocno naciska na utrzymanie modelu bezterminowego argumentując, że ma to kluczowe znaczenie dla długoterminowego planowania, które stanowi podstawę inwestycji.
Sprzeczne interesy
Wniosek ten rozważany jest w kontekście własnych interesów poszczególnych państw i ich mediów.
Nowojorska agencja Bloomerg twierdzi, że są to tylko życzenia, które nie mogą być zrealizowane. Dla wspomnianej agencji ryzyko tego scenariusza wydaje się niskie w kraju znanym z jasnych, stabilnych i przyjaznych inwestorom zasad. Ale jeśli zostanie wdrożone, zakłóci gospodarkę Chile, rynki metali i globalne przejście na czystą energię.
Akcje niektórych spółek z kopalniami w Chile, w tym Albemarle i Anglo American, już zmniejszyły się po głosowaniu, podczas gdy peso spadło.
Odszkodowania, jakie z tego tytułu Chile miałoby wypłacić znacjonalizowanym firmom górniczym, oceniane są na setki miliardów USD, czemu kraj ten w żaden sposób nie może podołać.
Odmienne zdanie w tej sprawie prezentuje australijski portal finansowy Sharecafe. Twierdzi on, że Chile podjęło drobny, ale symboliczny krok w kierunku nacjonalizacji niektórych z największych kopalń miedzi i litu na świecie. Dalsze działania w tym kierunku są prawdopodobne. W takim przypadku Australia odniosłaby ogromne korzyści z każdej propozycji nacjonalizacji, mimo że zaszkodziłoby to BHP i Rio Tinto dla ich inwestycji w największej na świecie kopalni miedzi, Escondida.
Podsumowując medium to nie ukrywa swego zadowolenia z chilijskich kłopotów, które sprawiają, że dla zagranicznych inwestorów Australia wygląda coraz bardziej atrakcyjnie.
Napięcie polityczne w Chile
Niezadowolenie z sytuacji gospodarczej w Chile stopniowo narastało od początku drugiego tysiąclecia. Było ono lekceważone, jako związane tylko ze studenckim i młodzieżowym jej zapleczem.
Jednak skala ich protestów od 2018 r., zaczęła paraliżować struktury państwa. Były to ostanie dzwonki na wycofanie się z tutejszych interesów. Wybór prezydenta państwa, który uprzednio był przywódcą tychże protestów, wskazuje raczej na radykalizację żądań pod adresem górnictwa, aniżeli na ich racjonalizację.
Niski poziom przeciętnych dochodów w Chile sprawia, że nacjonalizacja górnictwa, która miałaby temu zapobiec, ma powszechne poparcie wśród ludności Chile.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.