Jeszcze w piątek, 31 grudnia 2021 r., KE rzutem na taśmę wysłała do krajów członkowskich UE projekt tekstu, z którego wynika, że jest gotowa uznać energię jądrową oraz gaz jako „zielone" źródła energii i zaliczyć je do tzw. taksonomii.
Dokument do którego dotarli dziennikarze dziennika Financial Times określa kryteria klasyfikacji jako zrównoważone inwestycje w elektrownie jądrowe lub gazowe do produkcji energii elektrycznej, mające na celu ukierunkowanie inwestycji prywatnych na działania przyczyniające się do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Projekt, zdaniem wysyłających, jest zgodny z celem Unii Europejskiej w zakresie osiągnięcia neutralności węglowej do 2050 r.
Zgodnie z propozycją KE w ramach „klasyfikacji zrównoważonego finansowania" na co najmniej następne 20 lat otwarta zostanie droga do inwestowania w elektrownie atomowe, a co najmniej na 10 w gaz ziemny.
Dokumentu domagały się Francja, która chce ożywić swój przemysł jądrowy - stabilne i bezemisyjne źródło energii elektrycznej - oraz kraje Europy Środkowej, takie jak Polska czy Czechy, które muszą zastąpić swoje silnie zanieczyszczające elektrownie węglowe dodatkowymi źródłami energii, choćby atomem. Przynależność do tej klasyfikacji pozwala na obniżenie kosztów finansowania inwestycji, co jest kluczowe dla danych projektów i państw chcących je wspierać. Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach czyli liczbach.
Tymczasem silne lobby ekologiczne w UE sprzeciwia się uznawaniu elektrowni gazowych (które de facto emitują CO2), a także energii jądrowej ze względu na wytwarzanie odpadów radioaktywnych. Grupa krajów, w tym Austria i Luksemburg - pod przewodnictwem Niemiec - walczyła o wykluczenie atomu ze swojej przestrzeni.
Plan Komisji Europejskiej, aby uwzględnić gaz i energię jądrową w taksonomii, jest błędem - powiedziała niemiecka minister środowiska Steffi Lemke. Jej zdaniem technologia jądrowa może prowadzić do niszczycielskich katastrof ekologicznych, a w przypadku poważnych wypadków pozostawia duże ilości wysoce radioaktywnych i niebezpiecznych odpadów, ponadto nie może być zrównoważona.
Zarówno progazowe, jak i pronuklearne kraje argumentują, że odnawialne źródła energii (wiatrowe, słoneczne itp.), preferowane przez samą UE, same nie zaspokoją zapotrzebowania na energię elektryczną. Zresztą widać to było w ostatnim czasie w związku np. z nieprzewidywalnością pogody w Europie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.